51

1K 102 11
                                    

Blondynka pojawiła się przed klatką w swoim umyśle, spojrzała z niesmakiem na złote kraty i pieczęć na samym ich środku, a później przeszła pomiędzy dwoma z nich i podeszła do pochrapującej w najlepsze lisicy. Stanęła przed jej pyskiem, uśmiechnęła się i położyła dłoń na mokrym nosie przybranej matki.

-Miło, że wpadłaś mała - odezwała się lekko zaspana lisica, otwierając powoli powieki
-Co się stało? Ostatnie co pamiętam to otaczające mnie niebieskie żebra i ból. Czy ja znowu straciłam przytomność? - lisica skupiła senny wzrok na blondynce i otuliła ją jednym z ogonów
-Trafiłaś w sedno. Straciłaś przytomność, udało mi się nas stamtąd zabrać i przynieść cię do Suny
-Czyli znowu straciłam przytomność? Świetnie. Co ze mnie za Kunoichi, że mdleję przy użyciu trochę większej ilości czakry? - rzuciła wściekłe, odpychając puchaty ogon
-Jesteś świetną kunoichi i najlepszą Jinchuriki jaką kiedykolwiek miałam. Poza tym jesteś moją małą lisiczką i jeśli powiesz coś takiego jeszcze raz to inaczej sobie porozmawiamy - tym razem dziewczyna została zaatakowana przez dwa ogony, których nijak nie mogła uniknąć, została przez nie złapana i podniesiona przed pysk lisicy - teraz posłuchaj mnie uważnie. To nie ty straciłaś przytomność, tylko ja cię odcięłam. Zrobiłam to bo ty tego nie czułaś, ale twoje ciało było na skraju wytrzymałości. Nawet teraz moja czakra powoli leczy szkody jakie wyrządziła transformacja i użycie Susanoo. Wiem, że gdybyś musiała to walczyłabyś do samego końca, żeby te dzieci zdążyły uciec, ale nie mogłam ci na to pozwolić. Nie chcę cię stracić Naru.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć w słowa lisicy.

-Dziękuję - wydusiła, przecierając oczy, w których zaczęły zbierać się łzy

Kurama odstawiła dziewczynę na ziemię, przybrała ludzką formę, przytuliła ją i zaczęła gładzić ją uspokajająco po plecach

-No już, już. Nie płacz. Jesteś przecież dużą dziewczynką, a takie nie płaczą - przemówiła spokojnym głosem, tylko zwiększając ilość łez dziewczyny
-Kocham cię mamo - głos Naruko łamał się pod wpływem emocji i łez
-Dawno mnie tak nie nazywałaś - zauważyła wzruszona lisica - Też cię kocham córciu.

Więcej słów nie padło, nie było ich z resztą potrzeba. Przez kilka minut blondynka ocierała jeszcze spadające łzy, a lisica starała się ją uspokoić.

-Chyba ktoś się zbliża. Albo robi wokół siebie dużo hałasu - ciszę przerwała Kurama, kiedy dziewczyna się uspokoiła
-Muszę tam iść? Nie mogę zostać tu z tobą? - zapytała, chociaż znała odpowiedź
-Pójdę z tobą - zapewniła ją Kurama, wywołując szczery uśmiech na twarzy blondynki

___

-Kazekage-sama proszę coś zrobić z tymi dziećmi i pozbyć się lisic. To szpital, nie przytułek i schronisko - nieznajomy głos dotarł do świadomości dziewczyny zanim otwarła oczy
-Nie - padła obojętna odpowiedź i ktoś otworzył drzwi do sali
-Uważajcie. Nie zniszcie niczego - dziewczyna skądś kojarzyła ten głos
-Wiemy - odpowiedział inny

Ból rozlał się po ciele dziewczyny, drgnęła lekko, alarmując zebranych. Dziewczyna chciała otworzyć oczy, ale jakiś materiał jej to uniemożliwił.

-Budzi się! Biegnijcie po medyków! - kolejny znajomy głos
-Ja jestem medykiem. Lee przesuń się! - Lee? Skądś kojarzyła to imię, tylko skąd?
-Kezekage-sama! - tym razem usłyszała głos dużo młodszej dziewczyny
-Spokojnie Tsubaki-chan - znowu ten obojętny głos, który już kiedyś słyszała - to przyjaciele twojej sensei

Ktoś zdjął z niej cienką kołdrę i przyłożył lodowe dłonie do jej brzucha.

-Z... Z... Zi... M... M.. M.. Mno - Udało się wydusić blondynce, szczękającej zębami
-Ma gorączkę. Dużą. Sasuke-kun oddaj mój plecak

Naruko - Lisia Kunoichi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz