Rozdział 7: ''Ty chyba jesteś aniołem''

722 49 18
                                    

Jeon zachodził w głowę dokąd udała się owieczka i dlaczego tak długo nie wraca. Różowy trząsł się pod kołdrą usiłując w jakiś sposób zasnąć. Nagle dopadły go silne dreszcze przerywane co chwilę cichym kaszlem. Chłopak uznał, że pora najwyższa odseparować się od świata, dlatego zamknął zmęczone powieki, chociaż sen jak na złość nie chciał nadejść, aby dać mu chwilowe ukojenie.

Zmory często bywają uparte, przypominając o bolesnej przeszłości i powodując ciągły ból w sercu. Gdybyśmy potrafili zapominać w ułamku sekundy o doznanych krzywdach, być może cierpienie nie miałoby żadnego sensu.

- Ach, chcę już zasnąć..- jęknął Jeon, przewracając się w łóżku i otulając kołdrą. Nadal czuł się źle z myślą, że ponownie zadał cios owieczce.

****

Tymczasem Jimin cierpliwie szukał lekarstwa dla swojego współlokatora. Nawet przez myśl mu nie przeszło to jak został potraktowany przez chłopaka. Nic nie było ważne oprócz tego, że Jungkook był chory. Liczyło się tylko to, aby mu pomóc.

- Czego szukasz? - usłyszał kobiecy głos tuż za sobą.- Może będę w stanie pomóc.

Jimin odwrócił się za siebie, mierząc się spojrzeniem ze szkolną pielęgniarką. Spokojnie jej wyjaśnił powód dla którego tu przyszedł. Opowiedział o objawach kolegi oraz jego nastroju.

- Wydaje mi się, że to zwykłe przeziębienie - oświadczyła kobieta, wyjmując z szafki jakiś flakonik z lekarstwem.- Tu masz syrop na kaszel, a tu herbatę na uspokojenie. Podaj to swojemu koledze i powiedz żeby odpoczywał przez kilka dni - wręczyła zaskoczonemu Parkowi opakowanie z ziołami, po czym wypisała na karteczce zwolnienie z zajęć szkolnych.

- Bardzo pani dziękuję - Jimin uśmiechnął się szczerze, zabierając pakunek i czym prędzej biegnąc do swojego pokoju na drugim piętrze.

****

Jungkook nie słyszał nic poza czyimś spokojnym oddechem. Po chwili uświadomił sobie, że to jego lokator delikatnie trąca go w ramię, mówiąc coś niemal szeptem.

- Coo....- jęknął Jeon, otwierając oczy i z zaskoczeniem wpatrując się w brązowe oczy blondyna. W jego myślach zapanował istny chaos. Przecież to niemożliwe, że wrócił tak szybko.- Czemu tu jesteś, owieczko...

Jimin nie odpowiedział, sięgając po coś z podłogi. Uniósł kubek z napojem podstawiając go niemal pod nos różowego.

- Co to za...- Jungkook wciągnął powietrze, kaszląc na nowo.-...zioła?

Park skinął szybko głową, a potem wyjaśnił mu szybko dokąd poszedł i po co.

- Wypij, to ci pomoże - szepnął, uśmiechając się nieśmiało w stronę leżącego. - To jest herbata na uspo...to znaczy chciałem powiedzieć, odprężenie i dobry sen - zakończył, widząc minę lokatora.

Jungkook wydął usta w grymasie, doskonale zdając sobie sprawę z tego co chciał mu zarzucić blondyn. W jego mniemaniu na pewno był ciągle niespokojny i zły. No, cóż. Nie inaczej.

- Niech będzie, owieczko - rzucił, podnosząc się na łokciach i starając usiąść w miarę wygodnie. Szło mu dość opornie, ale miał jeszcze na tyle siły żeby utrzymać się prosto na łóżku.- Nie rozumiem czemu zawracasz sobie tym głowę.

Jimin zacisnął wargi, wręczając lekarstwo koledze. Czekał cierpliwie aż różowy wypije wszystko, a potem podał mu syrop.

- Co? To też mam połknąć? - Jungkook westchnął, a potem zaraz zaczął kaszleć.

- Jeśli nie chcesz dusić się tak jak teraz to wypij - odpowiedział Park, nie ruszając się ze swojego miejsca. - Może przynieść ci coś jeszcze? Jesteś głodny?

Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz