Loki jęknął, otwierając oczy. Głowa bolała go tak bardzo jak nigdy wcześniej.Nie dziwota skoro z bliżej nieokreśloną ale z pewnością dużą siłą został rzucony o betonową ścianę.
Był teraz śmiertelnikiem więc mogło go to zapewne nawet zabić.
Ledwie mężczyzna doszedł do siebie zaczął się nerwowo rozglądać wokoło.
Nie miał pojęcie gdzie się znajdował ani co gorsza gdzie jest teraz Tamora.- O, obudziłeś się już.- do pomieszczenia, w którym się znajdował wszedł Thor.
- Gdzie ona jest?- spytał brunet, tym samym mówiąc pierwsze co mu na myśl przyszło.
- Zdążyłem się już tego dowiedzieć jednak musiałem skorzystać z czyjejś pomocy. To ci się raczej nie spodoba.- wyjaśnił enigmatycznie blondyn, na co jego brat uniósł brew w zdumieniu.
- To znaczy?- spytał.
Chwile po tym jak Kłamca zadał to pytanie, do pomieszczenia wszedł ktoś inny. Loki westchnął, czując zbliżającą się wielkimi krokami awanturę.
- Witaj, ojcze.- powiedział.
*****
- Puść mnie!- darła się raz po raz Tamora podczas, gdy specjalnie poinstruowani przez jej porywacza strażnicy gdzieś ją ciągnęli.
W jej głowie kłębiła się masa myśli. Gdzie się znajdowała? Czemu ten człowiek ją porwał? Czego od niej chciał? I najważniejsze, co z Lokim? Czy nic mu się nie stało?
- Przestań wierzgać głupia dziewczyno!- zawołał jeden z nich, po czym otworzył drzwi do, jak domniemała nastolatka, celi i wrzucił ją tam.
Zrobił to tak nieudolnie, że brunetka upadła na kamienną posadzkę. Na jej przedramionach od razu pojawiły się krwawe otarcia.
- Nic ci nie jest?- osiemnastolatka podniosła wzrok i dostrzegła jeszcze dwie kobiety siedzące w rogu pomieszczenia.
Obie były niemalże przytulone do do ściany, najprawdopodobniej z powodu strachu. jakimiś łańcuchami.
Jedna z nich miała długie prawie do ziemi czarne włosy, a na twarzy, dokładniej na oczach, przewiązany szeroki kawałek białej tkaniny.
Druga, ta która odezwała się do brunetki, posiadała dość fikuśne upięcie długich do pasa blond loków.
Co prawda ta fryzura była już dawno temu zrobiona, o czym świadczyła tona pojedynczych włosków odstających tu
i ówdzie, niemniej jednak wciąż dodawała swojej posiadacze animuszu.Zielonooka podniosła się do pionu, otrzepała swoje jeansy z kurzu
i dopiero się odezwała.- Wszystko w porządku. Co z wami? Co to za miejsce?- spytała.
Blondynka już miała się odezwać ale przeszkodziło jej pojawienie się, jednego ze strażników. Po jego ubiorze można było domniemywać, że był szefem gwardii czy coś takiego.
- Słyszałem, że cię w końcu dowieźli. Rzeczywiście nie kłamali, jesteś taka sama jak matka. I tak samo urodziwa jak matka.- słysząc słowa nowoprzybyłego, dziewczyna zacisnęła ręce w pieści.
Musiał mówić o jej biologicznej matce. Nie było wyjścia.
W końcu Tabitha Manning, za życia posiadała ciemnobrązowe oczy
i blond włosy obcięte na pixie.
Tym samym były z Tamorą od siebie zupełnie różne z wyglądu zewnętrznego.Strażnik podszedł bliżej i złapał dziewczynę za ręce po czym podniósł je do góry. Osiemnastolatka wzdrygnęła się. To było obrzydliwe. Nie bardziej od tego gdy zaczął jeździć tą, swoją obleśną łapą po jej twarzy i szyi aż
w końcu zszedł na dekolt.- Puść ją, zboczeńcu!- wykrzyknęła blondynka ale tamten nie zareagował.
Tamora postanowiła dość mocno nauczyć go moresu, wymierzając mu najmocniejszego kopniaka
w krocze na jakiego było ją stać. Mężczyzna upadł na ziemie trzymając się za bolące miejsce.- Suko...- syknął- Choćbym miał cały Asgard spalić i tak cię zerżnę. A jak nie ciebie to twoje zwłoki.-
Asgard. To słowo zadzwoniło
w głowie nastolatki i zaczęło obijać się po niej echem.
Czyli była w Asgardzie. Postanowiła wykorzystać słowa rozmówcy na jego niekorzyść.- Zapamiętaj sobie...- dziewczyna przyklękła przy strażniku i złapała go za dość długie włosy, po czym za taki uchwyt podniosła jego głowę do góry.
- Kiedy z ręki, którą przyłożyła mu do gardła zaczęły wychodzić złote iskry wyglądał na naprawdę mocno przerażonego.
- Zapamiętaj sobie...- powtórzyła- Należę do księcia Lokiego. I tylko do niego. A on nie będzie zadowolony, gdy dowie się, że ktoś tak plugawy jak ty ruszał jego własność. A teraz wynocha stąd zanim mi się skończy cierpliwość.-
Gwardzista jakimś cudem wstał
i odepchnął od siebie dziewczynę, tak że poleciała na ścianę celi. Zdążyła się jednak zaasekurować dłońmi i nie przewrócić.
Mężczyzna posłał nastolatce mordercze spojrzenie i wyszedł
z celi z użyciem teleportacji.
No tak. Przecież nie mógł się odwrócić aby otworzyć drzwi. Ryzykowałby tym samym atak ze strony Tamory.- Co powiedziałaś?- spytała zdumiona blondynka, gdy mężczyzna na dobre się oddalił- Że do kogo należysz?-
- Przepraszam ale to nie jest twoja sprawa.- odparła czarnowłosa.
- Moja, jeśli chodzi o mojego syna.- zielonooka zamarła słysząc słowa kobiety po czym popatrzyła na nią ze zdumieniem i skłoniła się nisko.
- Przepraszam za moje słowa Wasza Wysokość. Nie wiedziałam...- bąknęła ale jej rozmówczyni spojrzała na nią wyrozumiale.
- Nie szkodzi. Ale tak jestem Frigga. Matka Lokiego i Thora. A ty nazywasz się..?- spytała.
- Tamora. Tamora Manning.- stwierdziła osiemnastolatka na co druga z kobiet zauważalnie drgnęła.
- Ma...Manning..?- spytała.
Frigga również wydawała się być zszokowana poznaniem nazwiska rozmówczyni. Przeskakiwała spojrzeniem to na Tamorę to na inną uwięzioną.
I wtedy dziewczyna zrozumiała.
- Ty jesteś Anid?- bardziej stwierdziła niż spytała się, kobiety z opaską na oczach- Prawda?-
- T...tak. S...skąd wiesz?- wydukała kobieta z opaską na oczach.
- Na łożu śmierci Tabitha poprosiła swojego męża żeby cię o czymś poinformował.- rzekła nastolatka.
- Tabitha nie żyje?!- zarówno Frigga jak i Anid posmutniały.
- Od ośmiu lat.- Tamora poczuła jak zbiera jej się na płacz po wspomnieniu adopcyjnej matki.
- T... To dlatego nie wiedziałam co się
z tobą d...działo, T...Tamora.- dukała Anid.Osiemnastolatka podeszła do kobiety
i przyklękła przy niej. Siedząca naprzeciw niej czarnowłosa wyciągnęła ręce przed siebie i zaczęła głaskać nastolatkę po twarzy. Najwyraźniej pomimo przepaski na oczach, nie była niewidoma. Zatem dlaczego ją nosiła?- T... tęskniłam za tobą m... moje d... dziecko.- szepnęła Anid- M... moje jedyne, u... ukochane dziecko... m... moja córeczka.-
CZYTASZ
||Mine god of mischief|| marvel ff
Fiksi PenggemarBlamouth jest największą "dziurą" na jaką można natrafić w stanie Maine ale właśnie w takiej "dziurze" przyszło żyć osiemnastoletniej Tamorze Manning. Dziewczynie wydawało się, że nigdy w jej nudnym i ciężkim życiu nie nadejdą pożądane zmiany. Wyd...