● nocna wyprawa córek ewy i to co wydarzyło się potem

391 5 0
                                    

Dziewczyna obudziła się w środku nocy. Było bardzo zimno, rudowłosa całą trzęsła się z zimna. Otuliła się szczelnie kocem i wróciła na posłanie. Próbowała jeszcze raz zasnąć, ale tej nocy nie było jej to dane. Nie wiedziała o co chodziło, ale czuła dziwny niepokój. Tak jakby coś strasznego działo się obok, a ona nie mogła nic zrobić.

Po kilkuminutowym zmaganiu się z samą, wstała i rozejrzała się w około. Spostrzegła, że Zuzanna i Łucja, z którymi dzieliła namiot nie spały i nie były obecne w namiocie.

Zastanawiała się nad tym, jak go możliwe. Przecież wyraźnie widziała, jak wieczorem obie kładły się jeszcze jeszcze przed kolacją.
Potem, kiedy wróciła z krótkiego spotkania z Piotrem, Zuzanna spała, a Łucja leżała na łóżku, wbijać wzrok przed siebie. Potem rudowłosa również położyła się i zanim zasnęła, usłyszała rozmowę sióstr. Dziewczyna jednak nie miała siły ani ochoty  na włączenie się do rozmowy.

Teraz ich nie było. Grace zastanawiała się, przez chwilę, czy znów pójść spać, czy wstać i ich poszukać. Po chwili namysłu wybrała to drugie.

Ubrana w ciemnozieloną suknię i czarną pelerynę ruszyła na poszukiwania. Wzięła też łuk i strzały. W jednej chwili senność zniknęła i na jej miejsce wkradł się niepokój. Bała się o życie swoich przyjaciółek, które traktowała jak siostry. Mimo, że Zuza była w stanie się obronić. Chociaż bez łuku i szczyletu jej umiejętności dawały niewiele.

Po kilku minutach biegu zatrzymała się, aby posłuchać i się rozejrzeć. Las rozciągał się aż po horyzont. Nagle usłyszała wrzaski, zobaczyła wielkie stwory gnające prosto na nią. Nie myśląc zbytnio rzuciła się w krzaki. Cokolwiek to było nie miała szans. Nagle kilka centymetrów od miejsca, w którym się ukrywała przebiegło stado dziwnych i strasznych stworzeń. Ostatnia istota, jaką była wiedźma o spiczastym nosie i wielkich fioletowych oczach podpaliła, nie wiedzieć czemu, krzaki ukrywające Grace. Gdy tylko wiedźma zniknęła za zakrętem rudowłosa rzuciła się do ucieczki. Gnała przed siebie. Nagle potknęła się o jakiś bliżej nieokreślony kamień i upadła, uderzając głową o ziemię.

Nie wiedziała ile była nieprzytomna. Kiedy się obudziła, słońce świeciło już na niebie. Nagle jej skroń przeszył przeraźliwy ból. Dotknęła ręką czoła. Było całe zakrwawione. Poczuła smak krwi w ustach. Po kilkunastu próbach udało jej się podnieść. Poszukała ręką łuku. Nie znalazła. Zobaczyła go na ziemi, razem z kołczanem i rozsypanymi strzałami. Mimo bólu pozbierała je i już gotowa, ruszyła w drogą powrotną. W nocy las wydawał się ciemny i nieznajomy. Teraz jednak rudowłosa  odszukała znajome ścieżki i zaczęła od nowa poznawać miejsca.
Szła rozświetloną drogą, gdy nagle zza dużego dębu wyskoczyła  driada. Była szczupła, miała ciemne, prawie czarne włosy i zielone oczy. Ubrana była w sukienkę z liści, która sięgała do kolan.

-Witaj. - powiedziała melodyjnym głosem.

-Cześć. - Grace przywitała się słowem podpatrzonym od Piotra, ale widocznie driada zrozumiała.

-Przynoszę ci wieści od twoich przyjaciółek. Są bezpieczne, ale ty musisz wracać do obozu. Szykuje się bitwa.
-Rozumiem.

-Jeszcze jedno. Jestem Afra, driada, a ty jesteś córką najady i pół fauna?

-Tak. - potwierdziła dziewczyna, skupiając się bardziej na bólu, niż na nowo poznanej.

-Wiesz, szczerze Ci powiem, że z wyglądu bardzo przypominasz matkę, ale z charakteru i włosów jesteś jak ojciec. No, a teraz idź.

-Zobaczymy się jeszcze?

-Napewno. Ruszaj.

Gdy Grace dotarła do obozu została przywitana mocnym uściskiem od Piotra.

-Wiesz co się świeci? - popatrzył na nią
uważnie.

-Tak. - odpowiedziała krótko i ruszyła do namiotu aby doprowadzić się do porządku i przygotować.

Piotr patrzył za nią przez kilka dobrych chwil. Martwił się o swoją przyjąciółkę. Tak samo, jak martwił się o Zuzannę i Łucję. One jednak były bezpieczne pod pieczą Aslana. A Grace? Trudno stwierdzić. Oczywiście wolał by, aby była z dziewczynami, ale w głębi serca i tak wiedział, że postawi na swoim. Od pewnego czasu zastanawiał się, czy jest dla niego tylko przyjaciółką. Wiedział, że ona nie dopuszcza do siebie żadnych romantycznych uczuć. A więc dobrze. Nie chciał zniszczyć ich przyjaźni. Postanowił więc odgrywać rolę przyjaciela jak najdłużej potrafił. Bardzo mu na niej zależało. Dlatego postanowił być dobrym przyjacielem i trzymać swoje uczucia głęboko w sercu.

Rudowłosa stanęła na środku namiotu. Nie wiedziała w co się ubrać. Pierwszy raz nawiedziła ją ta przypadłość. Gdyby były tu siostry Pevensie napewno zaczęły by się śmiać. Po długich namysłach postanowiła założyć kolczugę, a na nią ciemno czerwoną suknie. Przy pasie miała miecz, a na jej plecach lśnił łuk i świeżo zrobione strzały. Włosy upięła w luźny warkocz (pomyślała, że i tak rozwali się on podczas bitwy). Tak przygotowana udała się na ostatnią naradę wojenną.

Weszła do namiotu bez słowa. Kiwneła głową zgromadzonym i zajęła miejsce obok Piotra. Wymieniali się ostatnimi uwagami i ruszyli do swoich oddziałów, życząc sobie powodzenie.

Narnia z przed Wieków | w trakcie korekty |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz