Rozdział 24: ''Żyję żeby cię kochać''

654 47 26
                                    

Obrażenia Jungkooka nie były bardzo poważne, ale chłopak musiał zostać w gabinecie pielęgniarki, aby dojść do siebie. Gdy Jimin przybiegł cały zdyszany do internatu i natknął się na swojego wychowawcę prawie płakał. Mężczyzna uspokoił go i poprosił żeby mu powiedział co się stało. Park opowiedział całe zajście i poprosił nauczyciela, aby mu pomógł. Na szczęście pielęgniarka była u siebie gdy to się wydarzyło, tak że różowy otrzymał fachową pomoc i teraz leżał, odpoczywając i próbując na nowo powrócić do zdrowia.

- Ma złamane dwa żebra i sporo siniaków, nie wspominając o zadrapaniach - oznajmiła pielęgniarka, pozwalając Jiminowi wejść do środka. - Ale nie martw się, wyjdzie z tego. Jest silny dlatego możesz być spokojny.

Blondyn popatrzył na leżankę, gdzie znajdował się różowy. Chłopak był zupełnie nieruchomy, a jego klatka piersiowa została obandażowana. Jimin zauważył ślady bójki. Na twarzy Jungkooka widniały siniaki oraz rany, które młoda kobieta od razu zdezynfekowała i nałożyła na nie maść. 

- On...- zaczął cicho Jimin, podchodząc do łóżka i patrząc na różowego.- Bił się z kimś wcześniej.

Pielęgniarka skinęła głową, a potem powiedziała spokojnie:

- Z pewnością sam sobie tego nie zrobił - zgodziła się, szukając czegoś w szafce.- Dyrektor już wie o całym zajściu, na pewno wezwie cię do gabinetu. Jungkook na razie jest nieprzytomny, ale się ocknie niedługo. Musiałam mu dać środek przeciwbólowy.

Jimin zagryzł wargę, spoglądając na chłopaka. Na pewno bardzo cierpiał. Dlaczego nie bronił się gdy był atakowany?

- Nie mogę nic powiedzieć - oznajmił nagle Jimin, odwracając się. - Jestem pewny, że to koniec i więcej nie spotka Shina.

Młoda kobieta patrzyła na blondyna przez chwilę uważnie, po czym zapytała:

- Ty wiesz o co chodzi, prawda?

Chłopak zawahał się, a potem powoli skinął głową. To było oczywiste, że poszło o niego.

***

Został z Jungkookiem w gabinecie, bo nie potrafił zostawić go samego. Nie wiedział czym się zająć w obliczu takiej sytuacji. Zwłaszcza, że Jeon został ranny z jego winy.

- Kookie, ty głupku - westchnął, sięgając po zwisającą dłoń różowego. Ostrożnie splótł ich palce, gładząc otarcia na skórze starszego. - To moja wina. Tylko moja. Przeze mnie jesteś ranny. Nigdy sobie nie wybaczę.

Zegar cicho tykał, ale ten dźwięk w jakiś sposób uspokajał jego skołatane nerwy. Pielęgniarka pozwoliła mu czuwać przy różowym, wcześniej częstując go chińską herbatą. Jimin był wdzięczny za troskę. Obiecał, że zaopiekuje się Jungkookiem najlepiej jak potrafi.

- To co napisał w liście to prawda? - wyszeptał cicho Park, pochylając się nad twarzą starszego.- Naprawdę chciałeś popełnić samobójstwo? Nie mogę w to uwierzyć. Ile jeszcze sekretów masz przede mną?

Oczywiście nie otrzymał odpowiedzi. Jednak postanowił nie naciskać. Jeżeli Jungkook nie będzie chciał o tym rozmawiać, odpuści. Na pewno przeszłość była okrutna, a on nie chciałby zadawać mu niepotrzebnie bólu.

Westchnął, przymykając oczy. Poczuł się zmęczony, dlatego ostrożnie ułożył głowę przy ramieniu Jeona, zupełnie jakby bał się, że zniknie. 

***

Jungkook zbudził się jakiś czas później, z trudem otwierając oczy. Bolało go całe ciało, a zwłaszcza w okolicy klatki piersiowej. Chłopak wziął głęboki wdech, a potem jęknął głośno. Miał złamane żebra, oczywiście. Shin nieźle go urządził.

Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz