Lata Mijały

106 2 0
                                    

Lata mijały odciskając piętno na wyglądzie rodzeństwa oraz ich przyjaciół. Piotr stał się jeszcze bardziej barczystym mężczyzną o siedających ramion złotych włosach i brodzie tego samego koloru. Zuzanna wciąż miała brązowe, siędającef podłogi włosy, ale na jej twarzy, zwłaszcza w kącikach oczu można było dostrzec prawie niewidoczne zmarszczki. Rysy kobiety delikatnie się zaostrzyły, co nadawało jej nieco surowego wyglądu. Edmund był teraz wyższy nawet od Piotra, również zdecydowanie mądrzejszy w niektórych kwestiach i rozważniejszy. Łucja za to wydoroślała, nabrała kobiecych kształtów i wyładniała.
Nasz kochana Grace Arington wręcz promieniowała. Jej rude włosy sięgały teraz łopatek, ale były tak samo bujne jak wtedy, kiedy były długie. Jej twarz nadal ozdabiały piegi a zielone oczy patrzyły na świat z taką samą wesołością jak dawniej.

Ten dzień był szczególny, bo właśnie dzisiaj miało dziesięć lat od pamiętnego dnia, w którym to Piotr Zuzanna Edmund i Łucja zostali władcami Narnii.
Rano Grace obudziła się wcześnie i wyskoczyła szybko z pod kołdry budząc przy tym śpiącego przy niej szatynka, który zaraz potem znów poszedł spać. Pokręciła tylko głową z rozbawieniem i już ciszej podeszła do szafy z której wyjęła pierwszą lepszą suknię. I tak będzie się musiała potem przebrać w coś bardziej dostojniejszego. Poszła do łazienki, umyła się, ubrała i zajęła się włosami. Związała je w swoim starym zwyczaju w luźnego warkocza i spojrzała w lustro. Zobczyła uśmiechniętą  dwudziestoszęściolatkę. Naszło ją na nostalgię i przesunęła się kilka lat wstecz. Bitwa, rodzice, zamieszkanie w Ker, podróż, przyjaźń, miłość. Te wszystkie lata minęły nieubłagalnie, chociaż Rudowłosa istota tego nie chciała. Zobaczył przed oczami siebie. Piętnastolatkę, która jest przyjaciółką Aslana, świetną łuczniczką. Uśmiechnęła się delikatnie na te wspomnienie i wyszła z komnaty, cicho zamykając za sobą drzwi. Przeszła kilka korytarzy i już miała skierować się w stronę kuchni, kiedy na jej drodze stanęła szęścioletnia blondynka w koszuli nocnej. Dziewczynka podbiegła do niej i rzuciła się jej w ramiona. Grace przytuliła ją do siebie mocno.

-Cześć ciociu. - powiedziała i uśmiechnęła się słodko.

-Cześć słoneczko. Gdzie mama i tata?

-Śpią jeszcze, a ja chciałam pójść do ciebie. Dzisiaj podobno jest jakieś święto. - rudowłosa wzięła ją za rękę i zaczęły powoli iść w kierunku komnaty rodziców małej.

-Tak kochanie, bardzo ważne święto. Dokładnie dziesięć lat temu twój tata i jego rodzeństwo zostali włacami Narnii.

-Aż tak dawno? To ile rodzice mają lat?

-Tatuś trzydzieści a mamusia jest od niego młodsza tylko o pół roku.

-Aha. - dziewczynka powiedziała tylko i w chwilę potem były już przy drzwiach.

-Dojdziesz sama? - zapytała lady Grace i kiedy otrzymała pozytywną odpowiedź pocałowała małą w policzek i oddaliła się szybkim krokiem w kierunku kuchni. Trzeba było wszytsko przygotować. W końcu dziesięć lat panowania to nie jest taka błacha sprawa i Ruda jako organizatorka wszelkich tego typu uroczystości w Ker doskonale o tym wiedziała. Zeszła schodami na parter, mijając przy tym krzątających się we wszystkich możliwych miejscach służących. Wypytala kucharza o potrawy Sprawdziła napoje, przekąski, zlustrowała personel obsługujący bal i szybkim krokiem wyszła z kuchni kierując się do Sali Tronowej. Tutaj wszytsko byli dopięte na ostatni guzik już tydzień p zed zaplanowaną uroczystością, zważając na fakt że ostatnie dwa tygodnie rodzina królewska spędziła w pałacu myśliwskim. Oczywiście bez Grace, chociaż otrzymała specialne, zaproszenie od każdego z nich. Postawiła sobie za cel dopilnowanie wszystkiego.

Salę udekorowano w kolorach szkarłatu i złota. Trony przyozdobione były girlandami kwiatów podobnie jak kolumny i ramy okien. Po pokach pomieszczenia stały stoły z przekąskami, a pozostała przestrzeń przeznaczona była na parkiet. Rudowłosa popatrzyła na wszystko z zadowoleniem i równie szybkim krokiem co przyszła wyszła pozostawiając uniżoną służbę za sobą.
Musiała się przygotować. Przed południem miał przybyć król Luna. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że władca od śmierci żony i zaginięciu jednego z synów praktycznie nie wyjeżdżał po za teren Archenlandii, ale przyją zaproszenie od swoich przyjaciół. Za to po południu miała przybyć reszta gości i Grace musiała przyznać, że było ich całkiem sporo. Pięćdziesięcio pokojowa przestrzeń gościnne została całkowicie zagospodarowana. Wśród gości, którzy potrzebowali zakwaterowanie byli : Qutr z żoną i dzićmi (Grace stresowała się odrobinę obecnością matki Henrego), Elamis i jej najstarszy syn, żądca Awry Nelar z żoną i najstarszą córką, król Luna i jego syn, narnijscy baronowie, przyjaciele panującego rodzeństwa i dziewczyna Edmunda. Ku niezadowoleniu wszystkich miało zjawić się poselstwo z Kalormenu, ale tylko ze względów dyplomatycznych. Można nawet rzec, że to Kalormeńczycy wprosli się na uroczystości.

Na następny dzień po balu zaplanowane były polowania, obiad, zamknięte przyjęcie tylko dla stworzeń sprawujących władzę, oraz garden party, połączone z kolacją. Trzeciego dnia uroczyste śniadanie po którym goście mieli rozjechać się do swoich zamków, dworów i wszelkiego rodzaju miejsc w których żyli. Dopiero wtedy Grace mogłaby odetchnąć i ściągnąć gorset, którego nienawidziła, a który musiała nosić według protokołu dworskiego podczas ważnych uroczystości, który obowiązywał na wszystkich dworach, którego nienawidził i uważała za durny. Dlaczego ona jak i inne kobiety musiały zaciskać sobie na talii uciążliwy przedmiot i jeszcze do tego wiązać go ocierającym sznurkiem. Dosłowna katorga.

Ruda weszła do swojej komnaty, lecz zamiast bałaganu jaki zostawiła rano zastała pościelone łóżko, uporzątkowane kosmetyki na toaletce, otworzone na ościerz okna, sto procent obecności służących i zero obecności jej chłopaka. Można powiedzieć, że partnera. Popatrzyła pytająco na trzy zgromadzone w pomieszczeniu kobiety, a najstarsza pośpieszyła jej z wyjaśnieniami.

-Panicz kazał przekazać, że będzie u siebie i przyjdzie po panienkę przed przyjazdem pierwszych gości. Zostawił dla paniennki...- zobaczyła wzrok Grace i poprawiła się -...zostawił dla ciebie, Grace srebrną kolię. Prosił, żebyś ubrała tą zieloną suknię, do której sam wybrał materiał. - kobieta uśmiechała się, a Ruda pokreciła głową z rozbawieniem i na jej twarzy wykwitł delikatny rumieniec.

-Cały Henry.. No nic, moje drogie mogłybyście mi pomóc? - uśmiechnęła się do nich przyjaźnie

Zabrały się do pracy. Grace wzięła krótką kąpiel, umyła włosy, ubrała bieliznę i przy pomocy kobiet ubrała suknię. Oczywiście musiała założyć gorset. Najbardziej znienawidzoną przez nią rzecz. Suknia miała mały średni dekold, rękawy trzy czwarte i opadała szeroko do ziemi. Materiał był haftowany w równych odstępach w małe srebrne różyczki. Ruda złożyła kolie i była musiała przyznać po raz kolejny, że jej ukochany miał bardzo dobry gust. Włosy rozpuściła, jedynie przednie kosmyki jedna z kobiet zakreciła w cieniutkie świderki i podpięła z tyłu, dzięki czemu odsłoniła całą twarz. Makijaż stanowiła czarna kredka na oczach i czerwona szminka podkreślająca usta. Nie używała niczego innego dzięki czemu dokładnie było widać jej piegi. Tak przygotowanej pozostało jej tylko czekać, dlatego odpłynęła przy pierwszej lepszej książce.

Po dwóch godzinach, które upłynęły jej bardzo szybko usłyszała cisze pukanie do drzwi. Poderwała się z miejsca i otworzyła je. Kiedy zobaczyła miłość swojego życia uśmiechnęła się szeroko i ujęła jego dłoń. On złożył na jej ustach krótki pocałunek i potem razem wyszli powitać gości. 



Bal trwał w najlepsze już od dobrych czterech godzin. W pewnym momencie Piotr podniósł kieliszek i zastukał w niego łyżeczką. Muzyka ucichła a wszystkie oczy zwrócone były właśnie na niego. 

- Moi szanowni goście, drodzy przyjaciele, moja wspaniała rodzino. - zaczął  z uśmiechem. - To zaszczyt być tu z wami. Dziesięć lat temu, podczas bitwy o Narniję, nie myślałem o tym co będzie potem. Lecz teraz wiem, że moje życie, dzięki Aslanowi i wspaniałym ludziom, którzy mnie otaczają jest wspaniałe, chociaż nie pozbawione błędów. Z tego miejsca, po tych dziesięciu latach chciałbym podziękować wam wszystkim. Mojemu wspaniałemu rodzeństwu, bez których Narnija dalej byłaby pod rządami Jadis, jesteście najwspanialsi na świecie. Mojej drogiej żonie która nie wiem jak, ale wytrzymuje ze mną już od ponad sześciu lat. Kocham cie kochanie. Dziękuję tobie Grace, za to że jesteś z nami od samego początku, za to że zawsze byłaś jesteś i mam nadzieję będziesz najwspanialszą przyjaciółką moją i moich najbliższych do których należysz. Nie sposób wymienić wszystkich. Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do dalszej zabawy.

Witam w kolejnym rozdziale. Jak widzicie mamy dość duże przejście czasowe. Co o tym myślicie? Następny rodział najprawdopodobniej pojawi się już w roku szkolnym.

Do następnego
pannaGranger



Narnia z przed Wieków | w trakcie korekty |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz