[XXVI] Kolory zimy.

2.1K 150 68
                                    


Bal trwał w najlepsze od kilku godzin, a cała rodzina królewska bawiła się dużo lepiej niż wszyscy się początkowo spodziewali.

Tamora wytańczyła się za wsze czasy, gdy postanowiła wyjść na balkon i zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Poinformowała o tym swojego narzeczonego. Ten początkowo chciał wyjść z nią ale dziewczyna zapewniła go, że za chwile wrócił. Mężczyzna niechętnie zgodził się na to by poszła się przewietrzyć w samotności.

Czarnowłosa wyszła na balkon posiedziała na nim chwile i już miała wrócić jednak usłyszała jak ktoś za nią chodzi.
Gdy się odwróciła dostrzegła wysoką blondynkę o dość "obfitych" atutach kobiecych. Miała ona na sobie suknie w kolorze pudrowego różu, ładnie podkreślającą jej porcelanową cerę i niebieskie oczy.

Stały tak przez chwile w milczeniu dopóty dopóki Tamora nie zdecydowała się skierować kroków do sali. Jednak ledwie ruszyła nogą, blondynka położyła jej rękę na ramieniu tym samym blokując możliwość ruchu.

- Umm... przepraszam?- powiedziała brunetka i ponownie spróbowała zejść z balkonu, gdy wtem jej towarzyszka wybuchła.

- Czy to sobie na za dużo nie pozwalasz?!- syknęła.

- Nie rozumiem o co chodzi, poza tym nie jesteśmy na "ty".- odparła Tamora- Proszę mnie przepuścić.-

- Jestem Sigyn.- wyjaśniła blondynka- I uważam, że za bardzo panoszysz się po pałacu.-

- Słucham?- osiemnastolatka uniosła brew w zdumieniu.

W tamtym momencie Sigyn zamachnęła się ręką w stronę Tamory. Nastolatka zdążyła ją powstrzymać przed uderzeniem.

- Oszalałaś?!- spytała dziewczyna- Zostaw mnie w spokoju!-

- Co ty sobie wyobrażasz?! Że taka zwykła śmiertelniczka jak ty tak po prostu wżeni się w rodzinę królewską?! Widziałam jak się kleisz do księcia Lokiego!- wybuchła blondynka.

- Więc to o to ci chodzi?- zapytała Tamora, nie dając się wyprowadzić z równowagi- To nie jest twoja sprawa.-

- Oczywiście, że moja.- warknęła Sigyn- Spójrz na siebie! Jak ty wyglądasz! Ani biustu ani urody! Ty w ogóle możesz mieć dzieci? Nie miałaś prawa wtrącać się w..!-

- Słuchaj.- rzekła zimno, nastolatka- Nie radzę ci mówić o mnie w ten sposób. Ostatnią osobą, która to zrobiła był Torleif, a myślę, że wiesz jak skończył.-

- Ty mi grozisz?- blondynka wydała się oburzona słowami dziewczyny.

- Nie. Ostrzegam.- odparła czarnowłosa półszeptem i ruszyła pewnym siebie krokiem w kierunku miejsca, przy którym wcześniej siedziała.

Zanim tam jednak doszła, Sigyn złapała ją za rękę i szarpnęła do tylu.

- Nie skończyłam z tobą!- zawołała i nagle na sali zapanowało poruszenie.

- Co tu się dzieje?!- spytał oburzony Odyn, podchodząc do kłócących się kobiet.

Loki natomiast odciągnął swoją narzeczoną na bok, po czym objął ją ramieniem.

- Nic Wasza Wysokość.- Tamora próbowała uspokoić sytuacje- Wszystko...-

- Nie! Nic nie jest w porządku! Jakim prawem ta śmiertelniczka panoszy się tutaj jak pani na włościach?! Jakim prawem ja się pytam?!- wykrzyknęła posiadaczka różowej sukni.

- Sigyn...- Frigga spojrzała na blondynkę z oburzeniem- Jak ty się zachowujesz? Mam się skontaktować z twoim ojcem?-

- Czyli ty mi po prostu zazdrościsz...- rzekła Tamora, ściszając nieco głos- Ale uwierz mi nie zazdrościłabyś mi gdybyś wiedziała przez ile okropnych rzeczy musiałam przejść. Ciesz się swoim życiem i doceniaj je póki możesz, bo kiedyś będzie zbyt późno.-

||Mine god of mischief|| marvel ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz