Rozdział 2: To nie byłem ja

863 76 34
                                    

Czy to było naprawdę możliwe żeby różowy posunął się do takich rzeczy? Jimin szczerze mógł przyznać, że tak. To zagranie było bardzo podobne do Jungkooka, ale z drugiej strony po co miałby go straszyć? Czy nie dość było, że się z niego nabijał i był wiecznie nie w humorze?

Blondyn poderwał się na nogi, przy okazji oblewając się niepostrzeżenie ciepłą jeszcze kawą. Syknął na widok swoich poplamionych spodni, które nawiasem mówiąc wyglądały zupełnie jakby...Dobra, nieważne. Wolał nie myśleć o sobie w tych kategoriach.

Czym prędzej pobiegł na górę, kierując się prosto do swojego pokoju i wchodząc bez pukania. Jungkook siedział na łóżku, susząc swoje mokre włosy ręcznikiem. Na widok zdyszanego chłopaka, zastygł w pół gestu. Rzucił mu tylko zdumione spojrzenie, marszcząc brwi na widok jego niecodziennego wyglądu.

- Czemu to robisz? - zapytał bez wahania Jimin, zatrzaskując za sobą drzwi. Zmierzył siedzącego chłopaka miażdżącym wzrokiem, lecz na jego współlokatorze nie wywarło to żadnego wrażenia.

- Co robię, owieczko? - odparował chłopak, wzruszając ramionami.- Nie widzisz? Właśnie suszę włosy.

- Nie o to pytam - westchnął nastolatek, przybierając pozę bojową.- Pytam czemu mnie straszysz. Przed chwilą w jadalni to byłeś ty, jestem tego pewny.

Jungkook roześmiał się głośno, jak właśnie usłyszał świetny żart. Rzucił Jiminowi odważne spojrzenie, a potem oznajmił:

- Byłem w łazience, owieczko. Ktokolwiek to był, na pewno nie ja.

- Nie wierzę ci, zawsze jesteś dla mnie przykry - skomentował chłopak, wzdychając z bezsilności. On tam wiedział swoje.

Zniecierpliwiony różowy odłożył ręcznik na bok, podnosząc się z miejsca.

- Udowodnię ci, że to nie ja. Idziemy - zakomunikował, otwierając z rozmachem drzwi i wychodząc na korytarz.

Jimin nie miał wyboru jak pójść za nim.

***

W jadalni panowała względna cisza, a gdy skierowali się ku stoliku, który wcześniej zajmował Jimin, nie znaleźli nic podejrzanego.

- No i? Gdzie to słyszałeś?

Blondyn wskazał przed siebie, a Jungkook bez wahania poszedł we wskazanym kierunku. W miejscu gdzie dało się słyszeć podejrzane dźwięki znajdował się schowek na miotły. Różowy otworzył drzwiczki, a ze środka wypadł stary mop do podłogi i szmaty. Chłopak natychmiast cofnął się do tyłu, spoglądając na stojącego za nim blondyna.

- Oto twoje duchy, owieczko - prychnął pod nosem, kręcąc głową.- Już zrozumiałeś?

Jimin nie odpowiedział, bo co by miał na to odrzec? Przepraszam, ale miałeś rację i to ja się myliłem? Mowy nie ma. Nie zrobi tego za nic w świecie.

- Skąd masz pewność, że to miotła? - spytał odważnie, mierząc kolegę wzrokiem.- Nie dam się nabrać na twoje sztuczki.

- No weź, to nie byłem ja - różowy upchnął sprzęty na miejsce i na powrót zamknął schowek.- Poza tym nie uważasz, że to idiotyczne? Po cholerę miałbym cię drażnić?

- Możesz przestać przeklinać? Mam tego dość - warknął Jimin, a przez jego ciało przebiegł prąd gniewu. Chłopak nie chciał zaczynać kłótni, a już nie w miejscu gdzie każdy mógł to widzieć.

- Taką mam naturę i tego nie zmienię - odparował Jeon, zaciskając szczęki.- Jak ci się nie podoba to zmień sobie pokój.

- A może ty sobie pójdziesz, co? - zapytał Jimin, wpatrując się nieruchomo w chłopaka.- I tak nic nie robisz więc nie ma powodu żebyś mieszkał w tej szkole.

Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz