[IX] W ciemności.

2.7K 176 123
                                    

Widząc w jak wprawiony sposób Tamora obchodziła się z bronią, Tony Stark zdecydował się by trzy dni później zabrać ją na strzelnice.

Mężczyzna był pod dużym wrażeniem jak nastolatka radzi sobie z pistoletami czy strzelbami. Jednakże trochę go to przerażało. Widząc minę Starka, dziewczyna zdecydowała się mu wyjaśnić skąd posiada aż tak wysoki poziom zdolności strzelniczych.

- Jeździłam z...- czarnowłosa nie mogła się przemóc żeby nazwać Paula ojcem.

- Nie czuła już tego. Żadnej więzi z tym człowiekiem, żadnego przywiązania.
Przede wszystkim ani krztyny szacunku.

- Jeździłam na polowania ze starszymi kuzynami.- osiemnastolatka pominęła wątek właściciela gospodarstwa w Blamouth- Oni nauczyli mnie strzelać.-

- Masz jeszcze jakąś rodzinę, jeśli można spytać?- rzekł Tony.

- Tamci ludzie to nie moja rodzina. To tylko pionki w chorej grze za jaką życie uważa ten człowiek.- stwierdziła nastolatka, wyjęła magazynek z broni
i położyła go w szufladzie obok innych.

- To co?- spytała- Jeszcze jedna seria, panie Stark?-

*****

- Jesteś wreszcie!- zaćwierkała Pepper, gdy nastolatka stanęła w drzwiach kuchni wieży.

- Właśnie zrobiłam kawę. Chcesz trochę?- spytała rudowłosa wskazując na dzbanek filtrujący.

- Chętnie.- odparła Tamora, wyciągając kubek z szafki i kładąc go na blacie po czym sięgnęła do lodówki po mleko.

- Hmm...- powiedziała Pepper po upicie łyku naparu- Mówiły ci chłopy, że jadą wszyscy dzisiaj wieczorem do T.A.R.C.Z.Y.?-

- Pan Stark coś tam brzdąknął... czekaj, czekaj wszyscy? Wszyscy wszyściutcy?- zapytała brunetka.

- Jeśli pytasz czy Loki z nimi jedzie to odpowiedź brzmi tak.- Pepper od razu domyśliła się o co chodziło jej towarzyszce.

- Zawstydzona Tamora spuściła głowę
i zaczęła obrysowywać palcami brzegi kubka, czując, że się rumieni.
No tak. Jej rozmówczyni przejrzała ją na wylot. Coś ciągnęło osiemnastolatkę do Kłamcy.
Tylko jeszcze nie wiedziała co.

- Może zrobimy sobie babski wieczór, co? Zamówimy pizzę, obejrzymy film?- zaproponowała Potts z entuzjazmem.

- W sumie zjadłabym pizzę.- rzekła czarnowłosa- Nawet hawajską.-

- Lubisz hawajską?- rudowłosa spojrzała na towarzyszkę oczami wielkim niczym spodki.

Tamora skinęła głową, udzielając tym samym twierdzącej odpowiedzi na jej pytanie.

- Jedyna normalna w tym domu...-stwierdziła Pepper, ku wyraźnemu rozbawieniu nastolatki.

*****

Była dwudziesta pierwsza, gdy kobiety zrobiły sobie przerwę w oglądaniu filmu aby zjeść zamówioną wcześniej pizzę, która została im dostarczona przed kilkoma minutami.

- Dwie godziny czekania...- skwitowała osiemnastolatka wgryzając się w placek z ciasta- Warto było czekać. Nawet jeszcze ciepła jest.-

- Uroki życia w Nowym Jorku. Zawsze i wszędzie korki.- Pepper również zabrała się do jedzenia.

- Apropo korków, na ulicy chyba wysiadły.- rudowłosa podeszła do okna i wyjrzała przez nie.

Tamora stanęła obok niej żeby rozeznać się w sytuacji.

- Poniżej Stark Tower stopniowo zapanowywała kompletna ciemność. Najpierw zgasły lampy uliczne, potem neony reklamowe sklepów i restauracji.

||Mine god of mischief|| marvel ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz