40

1.7K 119 12
                                    

Minęły trzy lata od opuszczenia Amegakure przez Naruko i Itachiego, a wioska z pozoru nie zmieniła się ani trochę. Szare, ciężkie chmury ciągle zasłaniały niebo i zrzucały na ziemię ciężkie, zimne krople deszczu. Gdyby na tym zakończyć obserwacje, to doszło by się do wniosku, że wioska trwa w stagnacji, a jej władze nie robią nic, żeby temu zaradzić. Wystarczy jednak zagłębić się w szczegóły i od razu widać, że wszystko począwszy na systemie szkolnictwa, a na bezpieczeństwie kończąc, zostało w przemyślany sposób zmienione. Każdy mieszkaniec odczuwał te zmiany na własnej skórze i każdy myślał o nich inaczej, ale wszyscy zgadzali się z ich liderem, z ich Bogiem. Powoli zaczęła się zbliżać zmiana warty przy południowej bramie i strażnicy myśleli już tylko o zostawieniu deszczu za sobą i zastąpieniu go ciepłym obiadem. Mimo to dwójka podróżników i towarzysząca im lisica, powoli zbliżający się do ich posterunku, wywołała nawrót ich myśli na tor czysto służbowy.

-Stać! - starszy mężczyzna uniósł rękę i wskazał miejsce, w którym przybysze mieli się ustawić
-Kto idzie i czego chce? - zapytał drugi
-Uchiha Itachi i Namikaze-Uzumaki Naruko - starszy spojrzał na dziewczynę, która wymienia nazwiska, a później przeniósł wzrok na jej towarzysza, który zdawał się ignorować całe zajście
-Przepraszam, ale procedury każą mi potwierdzić tożsamość każdego podróżnika - odezwał się drugi - w pańskim wypadku wystarczy pokazać sharingana, a pani pokaże pieczęć  trzymającą lisicę - oczy czarnowłosego zabłysły czerwienią, a blondynka uniosła spód bluzy i koszulki, odsłaniając brzuch, na którym miała pieczęć.
-Dziękuję za współpracę. Witamy w Amegakure - wartownicy rozsunęłli się i przepuścili podróżnych, a młodszy odprowadził jeszcze blondynkę wzrokiem.

Starszy widząc zachowanie swojego towarzysza uśmiechnął się lekko, pesząc tym samym zaledwie dwudziestoletniego towarzysza. W duchu jednak przyznał, że dziewczyna na pewno zasługiwała na odprowadzenie wzrokiem. Piękna twarz z trzema uroczymi bliznami na każdym policzku, przypominającymi lisie wibrysy, blond włosy w odcieniu złota, związane w kucyk z grzywką zasłaniającą prawe oko, drugie oko miało kolor tak rzadko widzianego w tej wiosce nieba. Miała na sobie najzwyklejszy pomarańczowo-czarny dres, pod nim siatkowaną koszulkę, czarne spodnie i buty shinobi. Już na pierwszy rzut oka widać było, że większość czasu spędzała na różnych treningach, a mimo to w każdym jej ruchu widać było delikatność i jakaś dziwną kocią grację. Jej towarzysze też przyciągali uwagę. Jeden z dwóch ocalałych Uchiha i sprawca upadku klanu zarazem, i lisica wielkości dużego psa z dziewięcioma ogonami zamiast jednego.

Dwójka zaledwie zniknęła za rogiem jakiegoś sklepu, a na ulicy na przeciw nich pojawili się zmiennicy, więc mężczyzna odetchnął i rozmasował bolące plecy.

___

Naruko z ciekawością rozglądała się dookoła, starając się znaleźć jakieś zmiany w wiosce, ale tych prawie nie było widać. Mężczyźni i kobiety chodzili tam i z powrotem, załatwiając swoje sprawy, grupki dzieci przeskakiwały przez kałuże i czasem gdzieś w oddali szczekał pies. Spokojnym marszem zbliżali się coraz bardziej do budynku administracyjnego, w którym mieli spotkać się z Painem i zameldować swój powrót. Tuż po wejściu do bani budynku zauważyli niebieskowłosą kobietę, niosącą jakieś papiery, które na ich widok wylądowały ba podłodze.

-Naruko - szepnęła kobieta, a z jej twarzy szybko zniknęło zaskoczenie, zastąpione przez złość - miałaś pisać list co tydzień. Wiesz jak się martwiliśmy? Nagato już chciał organizować misję ratunkową
-Chciałam zrobić wam niespodziankę - odpowiedziała z uśmiechem, kobieta po chwili odpowiedziała tym samym, a dokumenty, które upuściła same wróciły jej do rąk
-W takim razie chodźcie. Nagato na pewno się ucieszy - spojrzała na Itachiego i lisicę, a następnie zaczęła prowadzić ich do gabinetu przywódcy wioski.

Naruko - Lisia Kunoichi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz