Rozdział 9: ''Nawiedzony internat...''

612 50 19
                                    

Nie pomyślał o tym. Do głowy mu nie przyszło, że Jimin będzie chciał się umyć. A to przecież było oczywiste. Jak z obandażowanymi dłońmi poradzi sobie pod prysznicem?

- No cóż...- Jungkook odchrząknął, a potem nabrał powietrza w płuca. Nie miał wyboru. Czuł się odpowiedzialny za ten wypadek.- Jasne, owieczko. Już kiedyś myliśmy się razem, zapomniałeś?

- Ach, no tak - Jimin roześmiał się, wzruszając ramionami. Był zmuszony przyjąć oferowaną pomoc.  - W takim razie porozmawiajmy o czymś innym.

Różowy poczuł dreszcz na plecach, a poważny ton głosu współlokatora nie wróżył nic dobrego.

- O czym?

- Dlaczego nazwałeś siebie głupim? - zapytał Jimin, nie spuszczając wzroku z twarzy starszego.- Myślałem, że mówiłeś o mnie. W końcu...płakałem...

Jeon pokręcił głową, przełykając ślinę. Długo patrzył na Jimina, aż wreszcie dał mu odpowiedź. Może niezupełnie była szczera, ale wcale nie mijała się z prawdą.

- Ja...powinienem cię przed tym uchronić. Gdyby nie ja, nie byłbyś teraz kontuzjowany. Czasem mówię to co mi przyjdzie do głowy, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Dlatego...powinienem był ugryźć się w język. Może wtedy nie spadłbyś z huśtawki.

Park zamrugał, czując miłe ciepło na sercu. Nigdy wcześniej nie usłyszał tak szczerych przeprosin. Widać hyung naprawdę wziął całą winę na siebie.

- To już bez znaczenia, spójrz - podniósł dłonie do góry, uśmiechając się lekko. - Nie cofniesz czasu. Nawet...tego co się stało w przeszłości.

Jungkook zastygł, bojąc się odezwać. Nie miał zamiaru wyjawiać tego co mu się przytrafiło dawno temu. Jeżeli Jimin liczył, że weźmie go na litość to bardzo się pomylił.

- Masz rację - rzucił tylko, odwracając się w stronę okna. - Ja żyję tym co jest tu i teraz, owieczko. Dlatego...nie drąż tego tematu. Nic ci nie powiem.

Park dosłyszał zmianę tonu w jego głosie więc się poddał. Różowy był bardzo uparty i jeśli tak postanowił, to będzie się tego trzymać.

- Więc...co teraz robimy? Nie za bardzo mogę się ruszać - Jimin westchnął, spoglądając na zewnątrz.

- Nie wiem, może idź spać? - podsunął Jeon, wstając z łóżka i kierując swoje kroki w stronę drzwi.

- Nie jestem zmęczony - odpowiedział blondyn, patrząc na kolegę. - Dokąd idziesz, hyung?

- Potrzebuję samotności - odpowiedział, nie odwracając się.- Wrócę za jakiś czas. Powinieneś odpoczywać, tak powiedziała pielęgniarka.

Jimin nie odezwał się, patrząc na znikającego różowego. Gdy został sam, rozejrzał się w poszukiwaniu jakiejś książki. Nie pozostało mu nic innego.

***

Jungkook długo krążył po internacie, ale spacer mu nie pomógł. Chłopak miał mętlik w głowie. Co mógł zrobić z faktem, że jego lokator wywołuje w nim aż tyle emocji? To było możliwe, że po raz drugi poczuł coś więcej niż zwykłe zainteresowanie? Przecież nie chciał znowu cierpieć, jak wtedy. Nic dobrego mu nie przyszło z zaufaniem drugiej osobie. Skąd miał wiedzieć czy Jimin nie jest taki sam jak reszta?

- Może jesteś inny, Jimin...- wyszeptał cicho, siedząc na krześle w jadalni i spoglądając przed siebie. - Mimo to, nie zaufam ci ot tak. Nie mogę...

Cichy brzdęk sprawił, że różowy ocknął się z rozmyślań. Rozejrzał się wokół siebie, ale był sam. Bardzo dziwne, może tylko mu się wydawało. Ostatnim razem to właśnie Jimin usłyszał coś podejrzanego, ale okazało się, że to była miotła w schowku do sprzątania. Tym razem to musiało być coś podobnego.

Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz