- Słucham?!- spytała zszokowana dziewczyna- Jak to "wyjdź za mnie"?!-- Magicznie i z efektami specjalnymi...- prychnął- Normalnie.- dodał po chwili, a brunetka wpatrywała się w niego w głębokim szoku.
Czy on jej się właśnie oświadczył? To było na poważnie, dla jaj, w śnie czy na jawie?
- Mówię poważnie.- odparł jakby czytał jej w myślach- Kocham cię i chcę żeby wszystkie dziewięć krain o tym wiedziało.-
- Kochasz?- wydukała zdumiona nastolatka- Nigdy wcześniej mi tego nie mówiłeś.-
- Ale teraz mówię. Najwyższa pora.- odpowiedział.
Tamora nie miała pojęcia co powiedzieć. Jej serce krzyczało, darło się wręcz "tak", a rozum nakazywał odmówić i tłumaczyć się Midgardem. Potem doszły jeszcze wątpliwości czy ona w ogóle będzie w stanie być w normalnym, stałym związku po tym czego doświadczyła z rąk Paula Manninga.
- Więc?- zapytał brunet- Jaka jest twoja odpowiedź?-
- To nie jest takie proste, Loki.- stwierdziła, wstając z łóżka i podchodząc do okna po czym z jej ust wyszło westchnięcie.
Kłamca także wstał, podszedł do niej i odwrócił ją przodem do siebie.
- Jest.- rzekł- Proste jak konstrukcja cepa. Chcę żebyś została moją żoną, a potem jeśli zechcesz to i matką moich dzieci. Co w tym skomplikowanego?-
- Nie wiem czy się nadaję...- bąknęła, czując jak się rumieni.
Słowa Lokiego wywarły na niej naprawdę mocne wrażenie. Wreszcie dostała zapewnienie, którego tak desperacko potrzebowała. On ją kochał. Tak najzwyczajniej w świecie po prostu kochał.
- Według mnie się nadajesz, a to chyba najważniejsze.- Tamora uśmiechnęła się lekko, słysząc jego kolejną wypowiedź.
- Przysięgam...- kontynuował bóg kłamstw- Przysięgam, że nigdy cię nie okłamię, nie oszukam, nie zdradzę. Tylko powiedz "tak". Tak dla nas, tak dla mnie.-
- Ja...- osiemnastolatka czuła się podle, z pozostawienia rozmówcy w takim stanie niepewności.
Wiedziała, że jest ona najgorsza. Nie miała jednak wystarczającej odwagi aby się odezwać, choć bardzo chciała.
Tylko czego w zasadzie się bała? Wiedziała co czuję do Kłamcy, wiedziała co on do niej czuje. Nie było tu żadnej niewiadomej.
- Posłuchaj... jeśli chcesz powiedzieć "nie" i wrócić na Midgard... jakoś to zniosę. Nie mogę cię tutaj trzymać siłą. Mimo to będę błagał żebyś nie odchodziła.- kolejne słowa jej towarzysza wyrwały ją z zamyślenia.- Kiedyś myślałem... myślałem, że nie zajdzie się taka osoba, która powie mi, że jej na mnie zależy. Myślałem, że po prostu się nie da. Ale... wtedy pojawiłaś się ty. I po prostu zostałaś. Nie chcę żeby to się tak skończyło...-
- Tak, Loki.- odparła Tamora najszybciej jak potrafiła zanim słowa ugrzęzły by jej w gardle, a odwagi by zabrakło- Tak, zostanę twoją żoną.-
W odpowiedzi, Kłamca złapał ją w pasie, podniósł do góry i kilkukrotnie zakręcił w powietrzu po czym odstawił na podłogę i przytulił.
- Bardzo cię kocham, wiesz?- spytała, przeczesując palcami jego włosy.
- Wiem.- odparł, ściskając ją jeszcze mocniej.
Sielankę pary przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę.- rzekł Loki, wciąż trzymając osiemnastolatkę za rękę.
Do Komnaty weszła Frigga i spojrzała zaniepokojona na ich oboje. Dopiero po chwili jej wyraz twarzy nieco się zmienił i posłała Tamorze pytające spojrzenie.
- Co wy tacy roześmiani?- spytała- Czyżby Thor wdepnął w końskie odchody?-
- Pfft...- czarnowłosa parsknęła śmiechem.
- Lepiej, matko.- rzekł Loki, z dumą- O wiele lepiej...-
Po tych słowach Kłamca wziął głęboki oddech i wskazał ręką na stojącą po jego prawej Tamorę.
- Zaręczyliśmy się.- stwierdził.
Twarz królowej Asgardu wpierw przybrała wyraz szoku, potem niedowierzania aż wreszcie przeogromnej radości. Kobieta aż podskoczyła i klasnęła w dłonie.
- Na dziewięć krain jak cudownie!- zaćwierkotała, po czym wyjrzała za drzwi i po chwili wciągnęła do komnaty nikogo innego jak Anid.
- Zgadnij o czym właśnie poinformowały mnie nasze dzieci?- spytała roześmiana.
- Nie domyślę się.- stwierdziła matka Tamory, z zaciekawieniem.
- Nasze dzieci moja droga Anid właśnie mi powiedziały, że chcą się pobrać.- rzekła Frigga, a w jej głosie również dało się wyczuć dumę.
- Naprawdę?!- rozemocjonowana adresatka wypowiedzi zwróciła się do swojej córki, a ta kiwnęła głową.
- Naprawdę.- odparła.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!- Anid również podskoczyła z radości i uścisnęła zarówno córkę jak i przyszłego zięcia.
- To... my was teraz zostawimy... aha Loki jeszcze jedno...- zapał Friggi nieco opadł- Ojciec chce żebyś z nim porozmawiał po obiedzie.-
Brunet spojrzał pytająco na swoją narzeczoną, a ta kiwnęła głową mając na myśli, że rozmowa z Odynem była nie tylko koniecznym ale i właściwym wyborem.
- Dobrze.- westchnął mężczyzna- Zatem porozmawiamy.-
*****
Wbrew prośbom Tamory, Loki uparł się żeby przyszła wraz z nim na rozmowę. Brunetka nie była przekonana, głównie dlatego, że Odyn wydawał jej się nad wyraz przerażającą i zadufaną w sobie osobą.
Jednak nie miała zbytnio wyboru, a też nie zamierzała kwestionować decyzji, podjętej przez narzeczonego.
Król Asgardu wydawał się wybitnie zdumiony tym, że dziewczyna również pojawiła się w sali tronowej ale nie skomentował tego w żaden sposób.- Przepraszam cię, synu.- rzekł Odyn- Nie powinienem był ci mówić tych wszyskich okropnych rzeczy.-
- To bez znaczenia.- odparł Loki- I tak wiem, że miałeś to naprawdę na myśli.-
- Nie miałem.- zaprzeczył władca- W zasadzie to chciałem ci powiedzieć, że po odejściu Thora to ty zostaniesz moim prawowitym następcą.-
- A jeśli odmówię?- słowa Kłamcy zdumiały zarówno jego ojca jak i narzeczoną.
- Słucham? Chcesz odmówić prawa do tronu? Ty? Ty, który zawsze o niego walczyłeś?- spytał Odyn.
- Czasami trzeba odpuścić.- rzekł brunet, a Tamora uśmiechnęła się lekko.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze...- po tej wypowiedzi Loki złapał nastolatkę za dłoń i przyciągnął bliżej siebie.
- Zamierzam pojąć tą kobietę za żonę.- powiedział Kłamca- Jako, że Tamora nie ma ojca byłoby nam niezmiernie miło gdybyśmy uzyskali twoje błogosławieństwo.-
- Ale Loki ona jest w połowie z Midgardu...- Odyn zszedł z tronu i podszedł do pary.
- Więc?- spytał bóg Kłamstw- To nie jest twoja sprawa. Będziesz mi jeszcze mówić kogo mam kochać? Pfft... nie ma takiej możliwości.-
- Cóż...- westchnął król Asgardu- Jestem pod wrażeniem twojej dojrzałej decyzji o ustatkowaniu się.-
- A ciebie moja droga, witam w rodzinie.- dodał władca, kierując swe słowa bezpośrednio do czarnowłosej.
CZYTASZ
||Mine god of mischief|| marvel ff
FanfictionBlamouth jest największą "dziurą" na jaką można natrafić w stanie Maine ale właśnie w takiej "dziurze" przyszło żyć osiemnastoletniej Tamorze Manning. Dziewczynie wydawało się, że nigdy w jej nudnym i ciężkim życiu nie nadejdą pożądane zmiany. Wyd...