Rozdział 11: ''Ofiara przemocy''

602 53 15
                                    

Jimin poprosił żeby wyszli na zewnątrz. Pogoda była pochmurna, dlatego zabrali kurtki i ruszyli prosto na huśtawki. Jungkook zastanawiał się z jakiego powodu młodszy postanowił opowiedzieć mu o sobie i to akurat teraz. Czyżby ich kłótnia sprawiła, że blondyn dostrzegł bariery w ich relacji?

- Usiądziesz, hyung? - Jimin wskazał huśtawkę obok siebie, a gdy różowy zajął miejsce blisko niego, młodszy spojrzał w niebo. Na jego twarzy nadal były widoczne ślady po łzach, jednak chłopak już nie płakał. - Jeśli mi nie będziesz przerywał to uda mi się opowiedzieć całą prawdę.

- A jaka ona jest? - zapytał poważnie Jeon, ciekaw tego co ma mu do powiedzenia owieczka. - Słucham, nie będę się w ogóle odzywać.

Park rzucił mu szybkie spojrzenie, pragnąc się upewnić czy mówi poważnie czy sobie kpi. Jednak wyglądało na to, że jego lokator mówi serio.

- Więc...- Jimin nagle poczuł chłód na plecach, dlatego ciaśniej otulił się kurtką, co nie umknęło uwadze starszemu. - Moja mama wysłała mnie do internatu żeby mnie chronić.

Jungkook uniósł brwi, nie odrywając oczu od twarzy blondyna. Co się kryło za tym wszystkim? Nagle wydało mu się, że to z pewnością jest coś złowieszczego.

- Mój tata...- Jimin wziął oddech, a potem ponownie spojrzał w niebo. - Zaczął się znęcać nade mną gdy byłem w gimnazjum.

Jeon starał się nie pokazywać po sobie emocji, ale to wyznanie było dla niego szokiem. Nie spodziewał się zupełnie czegoś podobnego. On? Park Jimin, ofiara przemocy domowej?

- Prawda jest taka, że moi rodzice nigdy nie dogadywali się ze sobą. Pamiętam gdy byłem mały, nieustannie się kłócili, a mój tata decydował o wszystkim. Nie pozwalał mojej mamie na swobodę, a ja musiałem być zawsze posłuszny. Nie pozwalał mi na wyjścia z kolegami, chociaż nie miałem ich wielu. Musiałem się dużo uczyć i robić co mi każe - Jimin zawahał się, ale nie przerwał opowieści. Potarł dłońmi, starając się rozgrzać. - Któregoś dnia wrócił z pracy zdenerwowany, a potem bez powodu mnie uderzył. Moja mama wybuchła, stanęła w mojej obronie i potem wylądowała w szpitalu.

Jungkook wziął głęboki wdech, wypuszczając powietrze ustami. Pragnął objąć owieczkę, ale nie chciał przerywać jego monologu.

- Trafiłem do domu dziecka na jakiś czas - Jimin spuścił wzrok, spoglądając na swoje dłonie. - Potem wróciłem, ale nic się nie zmieniło. Było coraz gorzej. Któregoś wieczoru gdy siedziałem w swoim pokoju, mój tata wpadł tam jak burza i...znowu zaczął mnie bić. Tyle że tym razem miał ze sobą pejcz i uderzał mnie tym po udach. Do dziś mam po tym ślady. 

Jungkook nie odezwał się, zastanawiając jakim cudem nic nie widział. Przecież byli razem w łaźni, jak mógł tego nie zauważyć? Chociaż z drugiej strony nie przyglądał się udom Jimina, nie chcąc być zbyt wścibskim. Poza tym...to mogłoby być dla niego zbyt trudne, gdyby patrzył na Parka w tych okolicach.

- Moja mama dowiedziała się o tym i oświadczyła, że wysyła mnie do internatu. Chciała mnie chronić. A ja...- Jimin znowu zadygotał, podnosząc wzrok na niebo. Było pochmurne, zupełnie jak jego twarz. - Zgodziłem się, uważając że to najlepsze wyjście. Mój tata nic nie mógł zrobić, bo mama wystąpiła już o rozwód i wyrzuciła go z domu. Teraz...nie mam nic poza nauką, hyung. Jestem zupełnie sam. Muszę uporać się z tym, że mój tata mnie nienawidzi. Nie wiem dlaczego to zrobił, ale prawda jest taka, że...jeśli ktoś po mnie krzyczy to wtedy...mam potrzebę płaczu, rozumiesz? Dlatego przed tobą też...płaczę...

Jungkook poczuł jak nie może oddychać. To wszystko co przytrafiło się młodszemu było znacznie gorsze niż jego sytuacja. Jak mógł wcześniej nie zważać na uczucia Jimina i traktować go tak chłodno?

- Przykro mi, owieczko - zaczął cicho, kładąc dłoń na ramieniu blondyna.- Naprawdę tak bardzo mi przykro...

Jimin odwrócił się w jego stronę, patrząc na niego szklistymi oczami. Jeon nie chciał żeby ponownie się rozkleił.

- Nie płacz, dobrze? - szepnął, pochylając się w jego stronę.- Już dobrze, tutaj nikt cię nie skrzywdzi.

- Tak myślisz? - zapytał Jimin, kręcąc głową.- Czasem możesz kogoś zranić słowami, hyung. Nigdy nie wiesz, dopóki tak się nie stanie.

Różowy musiał przyznać mu rację. On sam zranił go wiele razy.

- Ja nie wiedziałem, owieczko - wyjaśnił, nie spuszczając wzroku z blondyna.- Nie miałem pojęcia, że ty...

- Nigdy mnie nie pytałeś - odpowiedział Park, odwracając wzrok.- To nie ma znaczenia, ty też masz sekrety o których nie wiem.

Jungkook milczał, zachodząc w głowę co robić. 

- Mam sekret, zgadza się. Wiesz od początku, że nie ufam innym - wyznał, odsuwając się. - Nie mogę ci teraz powiedzieć.

- Dlaczego? - Jimin ponownie spojrzał w jego stronę, a jego wrażliwe serce zaczęło bić szybciej. Czy popełnił błąd mówiąc o swojej przeszłości?

- Bo nie chcę żebyś cierpiał - odpowiedział Jungkook, przyglądając mu się.- Nie teraz, wystarczy ci już łez. Owieczko, zaufaj mi ten jeden raz i nie pytaj mnie o to więcej.

Jimin skinął głową, opierając się o huśtawkę. Teraz, gdy prawda się wydała zastanawiał się czy hyung zacznie go inaczej traktować. A może wszystko będzie tak jak wcześniej?

- Nawet jeśli wiesz co mnie spotkało, bądź taki sam jak wcześniej - poprosił go Jimin, odwracając się w jego stronę.- Nie chcę żebyś udawał kogoś innego, hyung.

Jungkook uśmiechnął się słabo, przysuwając bliżej blondyna. Widział smutek tlący się w jego oczach. Ostrożnie wyciągnął dłoń i położył ją na zabandażowanej dłoni młodszego.

- Możesz być pewny, że między nami będzie tak samo jak do tej pory - powiedział, a potem westchnął.- Może wracajmy do środka, jesteś bardzo zimny.

Jimin pokręcił głową, delikatnie obejmując rękę hyunga. Była większa niż jego i cieplejsza. Młodszy uśmiechnął się leciutko, spoglądając na Jungkooka.

- Zostańmy jeszcze trochę - poprosił cicho, przysuwając się ku niemu.- Mogę...oprzeć się o ciebie, hyung?

Jeon zastygł na moment, ale zanim zdążył odpowiedzieć, poczuł drobne ciało Jimina przy swoim. Młodszy ułożył głowę na jego ramieniu, nie wypuszczając jego dłoni. Jungkook spojrzał na jego twarz, ale nie odsunął się. Uśmiechnął się sam do siebie, nie ruszając z miejsca. Ostrożnie splótł ich palce razem, a widząc zamknięte oczy Parka, pochylił się w jego stronę. Z bliska chłopak wydał mu się bardziej niewinny i uroczy. Jungkook długo na niego patrzył, czując miłe ciepło, w miejscu gdzie spoczywała głowa owieczki.

*******************************************************************



Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz