W dniu balu cały pałac został postawiony na nogi bardzo wcześnie rano.
Frigga i Odyn bardzo chcieli aby wszystkie szczegóły imprezy zostały dopięte na ostatni guzik, a asgardzka królowa miała przez to na myśli także fryzurę córki swojej przyjaciółki, a zarazem gościa specjalnego i "głównej atrakcji".- Aua...- jęknęła osiemnastolatka, gdy trzymana przez jej przyszłą teściową szczotka zaplątała się w któryś z kolei kołtun.
- Z twoich włosów można by było uszyć płaszcz zimowy. Są bardzo gęste...- Frigga wyplątała przedmiot spomiędzy czarnych loków Tamory i wróciła do czesania, tym razem już z większą uwagą.
- Twoja matka miała racje, że w tej sukni wyglądasz oszałamiająco.- stwierdziła blondynka po czym rozłożyła włosy dziewczyny na pojedyncze pasma i zabrała się za robienie fryzury.
- Czerwień to nigdy nie był mój kolor. Aż do teraz.- Tamora wyszczerzyła zęby w najszczerszym uśmiechu.
- Czerwień to symbol wielu, naprawdę ważnych w życiu rzeczy. Władzy, mocy, krwi, a co za tym idzie dziedzictwa i rodziny... ale przede wszystkim miłości.- skomentowała Frigga.
- Ile wam to jeszcze zajmie?- spytała Anid, wchodząc do pokoju- Pierwsi goście już przyjechali.-
- O rety, rety!- zawołała królowa.
- Nie martw się Friggo, twoi synowie już się nimi zajęli. Odyn też powinien już być na sali.- uspokoiła matka brunetki i przesunęła głowę w stronę córki.
- Wyglądasz jak prawdziwa królowa...- rzekła, po czym dodała, do blondynki- Bez urazy, kochana.-
- Nie gniewam się. Też tak uważam. To teraz ostatnie szczegóły, czyli buty i dodatki. Jesteś pewna, że chcesz aż dziesięciocentymetrowy obcas?- dopytała władczyni.
- Tak. Nauczyłam się w nich chodzić. Przypłaciłam to kilkoma pokracznymi wywrotkami. A pomoc Lokiego okazała się konieczna. Szkoda tylko, że na początku stwierdził iż chodzę w nich jak nowonarodzone ciele.- zachichotała Tamora.
- Mam nadzieje, że dałaś mu za to nauczkę?- zapytała Frigga zakładając rozmówczyni biżuterię, podczas, gdy brunetka ubierała buty.
- Ależ oczywiście. Dostał poduszką w głowę. W sumie, na Midgardzie często się tak mówi jak ktoś nie umie chodzić w obcasach. W sensie, że chodzi się jak nowonarodzone ciele albo źrebię.- stwierdziła Tamora i wtedy Frigga odsunęła się od niej.
- Gotowe. Przejrzyj się, popraw jakieś drobiazgi i chodź.- zakomenderowała Anid.
Czarnowłosa wstała z krzesła i odwróciła się do lustra jakie zostało specjalnie dla niej przyniesione do komnaty przez nikogo innego jak Thora.
Gromowładny starał się bardzo ażeby naprawić sytuacje jaka miała miejsce prawie tydzień wcześniej. Dlatego cały czas "skakał" wokół zarówno Tamory jak i Lokiego.
Czarnowłosa przyjrzała się sobie w lustrze. Ubrana była zgodnie z tym co ustaliła wcześniej z matką, w jej suknie o barwie czerwonego wina, po obróbkach u krawcowej.
Fryzura jaką wybrała i zrobiła dla niej Frigga była dość prosta. Składała się z warkocza oplecionego wokół głowy, i reszty czarnych kosmyków puszczonych luźno. Upięcie spowodowało, że długie do pasa loki Tamory "kończyły się w połowie pleców.
Oprócz tego Anid pożyczyła córce specjalną, ozdobną spinkę do włosów. Ukryty pod puklami przedmiot posiadał jeden szczególny element. Był do niego przyczepiony złoty łańcuszek ozdobiony takimi samymi listkami. Ten właśnie łańcuszek matka czarnowłosej owinęła jej wokół warkocza. Oprócz tego dziewczyna miała na sobie jeszcze złote kolczyki, które pożyczyła jej Frigga i zwyczajne czarne buty na obcasie.
CZYTASZ
||Mine god of mischief|| marvel ff
FanfictionBlamouth jest największą "dziurą" na jaką można natrafić w stanie Maine ale właśnie w takiej "dziurze" przyszło żyć osiemnastoletniej Tamorze Manning. Dziewczynie wydawało się, że nigdy w jej nudnym i ciężkim życiu nie nadejdą pożądane zmiany. Wyd...