Do komnaty Tamory weszła Frigga, słysząc roznoszący się na korytarzu płacz dziewczyny.
Blondynka nie zamknęła za sobą drzwi na zamek, a pozostawiła je lekko uchylone byleby tylko szybciej znaleźć się przy nastolatce.- Pokłóciłaś się z Lokim, prawda?- spytała, a jej rozmówczyni przytaknęła, ocierając łzy rękawem.
- Skąd Wasza..?- dziewczyna chciała coś powiedzieć ale Frigga jej przerwała.
- Mów mi po imieniu. W końcu jestem dla ciebie trochę jak ciocia.- poprosiła władczyni.
- Friggo... ja już nie wiem co mam robić.- szepnęła czarnowłosa- Nie mam pojęcia.-
- Co się stało?- blondynka usiadła obok rozmówczyni.
- Dobrze mi w Asgardzie. Odnalazłam rodzinę. Ale czuję, że muszę wrócić na Midgard. Że mam tam wciąż tyle do zrobienia. Ale... ale wciąż wiem, ile mnie tu trzyma. Poza tym... Midgard to już nie jest mój dom. Ja nie mam domu.- wypowiedź Tamory była dość chaotyczna jednak asgardzka królowa nie miała problemów z jej zrozumieniem.
- Tutaj może być twój dom. Nikt cię stąd nie wyrzuca, jest tutaj twoja matka... i Loki.-
" I Loki". Ostatnie słowa Friggi rozbrzmiały niczym echo w głowie osiemnastolatki.
- Posłuchaj...- szepnęła królowa- Zadam ci jedno pytanie, tylko oczekuję szczerej odpowiedzi. Kochasz go?-
- Czy to ma jakieś znaczenie?- spytała Tamora- On nie kocha mnie. Loki... gardzi Midgardczykami, Friggo.-
- Ale nie tobą, słoneczko. Widziałam jak się o ciebie martwił, gdy byłaś chora. Poza tym jestem jego matką, znam go jak własną kieszeń.-stwierdziła władczyni.
- Loki... Loki ma wystarczająco dużo swoich problemów. Nie potrzebuje do tego jeszcze rozwydrzonej nastolatki, niestabilnej emocjonalnie. Dla niego będzie lepiej jak odejdę.- przyznała zielonooka.
Gdy blondynka miała odpowiedzieć do uszu obu kobiet dotarły odgłosy kłótni
z sali tronowej.
Obie zerwały się do góry i pobiegły
w stronę krzyków. Jak się okazało, typowo dla pałacu królewskiego kłócili się Odyn i Loki. Na dodatek po pokoju włóczył się Thor.- Co tu się dzieje?- spytała Frigga- Czy wy nie możecie jednego dnia wytrzymać bez skakania sobie do gardeł?!-
- Thor odchodzi!- rzekł Kłamca
i bezceremonialnie wskazał na brata.- Słucham?- na twarzach nowoprzybyłych pojawił się szok.
- Nasz syn Friggo, postanowił zostać
w Midgardzie na stałe.- wyjaśnił Odyn, wyraźnie sfrustrowany.- Jest dorosły, to jego decyzja. Może nam się nie podobać ale musimy ją zaakceptować.- królowa próbowała uspokoić sytuacje.
- Nie mamy następcy tronu jeśli Thor odejdzie!- zawołał Odyn.
- Właśnie o to nam poszło.- rzekł nagle Loki- Król po stracie jednego następcy nie chce "posadzić na tronie" drugiego.-
- Odynie, przecież Loki...- Frigga zaczęła mówić ale nie było jej dane dokończyć wypowiedzi, bo władca Asgardu wstał i z całej siły uderzył swoim berłem o ziemie.
Dźwięk jaki się rozległ był tak głośnym
i nieprzyjemnym brzdękiem, że Tamora musiała zakryć uszy dłońmi.- Nigdy nie zostanie królem to na pewno.- dokończył król za swoją żonę.
- Mam do tego prawo!- zawołał bóg kłamstw na co jego rozmówca jeszcze bardziej się zdenerwował.
- Prawo?! Prawo to ty łamałeś nagminnie! Wydaje ci się, że plamiłbym honor naszej rodziny sadzając kogoś takiego jak ty na tronie?!- wybuchnął władca na co zareagowała Frigga.
CZYTASZ
||Mine god of mischief|| marvel ff
Fiksi PenggemarBlamouth jest największą "dziurą" na jaką można natrafić w stanie Maine ale właśnie w takiej "dziurze" przyszło żyć osiemnastoletniej Tamorze Manning. Dziewczynie wydawało się, że nigdy w jej nudnym i ciężkim życiu nie nadejdą pożądane zmiany. Wyd...