● przybycie

765 14 1
                                    

Tego dnia Grace obudziła się jak zwykle wcześnie. Słońce, zapowiadając piękny dzień i malując na niebie dziesiątki wspaniałych, trudnych do opisania kolorów, wschodziło z nad narnijskich lasów. Dziewczyna w niemalże ekspresowym tempie umyła się, ubrała i wyszła na zewnątrz odetchnąć rześkim, porannym powietrzem. Obóz powoli budził się do życia. Zważając na ssiący ją od środka głód, nie czekając długo rudowłosa podeszła do zajmującego się kuchnią fauna. Ten przywitał ją z uśmiechem i w kilka minut przygotował dla niej suty posiłek. Grace zjadła, podziękowała grzecznie i wróciła do swojego namiotu. Mimo, że wieczna zima powoli ustępowała miejsca wiośnie, było dość zimno, dlatego przed ponownym wyjściem dziewczyna ubrała obszytą od środka futrem pelerynę. Zebrała strzały do kołczanu i wziąłwszy łuk ponownie wyszła na zewnątrz. Oddaliła się od obozu i znalazwłszy się w obrębie pola treningowego dla łuczników zaczęła ćwiczenia.

Nim się obejrzała minęły dobre dwie godziny. Postanowiła wracać. Zebrała swoje rzeczy i szybkim krokiem wróciła do obozu. Po drodze odebrała kilka powitań i dużo przychylnych spojrzeń. Bo co jak co, ale tutaj stworzenia darzyły ją szacunkiem. Istniało ku temu kilka powodów. Po pierwsze była podopieczną Aslana. Po drugie, mimo swojego młodego wieku była bardzo dobą łuczniczką, przy tym też nigdy nie odmawiała pomocy, kiedy ktoś jej potrzebował i każdego, nawet najbardziej okropnego, starała się traktować z należytym szacunkiem.

Jednak im bliżej była centrum obozu, tym większe poruszenie panowało wokół niej. Kiedy znalazła się blisko namiotu Aslana zrozumiała powód tego wszystkiego. Przed jej mentorem stała trójka dzieci. Tyle przynajmniej z przelotnego spojrzenia na nich wywnioskowała rudowłosa, ponieważ na ten moment nie dane jej było się im bliżej przyjrzeć. Tak więc została w tłumie i czekała na dalszy rozwój sytuacji.

Po krótkiej rozmowie Lew zaprosił przybyłych do namiotów. Dwójką dziewcząt zająć miały się kobiety, dlatego też Grace ruszyła za nimi. Chciała je poznac, porozmawiać. Tej dwójce przydzielono duży namiot, nieopodal tego należącego do niej. Kiedy weszła do środka kobiety zajmowały się przybyłymi.

- Witajcie. - powiedziała rudowłosa, co spowodowało, że wszystkiego zgromadzone w namiocie spojrzały na nią. Grace uśmiechnęła się przyjaźnie do zestresowanych przedstawicielek płci żeńskiej. Na ten gest obydwie nieco się rozluźniły.

- Cześć. - odparła wyższa.-Jestem Zuzanna, a to jest Łucja. - wskazała na małą dziewczynkę, uczepioną jej spódnicy.

-Miło mi was poznać. Ja jestem Grace. Mam nadzieję, że wy jako przyszłe królowe będziecie się u nas, w Narnii dobrze czuły.

- Na pewno, dziękujemy za wszystko... - chciała jeszcze coś dopowiedzieć, ale młodsza przerwała jej niespodziewanie

-Jesteś człowiekiem? - zapytała mała, ale ucichła widząc na sobie poirytowane spojrzenie siostry. Grace zaśmiała się cicho, nie zdenerwowana jej zachowaniem. Zbyt często słyszała to pytanie i przez wszystkie lata zdążyła nabrać do niego dystansu.

-Wybacz ona, ona po prostu jest jeszcze mała i wiesz... - Zuzanna nie dokończyła.

-Nie, spokojnie rozumiem. - powiedziała Grace miło się uśmiechając.- A odpowiadając na twoje pytania. - tu popatrzyła na małą Pevensie. - Można powiedzieć, że jestem, ale tylko w niewielkiej części. Widzisz, moja mama była najadą, a mój tata w połowie faunem, a w połowie człowiekiem, wiecie jego przodkowie pochodzili od pierwszych królów. Więc po części tak po części nie.

- A gdzie twój tata? - zapytała bezceremonialnie Łucja. Tym razem rudowłosa poczuła się dotknięta. Niespodziewanie jej źrenice rozszerzyły się, a po policzku spłynęła samotna łza. Dziewczyna postanowiła zachować twarz, dlatego tez otarła ją szybko.

- Wybaczcie, jeszcze tego nie przetrawiłam.

Po godzinie córki Ewy wiedziały już wszystko o jej życiu i problemach. Grace za to poznała choć trochę historie świata swoich nowych przyjaciółek. Z Zuzanną były w podobnym wieku. Natomiast Łucja mimo, że była młodsza potrafiła słuchać i doradzać na swój słodki, trochę dziecinny sposób. Grace była zgodna ze swoim sercem. Były to pierwsze osoby przed którymi tak się otworzyła.

Witam Was w kolejnym rozdziale! Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu i nie zanudziliście się jakoś bardzo. I tak, od razu mówię, w tej opowieści wiek rodzeństwa Pevensie jest zbliżony do tego filmowego. Do następnego

Buziaki xx

Narnia z przed Wieków | w trakcie korekty |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz