Dwa dni później, zgodnie z "prośbą" T.A.R.C.Z.Y. Loki i Tamora mieli zostać dostarczeni do siedziby agencji.Z tym faktem najciężej było pogodzić się Pepper, która od śniadania nie odstępowała dziewczyny na krok.
- Przyklej się do mnie, najlepiej.- zachichotała nastolatka.
- To nie jest śmieszne. Martwię się
o ciebie...- przyznała rudowłosa- Martwię się, co teraz z tobą będzie. Nie mam już teraz na ciebie oka.-- Pepper...- Tamora spojrzała na kobietę z zastanowieniem.
- Nie ważne.- odparła Potts, podchodząc bliżej.
- Powiem tak. Polubiłam cię. Będzie mi ciebie brakować.- wyznała, na co jej rozmówczyni podniosła się z krzesła przy którym wcześniej siedziała
i stanęła na wprost rudowłosej.Następnie chwyciła ją rękoma za obie dłonie co dość mocno zdziwiło partnerkę Tony'ego Starka.
- Przez... przez te trzy tygodnie okazałaś mi więcej ciepła i dobrego serca niż ktokolwiek przez ostatnie osiem lat.- przyznała brunetka- Byłaś... jesteś dla mnie kimś ważnym. O niewielu osobach w życiu tak mówiłam ale uważam cię za przyjaciółkę.-
Wzruszona Pepper wytarła pojedyncze łzy, które spłynęły jej po twarzy
i przytuliła stojącą przed nią dziewczynę.- Ja ciebie też...- powiedziała- Ja ciebie też uważam za przyjaciółkę.-
- Będę za tobą tęsknić.- stwierdziła czarnowłosa, czując, że zaraz sama się totalnie rozklei.
- Ja za tobą też.- Pepper objęła twarz osiemnastolatki dłońmi- Pokaż im wszystkim, że z Tam Manning się nie zadziera.-
- Pokażę.- zielonooka kiwnęła pewnie głową.
- Tamora...- chwile z Potts przerwał nie kto inny jak jej partner- Helikopter już czeka.-
- Ja... dziękuję za wszystko, panie Stark.- dziewczyna odsunęła się od Pepper i podeszła do Tony'ego.
- Boże przestań już z tym "panowaniem", bo czuję się staro.- mężczyzna parsknął śmiechem, na co dziewczyna go przytuliła ku jego wielkiemu zdumieniu.
- Dziękuję za wszystko Tony.- powiedziała.
- Jeszcze jedna osoba się chce z tobą pożegnać.- do uszu brunetki dotarły słowa jej przyjaciółki dlatego zawarła głowę i dostrzegła Bruce'a Bannera, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Powodzenia Tamora.- rzekł i przybił
z nastolatką piątkę po czym się uściskali.Miłą atmosferę przerwał Thor, który pojawił się w pokoju razem ze skutym w specjalne kajdanki Lokim.
- Musicie już iść.- powiedział bóg wyciągając przed siebie takie same kajdanki.
Brunetka posłusznie przyjęła przedmiot i skuła nim swoje ręce.
- Thor i Kapitan was odeskortują.- wyjaśnił na odchodne Tony.
Cala czwórka w składzie dwóch członków Avengers i dwóch "złoczyńców" zaczęło wyjeżdżać na górę, gdzie znajdowało się lądowisko helikopterów.
Wtedy Tamora dostrzegła zabawny szczegół. Stali teraz w kolejności brunet, blondyn, blondyn, brunetka.
To przypomniało jej o pewnym żarcie.
- Hej, Loki?- spytała.
- Hmm?- Kłamca spojrzał na dziewczynę pytająco.
- Jak się nazywa dwóch blondynów pomiędzy dwoma brunetami?- odparła pytaniem na pytanie.
Adresat wypowiedzi chwile się zastanowił po czym odparł zgodnie
z przypuszczeniem Tamory.- Przepaść intelektualna.-
*****
Para nie była w żaden sposób poinformowana kiedy wylądują dlatego nastolatka odetchnęła z ulgą, gdy po trwającym wieczność locie, helikopter w końcu wylądował, a jego drzwi zostały otwarte.
Jacyś uzbrojeni mężczyźni przeskanowali siedzące wewnątrz osoby po czym jeden z nich skinął ręką na Thora i Kapitana Amerykę.
- Wyprowadzić.- powiedział, wskazując głową na zewnątrz.
Prowadzona przez Avengers dwójka dotarła do drzwi w asyście agentów T.A.R.C.Z.Y. Za nimi czekał na nich jakiś mężczyzna.
Był ciemnoskóry, a na jego oku znajdowała się czarna, piracka, przepaska.- Więc... to jest Tamora Manning?- spytał, patrząc pytająco na Kapitana, który pokiwał głową.
- Jakaś taka... mała.- rzekł jeden ze strażników, na co brunetka posłała mu mordercze spojrzenie.
- Po tym co o niej mówiliście spodziewałem się raczej... z resztą nieważne...- ciemnoskóry mężczyzna poprawił kurtkę i ponownie się odezwał.
- Nazywam się Nick Fury. Liczę na to, że w przeciwieństwie do swojego "kolegi" nie będziesz tu nikogo zabijać.- rzekł człowiek z przepaską i przepuścił dwójkę agentów wraz z Lokim i Tamorą przodem.
Fury został nieco z tyłu i zajął się przeprowadzaniem rozmowy
z członkami Avengers.Cała grupa szła przez jakiś czas dopóty dopóki nie doszli do pomieszczenia
o okrągłym kształcie pośrodku, którego stała wielka, także okrągła, cela.Wyglądała jakby miała szklane ściany aczkolwiek, wiadome było, że zwykle szkło to nie jest. Zbyt duże ryzyko wiązałoby się z przetrzymywaniem ludzi w czymś takim.
Fury wpisał kod aktywujący, a gdy drzwi "więzienia" zostały otwarte, strażnicy T.A.R.C.Z.Y. wprowadzili parę do środka.
Wnętrze celi składało się z dwóch oddzielnych pomieszczeń, a mianowicie łazienki i... kuchnio-jadalnio-salono-sypialni.Dosłownie.
W lewym rogu pomieszczenia znajdowało się jedno podwójne łóżko, biurko z krzesłem na kółkach i półka
z książkami.Zaledwie półtora metra dalej leżał dywan, który służył jako "podstawka" pod stół z czterema krzesłami.
Kolejne półtora metra dalej stał cały osprzęt kuchenny. Piekarnik, a nad nim kuchenka elektryczna z płytą indukcyjną, lodówka, zlew, pod zlewozmywakiem oczywiście kosz na śmieci, kilka elementów blatu, mikrofalówka, ekspres do kawy i jedna, maciupka komoda, w której jak się okazało znajdowały się garnki, talerze
i sztućce.
Wszystkie sztućce oprócz jakiegokolwiek noża.- Jakbym chciała to bym ich zatłukła nawet i chochlą...- mruknęła do siebie Tamora- Ale mi się nie chce.- dodała po chwili.
- Co ty tam szepczesz?- spytał Nick Fury.
- Że jak nie zabiję się o stół wstając
z łóżka to będzie sukces na miarę pierwszego zdobycia Mount Everest.- odparła nastolatka z ironią.- Więc... macie pełną lodówkę. Jak się będzie wam kończyć to powiedzcie. Wpadnę rano. Nie pozabijajcie siebie nawzajem albo kogoś.- czarnoskóry mężczyzna zmierzył siedzącą w celi dwójkę wzrokiem i oddalił się.
CZYTASZ
||Mine god of mischief|| marvel ff
FanfictionBlamouth jest największą "dziurą" na jaką można natrafić w stanie Maine ale właśnie w takiej "dziurze" przyszło żyć osiemnastoletniej Tamorze Manning. Dziewczynie wydawało się, że nigdy w jej nudnym i ciężkim życiu nie nadejdą pożądane zmiany. Wyd...