Rozdział 16. - Max...?

49 2 1
                                    

Jedna rzecz nie dawała mi spokoju... Czułam się winna?  Czego? Że Nick widział jak całuję się z jego najlepszym kumplem? Tylko dlaczego skoro nie jesteśmy razem.

Wczoraj pobiegłam za Nick'iem żeby wyjaśnić z nim całą tą sytuację ale gdy go dogoniłam zamarłam. Nick ten skurwysyn obściskiwał się z tą landryną przez co krew mi się od razu zagotowała. Wiedziałam że on jest jednym z tych typów facetów co pchają kutasa w każdą dziurkę ale nie przypuszczałam że aż tak!

Postanowiłam że dam sobie spokój no bo po co mam niby się użerać z tą dwójką? Ruska prostytutka i tak jest na dnie a on dopiero spada na dno.

Nie chciało mi się wracać na górę do pokoju w którym leżałam. Poszłam więc do recepcji i poprosiłam o wypis. Oczywiście nie chciały mi go dać po dobroci więc musiałam pokazać pazurki ale odbyło się to bez bezczelnej wymianie słów na którą nie miałam ochoty.

Wyszłam ze szpitala i postanowiłam że pójdę do sklepu. Kupiłam w nim: chipsy dwie paczki jedna paprykowa a druga cebulowa, różne batony i 2 czekolady obie truskawkowe. I wszystko byłoby wspaniale gdyby nie to że jestem w stroju szpitalnym.... Poszłam też do sklepy adidas i kupiłam legginsy, bluzę, czapkę z daszkiem, buty i worek na jedzenie następnie udałam się do sportowego po deskorolkę. Możliwe że nie wiecie ale ja kocham jeździć na desce i rolkach, na rowerze też ale nie tak bardzo jak na rolkach czy też desce.

I tak pięknie zorganizowana wzięłam deskę i ruszyłam na najbliższy plac zabaw w mieście. Jest ciepło i słonecznie, promienie słońca biją ciepłem po twarzy a ja uwielbiam to uczycie.
Droga na plac zabaw była przyjazna i spokojna ponieważ jest taka godzina gdzie nikogo prawie nie ma ale i taka że słońce jeszcze nie zachodzi.

Gdy dojechałam na mój upragniony plac zabaw to pierwsze co zrobiłam to usiadłam na huśtawce i włączyłam muzykę w telefonie po czym wsadziłam słuchawki na uszach i zatraciłam się w mojej wyobraźni która nie zna granic.  Nie wiem ile się tak huśtałam ale co jak co moje nogi od machania w górę i w dół zaczynały drętwieć co raczej mi się nigdy nie zdarza.

No cóż chyba dosyć huśtania na dzisiaj nogi mnie bolą i z tego co dopiero teraz zauważyłam gdy zeszłam z huśtawki to to że jestem głodna... Ehhh..pójdę na moje ulubione miejsce słońce będzie za chwilkę zachodzić i jak teraz pojadę to może zdążę zobaczyć zachód słońca.

Jechałam tak z jakieś może dziesięć minut ale nie jestem pewna za bardzo pochłonął mnie czas...

Gdy dojechałam do najwyższego wieżowca wsiadłam do windy i pojechałam nią na ostatnie piętro a z ostatniego piętra schodami już poszłam na dach, nie powiem dużo tych schodów ale niestety nie mam innego wyjścia ponieważ winda nie jedzie aż tak wysoko przez co teraz przechodzę katuszę.

Usiadłam na tak jakby murku a pod moimi nogami była ogromna przepaść. Myślicie że pewnie czemu nie boję się tak siedzieć przecież mogę spaść. Tak, wiem że mogę spaść ale to tylko wtedy się wydarzy kiedy będę robiła jakieś głupoty a nie planuje nic innego jak jeść słuchać muzyki i podziwiać zachód słońca który jest dziś nadzwyczaj piękny...
Na środku pomarańczowe kółko a dookoła niego żółty który robi się ślicznie różowy, następnie fioletowy a dopiero potem niebieski. Mogłabym oglądać te widoki całymi dniami i nocami. Nie planuje wracać dziś do domku chyba zostanę tutaj o będę podziwiać niebo zapełnione gwiazdami. Zadzwonię tylko po mojego najlepszego przyjaciela Max'a żeby przywiózł mi ze dwa naładowane Power banki i jakiś kocyk. Mam tylko nadzieję że nie pieprzy tam jakiegoś napalonego nastolatka i że przyjedzie bez problemu...

- Max?

- Co tam mała?

- Ymm bo widzisz mam malutką prośbę...

- No jaką?

- przywiózł byś mi coś?

- Dobra ale najpierw opowiedz mi gdzie jesteś, co chcesz żebym ci przywiózł i czemu nie ma cię w szpitalu i nie waż mi się mówić nawet że opowiesz mi wszystko dopiero jak przyjadę z rzeczami.

- No dobra...

Powiedziałam wszystko co chciał wiedzieć, nawet o tym że czuje się winna za to że całowałam się z Max'em.

Max powiedział mi że będzie do 20 minut a moja bateria umiera i pewnie i tak tyle nie wytrzyma.
Po 15 minutach słyszę jak ktoś otwiera drzwi na dach, odwracam się ale nikogo nie widzę.

Może to Max i mnie nie zauważył więc poszedł na drugą stronę?

Do myśli nasunęła mi się kolejna opcja.
Czasami jak jestem na tym dachu przychodzi tu pewien chłopak który zawsze idzie  na tamtą stronę zawsze dzieliło nas wejście na dach więc nigdy nie widziałam jak ten chłopak wygląda ale jakby czasem to był Max to muszę iść i to sprawdzić.
Wstałam z murku i powolnym krokiem szłam w stronę tego kogoś. A dlaczego powolnym? A no dla tego że w mojej głowie powstał kolejny jakże ciekawy scenariusz. W sumie łatwy do zrozumienia ale nie za ciekawa fabuła. Byłam w nim ja i morderca sam na sam na dachu słynnego wieżowca a na drugi dzień sprzątaczka która wyszła na dach zapalić fajne znajduje ciało nastolatki o imieniu Patty. Mam nadzieję że ta fabuła nie pyknie. Gdy przeszłam małą ściankę która dzieliła mnie od osoby która tam stała przeszedł mnie dreszcz i próbowałam wyrzucić z głowy ostatnią fabułę. Dzięki zachodowi słońca zobaczyłam blond włosy dobrze zbudowanego chłopaka. Był dość wysoki. I bez wstydu mogę stwierdzić że nawet od tyłu pociąga mnie jak spłuczka od kibla ale pomińmy to... Max mógł zawsze się przefarbować bo znam go i wiem że lubi kombinować ze swoimi włosami na różne sposoby.. Na tą myśl zaśmiałam się przypominając sobie Max'a klnącego pod nosem kiedy fryzjerka pomyliła farby i zamiast przefarbować go na czerń przefarbowała go na zieleń. Dwa tygodnie chodził w czapce po czym nie wytrzymał i zgolił je  i wyglądał jak typowy uliczny gangster w wersji bez mięśni. W końcu wyrwałam się z zamyśleń i postanowiłam się dowiedzieć czy to jest Max. Podeszłam bliżej po czym mówiąc położyłam rękę na ramieniu chłopaka.

- Max...?

Chłopak się odwrócił a ja aż pisnęłam i odskoczyłam od niego, co mi się oczywiście nie udało ponieważ chłopak złapał mnie talii. Zachód słońca psuł mi chwilę którą próbowałam zbrzydzić ile się da ale było zbyt romantycznie. Nick wyglądał tak seksownie kiedy promienie zachodzącego słońca rozjaśniały mu twarz. Byłam zauroczona tym widokiem i nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu które tak intensywnie patrzyły w moje. Odpływałam w tej chwili nie chciałam by mi ktoś ją przerywał... Ale nadzieja matką głupich...

----------------------------------------------

Jejku tak bardzo przepraszam za błędy w wszystkich rozdziałam, ale jak skończę tą książkę to zostanie ona poddana korekcie ❤❤😘

Patiszon 😈❤😘

Go away from meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz