● nowy rodział życia

79 0 0
                                    

- Kiedy wyjeżdżacie? - rudowłosa kobieta popatrzyła uważnie na swojego przyjaciela

- Za dwa tygodnie. I Grace to nie jest jakiś ogromny wyjazd, zwykłe polowanie. - mężczyzna rozsiadł się na wysokim fotelu, trzymając na rękach swoją córeczkę.

- Wiem, ale ostatnio jestem strasznie przewrażliwiona. - kobieta zaczęła się tłumaczyć. Bardzo chaotycznie, co obudziło czujność u króla Narnii.

- Kochanie, pójdziesz się pobawić z koleżankami, dobrze? - mała blondyneczka pokiwała głową, ucałowała ojca w policzek i podbiegła do opiekunki. Ta skłoniła się dwójce przyjaciół i razem z dziewczynką, opuściła komnatę.

- A teraz poważnie, co się dzieje? Nie mów, że nic moja droga, znam cię już ponad dwadzieścia i wiem, kiedy coś jest nie tak. - Piotr popatrzył na Grace uważnie.

- Ja... - widział dobrze, że jego przyjaciółka bardzo stresowała się tym, co zamierzała mu powiedzieć. Mężczyzna wstał z fotela i delikatnie objął ją ramieniem, aby dodać jej otuchy. - Jestem w ciąży. - wyszeptała Grace przez łzy. Piotr musiał przyznać, że go to zaskoczyło. Oczywiście wiedział, że rudowłosa i Henry żyją ze sobą od parunastu lat, ale nie spodziewał się, że tak szybko zdecydują się na dziecko.

- Hej kochanie, to przecież bardzo dobra wiadomość. - mówił prawie szeptem. Kobieta popatrzyła na niego zaczerwionymi oczami i pokręciła głową.

- No nie wiem. Nie planowaliśmy tego, nie wiem, czy Henry będzie chciał dziecka. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy i... - blondyn przerwał jej.

-Będzie dobrze Grace. Henry na pewno się ucieszy, nie może być inaczej. A ty, cieszysz się? - popatrzył na nią uważnie.

-Chyba tak. Jestem przed trzydziestką, to chyba dobry czas.. Ale boję się, że nie podołam. - wzruszyła ramionami i nieco się uspokoiła.

- Dasz sobie radę, nie może być inaczej. My Ci pomożemy. Dziewczyny ci pomogą. Może Zuza i Łucja nie mają doświadczenia w macierzyństwie, ale Nallana ma i to dużo, w końcu urodziła już dwójkę.

- No tak, może masz rację. - na jej twarz wystąpił uśmiech. - Ostatecznie, chyba bycie matką nie jest takie złe, skoro tyle kobiet się na to decyduje.

- Jest wspaniałe, przekonasz się o tym.

- W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak tylko powiedzieć Henry'emu.

-Dokładnie tak. Dasz sobie radę. - przytulił ją krótko. Kobieta obdarzyła go ostatnim uśmiechem i wyszła z pomieszczenia. Jeszcze długo słychać było stukanie jej obcasów i szeleszczenie sukni po podłodze.

*****

Dla królowej Zuzanny, ten dzień definitywnie zaliczał się do najszczęśliwszych. Z samego rana dowiedziała się o ciąży przyjaciółki i spędziła wspaniałe po południe ze swoim chłopakiem. Niby nic nadzwyczajnego, ale dla niej znaczyło to bardzo wiele.

Z Aleister'em miłość połączyła ją podczas jednego z królewskich pikników. Narnijczyk był wysokim i przystojnym mężczyzną, pochodzącym z Samotnych Wysp. Królowa od razu zwróciła na niego uwagę i, mimo różnic w statucie społecznym, po dwóch tygodniach znajomości zaczęli się spotykać. Z czasem niewinny związek przerodził się w namiętny romans. Zuzanna czuła się przy nim fantastycznie. Doceniał ją, wspierał i kochał. O związku wiedzieli wszyscy, o jego szczegółach nieliczni i kobieta wolała, aby tak pozostało. Nie chciała, aby jej w niektórych poglądach, radykalni poddani mieli o niej źle zdanie. Zamiast ostentacyjnym przechadzaniu się i chodzeniu na parady, wolała długie wieczory, spędzone wspólnie z nim.
Rodzina królowej szybko zaakceptowała Aleister'a, a on sam stał się częstym gościem w Ker. Nie chciał się tam przeprowadzić, chociaż Zuzanna nalegała na to. Nie czuł się dobrze w tak wielkich przestrzeniach. Wiedział dobrze o wszystkich zawodach miłosnych swojej ukochanej i chciał dać jej po prostu  szczęście.  Podobnie jak ona, nie chciał mieć dzieci. Chciał być tylko przy niej i nie zaprzątać sobie głowy takimi rzeczami. Mimo, że znał dobrze oczekiwania ludu. Narnijczycy chcieli potomka także od Zuzanny. No cóż, szczerze wątpił w to, jakoby kiedykolwiek mieli się go doczekać. 

Teraz szła z wizytą do Łucji. Jej młodsza siostra, aktualnie już dorosła kobieta, zazwyczaj spędzała późne popołudnia na przejażdżkach konnych. Dlatego też królowa udała się do stajnii, gdzie miała zamiar ją spotkać. Nie pomyliła się, kiedy dotarła na miejsce młodsza z Córek Ewy dosiadała swojej ukochanej, brązowej klaczy.

- Witaj siostro. - przywitała się Łucja, obdarowywując siostrę szerokim uśmiechem.

- Miło cię widzieć Łucjo, mogłabym dołączyć?

- Jeśli tylko zechcesz. - odpowiedziała dziewczyna i przywołała stajennego.

******

Edmund, król Narnii i Samotnych Wysp, siedział właśnie przy swoim pozłacanym biórku, podpisując dokumenty. Jak zwykle, to on zajmował się stroną ekonomiczną państwa. Często pomagała mu Łucja, ale tego dnia miała inne zajęcia. Mężczyzna wcale jej się nie dziwił, on też zdecydowanie wolałby spędzić ten czas na świeżym powietrzu. Tymczasem jednak siedział tutaj w swoim gabinecie. Oczy zaczynały go powoli boleć i zdecydował się na kilka minut przerwy. To znaczy miał się zdecydować, kiedy do komnaty wyparowała, bo na pewno nie weszła dystyngowanym krokiem, Grace. Jej włosy były rozwiane, a na ustach gościł szeroki uśmiech. Edmund podniósł się z miejsca i podszedł do przyjaciółki.

- A więc? - patrzył na nią uważnie. Nie za bardzo wiedział czego się spodziewać, ale był pewny że będzie to coś dobrego.

- Jestem w ciąży! - wykrzyczała rudowłosa na całe gardło. Mężczyzna stał chwilę w kompletnym szoku. Zaraz potem ocknął się. Przytulił przyjaciółkę, a potem na chwilę podniósł do góry i pocałował w czoło. Kiedy odstawił ją na ziemię, Grace dostrzegła w jego oczach łzy. Rozczuliło ją to bardzo.

- Gratuluję, będziesz najwspanialszą matką. - powiedział i kolejny raz ją przytulił.

- Mam taką nadzieję. - odpowiedziała przyjaciółka królewskiego domu.

- Jak zareagował Henry? - zapytał mężczyzna, kiedy usiedli na sofie aby porozmawiać.

- No cóż, tak jak sobie to wymarzyłam. - rzuciła konspiracyjnie Grace i zaraz potem zaczęła opowiadać.

*

Weszła do komnaty po cichu, starając się nie, wrócić na siebie jego uwagi. Bardzo się stresowała, chociaż w jej stanie było to co najmniej nie wskazane. Jednak nie umiała tego powstrzymać. Jej ukochany siedział w głębokim fotelu i czytał książkę. Włosy opadały mu na czoło, ale on sam zdawał się tego jakby nie zauważać. Rudowlosą rozczulił ten widok. Wyobraziła sobie, jak czyta ich dziecku.

- Kochanie.. - zaczęła, starając się opanować swój głos i na razie zachować pozory.

- Witaj rudzielcu. - odpowiedział, wstając i podchodząc do niej. Pocałował partnerkę namiętnie, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Położył dłonie na jej talii, a ona wplotła swoje w jego włosy. Podobało jej się to, nawet bardzo, ale niestety musiała przestać. 

- O co chodzi? - popatrzył na nią uważnie, kiedy odsunęła go od siebie.

- Jestem...w ciąży. - wydukała, stawiając wszystko na jedną kartę i mówiąc prosto z mostu.

- O mój boże! Aslanie drogi, kochanie! - Henry odtańczył jakiś bliżej niezidentyfikowany taniec radości. Prawie skakał pod sufit, zaraz potem jednak opanował pierwszą falę radości. - Kochanie, to wspaniale. - podszedł do niej i na nowo pocałował ją. Potem ukląkł przed nią i pocałował jej brzuch, chociaż nadal nie było po nim widać oznak błogosławionego. Patrzył na nią z taką miłością, był tak bardzo szczęśliwy, że nagle z głowy Grace zniknęły wszystkie wątpliwości. Byli tylko ona, on... I ich dziecko. I Grace poczuła, że jest na prawdę szczęśliwa.

*
Edmund popatrzył na Grace z uśmiechem.

- Cieszę się, że on również się ucieszył.

- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo.

- To co, zaczynasz nowy, kolejny tom swojego życia?

- Trochę tak i trochę nie. To raczej nowy rodział .  Księga nadal ta sama.

Narnia z przed Wieków | w trakcie korekty |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz