Tamora nie mogła zasnąć również
i drugiej nocy w przeraźliwe zimnej celi. Dręczyła ją gorączka, kaszel
i koszmary związane z tym co jak się wydawało nieuchronnie miało nadejść.Z jej własną śmiercią...
Brunetka drgnęła, gdy coś poruszyło się na korytarzu.
Ku swojej uldze i zdziwieniu, dostrzegła zakapturzonego Thora, stojącego przed zakratowanymi drzwiami.- Królowo...- szepnęła, szarpiąc Friggę delikatnie za ramie, po czym to samo robiąc z Anid.
Obie kobiety się obudziły,
a blondynka podbiegła do krat.- Synu...- spojrzała z niepokojem na Thora, wyciągając dłoń w jego stronę, przez pręty.- Jakim cudem tu wszedłeś?-
- Nie było łatwo ale to nie ważne. Nie pora na rozmowy. Musiałem się upewnić, że tu jesteście. Inaczej za wiele ryzykowaliśmy przyjeżdżając tu bezcelowo z armią.-
- Armią?- zapytała Frigga- Kiedy?-
- Jutro na waszej egzekucji pojawią się nasi wojownicy. Wkroczą
w odpowiednim momencie.- wyjaśnił gromowładny i wtedy do głosu doszła Tamora.- Co z Lokim?- spytała, przypominając sobie głośny huk jaki rozległ się, gdy Torleif rzucił bogiem kłamstw
o ścianę.- Wszystko z nim w porządku. Kazał ci to przekazać.- blondyn wyciągnął spod płaszcza dwie rzeczy, skórzany pasek
z klamrą i jeden ze sztyletów Lokiego.Czarnowłosa przejęła je
i korzystając z siły zaciskowej paska, owinęła go pod rękawem bluzy wsuwając jednocześnie broń pod spód. Tym samym jej oręż był niewidoczny pod materiałem.- Uważajcie na siebie. Wszystko może się zdarzyć.- po tych słowach gromowładny teleportował się poza ich pole widzenia.
Tamtej nocy już żadna nie zmrużyła oka.
*****
Ledwie słońce znalazło się w pełni na niebie, Torleif wraz z dwoma strażnikami wkroczył do celi kobiet.
Na pierwszy ogień poszła Tamora. Mężczyzna podniósł ją za ramiona
i skuł jej ręce.
Nastolatka przez cały czas patrzyła mu prosto w oczy trzymając głowę wysoko.Wszystkie trzy zostały wyprowadzone na zewnątrz. Brunetka ani razu nie spuściła wzroku. Jej oczy cały czas były skierowane w przód.
Na zewnątrz znajdowało się coś
w rodzaju piaskowej areny.
Sam jej środek "zdobiły" drewniane konstrukcje w kształcie litery "T". Kobiety zostały pod nie zaprowadzone, a ich ręce przyczepione do poziomej części konstrukcji, rozłożone na pełną szerokość.Po tej czynności wśród publiczności na arenie rozległy się brawa i okrzyki radości. Takiż to był aplauz na śmierć zdrajców rodu.
Na arenę wjechały wozy, a każdy z nich miał jedną, wielką klatkę na "pace".
W środku znajdowało się od dwóch do czterech dziwnych, wilko-podobnych bestii, które co chwila warczały
i chwytały za kraty zębami.- A oto nasz gość specjalny!- zawołał Torleif- Lykany!-
Jakby dla dodania sobie animuszu bestia chapnęła drugą pyskiem, przycisnęła ją za gardło do podłoża aż ta przestała się ruszać. Pysk zwierzęcia spłynął krwią.
Oprawca kobiet podszedł do Tamory
i z satysfakcją zapytał ją
o jej ostatnie słowa. Brunetka splunęła mu w twarz. Torleif przetarł opluty policzek ręką i nakazał woźnicom wypuścić lykany, a te ruszyły w kierunku kobiet.- Nie jadły nic przez tydzień! A teraz czeka je prawdziwa uczta!- zawołał mężczyzna, śmiejąc się do rozpuku.
Tamora z przerażeniem spojrzała na swoje lewo, gdzie znajdowała się Frigga, bowiem to asgardzką królową bestie wybrały sobie na "przystawkę".
CZYTASZ
||Mine god of mischief|| marvel ff
Fiksi PenggemarBlamouth jest największą "dziurą" na jaką można natrafić w stanie Maine ale właśnie w takiej "dziurze" przyszło żyć osiemnastoletniej Tamorze Manning. Dziewczynie wydawało się, że nigdy w jej nudnym i ciężkim życiu nie nadejdą pożądane zmiany. Wyd...