Miesiące mijały. W końcu, po długiej przeprawie pełnej wichrów i nieprzespanych nocy dotarli do celu. Powitano ich iście po królowsku. Tłum ludzi, balony, flagi. Potem, gdy nareszcie dotarli do zamku każdy oddalił się do swojej komnaty. Kiedy Grace weszła do swojej komnaty uśmiechnęła się sama do siebie na widok znajomych wnętrz. Potem wniesiono jej kufry i pozostawiono samą ze sobą. Zobaczyła stos kopert pietrzący się na jej biurku. Nie zwracała jednak na to w tamtej chwili większej uwagi. Poszła do łazienki, umyła siebie i włosy. Potem przebrała się w spodnie i koszule i nie związując włosów ruszyła z powrotem do komnaty. Zobaczyła, że wszystkie kufry zostały już wypakowane i odstawione na swoje miejsca. Rzuciła się na łóżko i odetchnęła z ulgą. Poczuła typowy dla swojego pokoju zapach lawendy. I usnęła. Nie pamiętała kiedy, ale gdy się obudziła zobaczyła, że słońce już zachodzi. Potem stwierdziła, że odpakuje listy. Było ich dziesięć. Pierwszy był od Henrego.
Kochany Rudzielcu
Kiedy to czytasz ja jestem już daleko w Archenlandii. Jak pewnie się dowiesz wybuchły zamieszki ze strony Kalormenu.
Przyjmij moje kondolencje. To straszna strata. Musisz wiedzieć, że moja matka była dobrą koleżanką twojej. Trzymasz się jakoś? Mam nadzieje, że tak. Uwierz mi, zapłacą za to. Ale Wy i tak niedługo do nas dołączycie. Napisz odpowiedź.Dozabaczenia kochana
Twój HenryPrzeczytała list po raz drugi, potem trzeci. Jakie kondolencje? Co? Mama nie żyje? To przecież niemożliwe. Sięgnęła po kolejny list.
Panno Arington
Do moich obowiązków należy poinformowanie Cię, że w dniu dwunastej fazy Narnijskiego księżyca twoi rodzice zostali brutalnie zamordowani przez kalormeńczyków. Przyjmij moje kondolencje. Pogrzeb odbędzie się zaraz po Waszym powrocie z podróży.
Pozdrawiam
Sekretarz Główny Króla Luny i Królowej Sofii
Artnerwil SitronPrzeczytała list drugi raz. I trzeci i czwarty.
Wstała od biurka i na łamiących się nogach dotarła do łóżka, usiadła na jego brzegu, po czym ciężko opadła na nie całym ciałem trzymając w dłoniach skrawek papieru, którego treść odmieniła jej życie. Teraz, z jej zielonych oczu sączyły się łzy, które przeminiały się z każdą sekundą w wodospady słonej cieczy.
Po kilku minutach, które dłużyły się Grace w nieskończoność, minął pierwszy szok ustępując miejsca goryczy, wściekłości i smutkowi. Cały zamek usłyszał przeszywający szloch, który wstrząsną nim i dotarł do uszu wszystkich lokatorów, rycerzy i służby.
Po godzinach, kiedy słońce było już dawno skąpane w wodach morza, a przez okna komnaty sączyły się pomarańczowe promienie przyszła mała, słodka osóbka, imieniem Łucja. Zobaczyła swoją najdroższą przyjaciółkę skuloną na łóżku w kłębek. Wzięła koc, przykryła ją i ucałowała w czoło, po czym bezszelestnie wyszła z komnaty.***
Już prawie dwudziestoletni blondyn siedział oparty o drzewo przytulając swoją dziewczynę. Tak dawno jej nie widział. Pocałował ją już któryś raz tego wieczoru. Potem, kiedy słońce ustąpiło miejsca księżycowi ruszyli w stronę zamku. Odprowadził ją do jej komnaty całując oczywiście na pożegnanie i udał się do swoich komnat. Zobaczył, że Łucja schodzi ze schodów i idzie do swojej komnaty. Czy coś się stało?
Przez następne dni Grace nie wychodziła ze swojej komnaty. Nie jadła, odpowiadała na wszystko jedynie skinieniem głowy. Większość czasu spędzała na sali teningowej, gdzie jak nigdzie indziej mogła się wyrzyć i dać upust swoim emocjom. Z przerażeniem opserwowali to jej przyjaciele. Oczywiście, bardzo jej współczuli i uważali na początku, że to będzie dla niej dobre rozwiązanie. Potem jednak zauważyli, że ruda staje się coraz bardziej agresywna i zamknięta w sobie. Piotr to widział, Edmund widział, wiedziała też Łucja. Nie widziała za to Zuzanna, która teraz wyglądała i zachowywała się jak te wszystkie królowe powinny się zachowywać według niektorych. Nosiła złote suknie, upinała wysoko włosy, zadzierała wysoko nos. Jedyną rzeczą, która się nie zmieniła było to, że dalej kochała strzelać z łuku. Co prawda, nie robiła tego tak często jak przedtem, ale kiedy już brała do ręki tą magiczną jak dla niej broń odpływała daleko, w momenty życia, w których była szczęśliwa.
Teraz organizowana była wyprawa do Archenlandii..
Witam serdecznie. Rozdział krótki, ale nic na to nie poradzę. Przynajmiej zawarłam w nim to co chciałam.
Do następnego
pannaGranger
![](https://img.wattpad.com/cover/180965869-288-k16886.jpg)
CZYTASZ
Narnia z przed Wieków | w trakcie korekty |
Fiksi PenggemarGrace oswajana była z Narnia, jej dziwactwami i magią od zawsze. Zagrożenie stanowiła Czarownica, wybawieniem był Aslan. I czwórka młodych ludzi, która miała się od tak pojawić. I pomóc. Od pewnego dnia ta pomoc była dla Grace najważniejsza. Ojciec...