Samotne Wyspy cz.2.

132 3 0
                                    

Następnego dnia byli już na Dor. Tak jak na poprzedniej wyspie mieli spędzić tam tydzień. Powitano ich podobnie, jak na ostatniej. Tylko ta wyspa miała innego Żądce. Była nim Elamis. Była to kobieta w średnim wieku, miała długie proste czarne włosy i niebieskie oczy. Nie miała męża, to znaczy kiedyś miała, ale wszyscy jej trzej małżonkowie umarli. Z pierwszego związku miała dorosłego już syna Rymtara. Z drugiego pięć uroczych dziewczynek w wieku od pięciu do dziesięciu lat. Aine, Shane, Elamis, Rsone i Aname. Trzecie zamążpójście dało jej bliźniaki: Etenora i Givane. Teraz również była w ciąży, ale nikt nie wiedział, komu przypisać ojcostwo.

Władcy Narnii jechali tym razem dwoma powozami. W jednym jechała Zuzanna, Łucja, a w drugim Piotr z Edmundem. Grace jechała znowu na koniu. Miała na sobie dużą spódnicę w kolorze głębokiego błękitu. Jechała obok swojego dobrego znajomego Erina, starszego od niej o dziesięć lat generała Narnijskiej armii. Na początku nie popierał rudej młodej kobiety w wojsku, ale kiedy zobaczył jej umiejętności gruntownie zmienił zdanie. Podziwiał ją, i to bardzo.
Po pewnym czasie dotarli do zamku. Każdy z nich dostał komnaty na tym samym piętrze. Najpierw była Komnata Piotra, potem Edmunda, Zuzanny i Łucji. Na końcu korytarza był pokój Grace.
Był jasny i dość przytulny. Ściany były w kolorze kremowym, a meble były białe. Na dość dużym łóżku leżała śnieżnobiała pościel z wyszywanymi różyczkami w kolorze różu. Ruda powkładała wszystkie swoje rzeczy do szafy. Usiadła na łóżku i wzięła do ręki jedną z książek, która była w małej biblioteczce. Po godzinie ją skończyła. Nie była zbyt ciekawa. Książęta ratujący księżniczki i wielka miłość. Fuj. Zdecydowanie bardziej wolała opisy walk i tłuczenie się nawzajem, albo książki o Aslanie. Popatrzyła przez okno. Słońce powoli zachodziło. Jak została wcześniej poinformowana, służąca przyjdzie wieczorem, a jutro odbędzie się uroczyste śniadanie około godziny dziesiątej.
Około godziny dwudziestej, po wyjątkowo nudnym dniu rudowłosa doczekała się na przyjście służącej. Przyniosła jej ona ręczniki i prezent od Elamis pod postacią spinki do włosów z srebra. Przedstawiała ona kwiat róży. Grace po podziękowania odprawiła służącą i poszła się wykąpać. Umyła też włosy i bez suszenia zaplotła w warkocza. Ubrała koszule nocną i przewiązała sobie w talii cienki pasek. Umyła twarz i poszła z powrotem do komnaty. Nie miała zbytniego plany, co robić, więc znów zabrała się za czytanie. Robiłaby to jeszcze długo, gdyby nie pukanie do drzwi.

-Proszę. - drzwi otworzyły się i na progu pojawił się dziewiętnastoletni młodzieniec. Piotr.

-Cześć. - stanął w progu i rozłożył ręce. Ruda bez zastanowienia mocno go przytuliła.

-Co u ciebie?

-Dobrze, chociaż nigdzie nie jest tak dobrze jak w domu.

-Na trzeciął rocznicę będziemy już w domu.

-Fajnie.

-Kojarzysz może tego chłopaka, którego poznaliśmy na Felimacie. Henry bodajże?

-Tak kojarzę. Był bardzo miły.

-Wiem. Jeżeli go polubiłaś, to mam dla ciebie dobrą wiadomość. Za około rok przypłynie do Narnii, aby zdobyć odpowiednie szkolenie rycerskie. Liczę, że mu w tym pomożesz. Widać przecież, że do siebie pasujecie. Podoba Ci się? - popatrzył na nią uważnie, a ona spłonęła  rumieńcem i wyglądając jak śliczny pomidor i tylko się uśmiechnęła.
Rozmawiali do trzeciej nad ranem.

Ruda wstała około godziny dziewiątej. Humor jej dopisywał, więc zanim zaczęła przygotowywać się do śniadanie otworzyła na oścież jedno z okien. Owiał ją przyjemny wiaterek. Miała widok na przypałacowy ogród (naturalnie nie tak okazały jak zamek w Ker-Paravelu). Postała tak jeszcze chwilę patrząc w nicość, a potem poszła do łazienki. Umyła się, uczesała włosy i założyła jedną z sukienek, które zabrała w podróż. Ta była bordowa. Włosy podpięła z tyłu podarkiem, który otrzymała wczoraj, a ich cześć założyła do przodu. Na stopach miała czarne baleriny, a w uszach srebrne kolczyki średniej długości. Siedemnastolatka zrobiła sobie też bardzo delikatny makijaż taki, że bardzo dobrze widać było jej wszystkie piegi. Mimo, że większość dziewcząt, które takowe posiadajął ich nie znosi, to ona je uwielbiała. Przejrzałam się jeszcze w lustrze, ze śmiechem zrobiła piruet i zadowolona ze swojego wyglądu wyszła z komnaty. Spytała strażników o drogę i zeszła schodami na niższe piętro. Nawet nie musiała pytać, które to drzwi, ponieważ otworzyły się duże i pozłacane. Weszła, a jej oczom ukazał się duży, bogato nakryty stół przy którym stało. Po chwili zaczęli się schodzić goście. Po chwili przy stole siedzieli: Zuzanna, Piotr, Edmund, Łucja, Elamis i jej najstarszy syn, Grace, dwoje dowódców z Narnii (w tym jeden z którym ruda rozmawiała wczoraj). Po zjedzeniu posiłku Władcy Narnii, Elamis i jej syn udali się na narady. W tym czasie Grace pojeździła chwilę konno, ale otrzymawszy informacje, że przyszły do niej listy popedziła do komnaty.
Jeden list był od rodziców, a drugi od Henrego.

Kochana Córeczko

Mamy nadzieję, że dobrze Ci w podróży. My aktualnie znajdujemy się na zamku w Archenlandii, gdzie zostaliśmy zaproszeni przez królową Sofię i Króla Lunę. Królowa Sofia urodziła niedawno bliźnięta. Ale o tym doskonale wiesz. Kor i Korin. To ich imiona. Rosną im na głowach jasne włoski. Królowa Sofia jest dla nas bardzo miła, podobnie z resztą jak Luna. A jak u ciebie? Napisz do nas kiedy tylko zadomowisz się na Dor. W kopercie przesyłamy ci też adres naszej rodziny na Awrze. Są szlachcicami, jeżeli kogoś spotkasz napewno będzie ich kojarzył. Pozdrów od nas ich i Panujące Rodzeństwo.

Zawsze Cię kochający

Mama i Tata

Nieczekając długo napisała do rodziców odpowiedź:

Kochani Rodzice!

Jest mi tutaj dobrze, na pokładzie statku czuje się już jak ryba w wodzie. Wrócimy za około siedem miesięcy. Wszyscy miewamy się bardzo dobrze, nikt nie choruje. Poznałam na Felimacie pewnego chłopaka. Henrego. Jest bardzo miły. Następny list wyślę już z Awry. Całusy i uściski dla Was!

Kochająca

Grace

P.S Napewno odwiedzę naszą rodzinę na Awrze.

Włożyła list do koperty i z podekscytowaniem otworzyła następny. Już sam nagłówek wywołał u niej uśmiech.

Kochany Rudzielcu!

Co u Ciebie? Mam nadzieję, że wszystko dobrze. Niedługo znowu się zobaczymy, bo, jak pewnie już powiadomił Cię król Piotr, będę przechodził u Was w Narnii szkolenie. Jednek nie musisz się martwić, nie jestem żółtodziobem, chociaż Ty wiesz chyba o tym najlepiej.

Mocno tule
Henry

Rudej aż zrobiło się ciepło na sercu, więc szybko napisała odpowiedź i poszła wysłać oba listy. Jeden na zamek w Archenlandii, a drugi na Felikate.

Resztę tygodnia Grace spędzała w ogrodzie z Łucją i dziećmi Elamis. Jednak pod koniec tygodnia trzeba znowu było spakować świeżo wyprane ubrania do kufra i wsiąść na statek.

Mamy kolejny rodział. Z Samotnych Wysp została nam tylko Awra. Dzięki że czytacie!

Do następnego
pannaGranger

Narnia z przed Wieków | w trakcie korekty |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz