● koronacja

367 6 0
                                    

Tego dnia przygotowanie trwały od samego rana. Z resztą, trudno się temu dziwić, miała być to pierwszy od stuleci koronacja. Wszystko miało być dopięte na ostatni guzik, jedzenie muzyka, dekorację... Jedyną osobą która jakoś bardzo nie stresowała się tym wszystkim była Grace. Od rana kursowała między rodzeństwem, uspokajając i zapewniając, że wszystko będzie dobrze. Przyszła też do Łucji, która, jako najmłodsza osoba, stresowała się najbardziej. Ale nie tylko koronacją.

-Cześć Łusiu. - powiedziała cicho Grace, wchodząc do komnaty. Dziewczynka, na wpół śpiąc, na wpół nie leżała w swoim łóżku. Wokół niego krążyły, niczym pszczoły w ulu, służące i pomocnice.

-Cześć Grace. - powiedziała ospale Łucja, przecierając oczy.

-Ty jeszcze nie wstałaś? Dzisiaj wielki dzień, staniesz się królową. - powiedziała Grace, podchodząc do łóżka małej przyjaciółki.

-Ach tak. No nie, będę musiała stać się dorosła. - oburzenie, jakie słychać było w jej głosie, nieco rozbawiło rudowłosą.

-Och kochanie. - mówiąc to usiadła na łóżku i przytuliła dziewczynkę. - Będzie dobrze. Czy każdy z was  musi się tak denerwować?

-Nie każdy jest taki pewny siebie jak ty. No może oprócz Edmunda. On jest bardzo ambitny. No, ale ty jak już zostaniesz królową to będziesz mogła się wykazać. - wtuliła się w nią mocniej, jakby czekając na jej reakcję. Grace była w małym szoku, nie wiedziała o co chodziło.

-Jakim cudem mogę zostać królową?

-No bo wiesz... Bo jak już będziesz żoną mojego brata...to znaczy chodzi mi o to, że podobasz się bardzo..

-Któremu?

-Piotrusiowi - widząc zaniepokojone i zdenerwowanie spojrzenie żądające wyjaśnień - no bo on...Ale błagam cię nie mów mu bo nie wiem co on mi zrobi.

Grace wysłuchała jej, ale zaraz potem coś w niej pękło. Jak on mógł? Jak mógł tak postąpić? Wiedziała, że swoich uczuć nie wolno tłumić. Ale oni przecież byli przyjaciółmi. Grace chciała by dalej tak było. Teraz jednak stało się to trudne. Bardzo trudne. Powstrzymując łzy wyszła z komnaty i pokonała  kilka korytarzy. Wpadła do swojej komnaty, zakluczyła drzwi i rzuciła się na łóżko. Zaczęła płakać w poduszkę. Chociaż wiedziała, że nie powinna tego aż tak brać do siebie. A jednak.

Po południu czuła się już trochę lepiej
Usłyszała gwar. Trzeba się przygotować. Postanowiła założyć granatową sukienkę od Zuzanny. Dalej była w żałobie po Rypku. Mimo, że wiedziała, że w Krainie Aslana jest mu dobrze. Nadal jednak była smutna. Dlatego swoje rude loki związała w wysokiego koka i przewiązała go grubą czarną taśmą. Zrobiła sobie lekkim makijaż. Polegał on na nałożenie czegoś co Zuzanna nazywała korektorem, pomalowania rzęs tuszem i wymalowaniu ust czerwoną szminką. Przy pasie miała miecz. Zawsze należy mieć coś czym można się obronić.

Próbowała wmieszać się w tłum. Udało się. Nie szukała ojca. Wiedziała, że kiedy tylko odzyskał siły ruszył na poszukiwania matki Rudowłosej. Grace stanęła niedaleko wyjścia na jeden z balkonów.
-Kto raz zostanie królem Narnii zostaje nim na zawsze. Oto król Piotr Wielki...
Dalej nie słuchała. Widziała dumnego i uśmiechniętego Piotra który poszukał ją wzrokiem. Przywołała na twarz najbardziej naturalny uśmiech jaki dała radę. Potem zobaczyła Edmunda. Stwierdziła, że czas się z nim chociaż trochę zakolegować. Delikatnie się do niego uśmiechnęła. Odwzajemnił to jeszcze szerszym uśmiechem niż mogła się tego spodziewać. Czyżby się zmienił?
Zuzanna rozpromieniła się jak niegdy przedtem. Łucja śmiała się głośno. Obiegła wzrokiem całą salę, a potem spojrzała błagalnie na Grace. Ta tylko się uśmiechnęła.

Po koronacji odbyło się przyjęcie.
Grace rozmawiała z całą czwórką rodzeństwa. Nie poruszała tematu, który zajmował całą jej głowę.
Edmund stał się bardzo miły.

Około godziny dziewiętnastej Grace zobaczyła Aslana chłodzącego po plaży. Widziała gdzie idzie. Chciała się z nim pożegnać.
-Aslanie!
-Grace! Miło cię widzieć.
-Kiedy wrócisz?
-Oj kochanie, ja jeszcze nie odszedłem, a ty się mnie pytasz kiedy wróce? - zaśmiał się.
-Ale przecież cie znam i wiem co się dzieje.
-No tak. Ty mnie znasz napewno bardziej niż inni. A co do twojego pytania to kiedyś napewno, ale nie obiecuję, że to nastąpi podczas twojego życia tutaj. Może być tak, że spotkamy się dopiero w moim kraju.
-Och nie, ale wiem też, że ty zrobisz tak, żeby było dobrze.
Spacerowali na plaży aż do zachodu słońca. Teraz musiała przetrwać tylko bal.

Wybaczcie(jeżeli ktoś dotąd dotarł) że dawno nie było. Sorki za błędy.

pannaGranger

Narnia z przed Wieków | w trakcie korekty |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz