Rozdział 6

475 43 0
                                    

Sekai popatrzyła na wielki księżyc na niebie, a potem przerzuciła swój wzrok na Zerefa, który spał spokojnie obok niej. Dziewczynka ponownie położyła głowę na jego ramieniu i dalej przyglądała się jego twarzy. 

Od pewnego czasu zielonowłosa zauważyła coś dziwnego. Zeref zadawał jej wiele pytań, na które one nie znała odpowiedzi. Jednak nie przejmowała się tym, bo jej wiedza o świecie była znikoma, ale problem pojawił się wtedy, gdy dziewczyna postanowiła pogłębić swoją wiedzę, poprzez czytanie książek.

Pierwsze co ją zaskoczyło toto, że ludzie posiadają coś takiego jak rodzina. Bardziej interesowało ją jednak pojęcie rodzice. Osoba zwana matką rodzi dziecko i razem ze swoim małżonkiem je wychowują, a gdy to dziecko dorośnie to ono może stać się matką lub mężem. 

Było to naturalne w tym świecie, ale Sekai nie posiadała czegoś takiego.

Jej wspomnienia zaczynały się wtedy, gdy wyszła z wody, a piasek zaczął się przyklejać do jej stóp. Co prawda próbowała kopać w swoich wspomnieniach i starała się sobie przypomnieć co było przedtem, ale im bardziej próbowała tym bardziej utwierdzała się w fakcie, że przed tym było nic. 

To wprawiało tą małą istotę w stan głębokiego myślenia. Po co pojawiła się na świecie i dlaczego akurat na wyspie Tenrou, gdzie spotkała Zerefa?

- Sekai? Nie możesz spać?- dziewczyna mocniej wtuliła się w czarnowłosego. 

- Braciszku czy ja jestem jakaś dziwna? Inna niż ty?- spytała, a Zeref zamyślił się na chwilę.

Pogładził ją po głowie i myślał nad tym jak powinien ubrać w słowa swoją wypowiedź. Nie mógł przecież powiedzieć małemu dziecko wprost, że zdecydowanie różni się od reszty.

Samo to, że magia Zerefa na nią nie działa jest dziwne, a do tego ta Pętla.

- Sekai na tym świecie nie ma dwóch tych samych ludzi. Ci, którzy różnią się od reszty są wyjątkowi i powinni się z tego cieszyć. Nie wiem co zaprząta twoją głowę, ale wiedz, że ja cię nie opuszczę.

Bo taka była prawda. Zeref nie chciał, by to kruche dziewczę go opuściło. Sprawiła, że do życia czarnowłosego zawitał niepokój i spontaniczność. Czuł, że znowu żyje i nie martwił się większymi sprawami, bo jego myśli krążyły koło zielonowłosej. 

- Obiecujesz?- popatrzyła na niego wielkimi oczami.

Zeref uśmiechnął się lekko i mocno przytulił do siebie dziewczynę.

- Obiecuję.- Sekai również mocno objęła swojego braciszka i nie miała zamiaru go puszczać.


***


Sekai przeskoczyła na kolejną gałąź i starała się utrzymać na niej równowagę. Oczywiście ćwiczyła w wybranym przez Zerefa miejscu, gdzie była bezpieczna. Trening fizyczny szedł jej o wiele gorzej niżeli ten magiczny, ale wiedziała, że jej się to przyda.

Bo jak miałaby walczyć, gdy jej poziom sprawności fizycznej jest bliski zeru?

- Sekai na dzisiaj wystarczy!- dziewczynka spojrzała w dół, gdzie stał Zeref.

Wyciągnął przed siebie ręce, a ona bez skrępowania zeskoczyła z gałęzi, by wylądować w jego ramionach. 

- Właśnie Sekai skończyłem ubrania dla ciebie. Nareszcie może nie będziesz paradować nago po wyspie.- dziewczynka nadęła lekko swoje policzki.

- To całe ubranie ogranicza ruchy!

- Tamto wykonałem specjalnie dla ciebie. Jest to w gruncie rzeczy magiczne ubranie. Nie powinno ci w niczym przeszkadzać.

- Skoro tak prezentuje się sprawa, to mogę je założyć braciszku.


Witajcie

Oddaję w wasze ręce kolejny spokojny rozdział z życia naszej drogiej Sekai. Ogólnie jak to tak piszę to wydaje mi się, że jest w tym tyle cukru, że dostaniecie cukrzycy!

Pozdrawiam Makoto

Świat || Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz