¶{28}¶

147 7 1
                                    

Per Jack
Krzyki wokół mnie zaczęły być coraz to bardziej donośne. Uchyliłem powieki i bardziej skupiłem się na dwóch różnych brzmieniowo głosach.
Masky biegał w koło a Jeffrey stał przy postaci na stole kuchennym.
-Obiadek?
Uniosłem brew czując zapach świeżej krwi, oblizałem kły i wyciągnąłem pazury do postaci na stole. Znam lokalizację prawie całego pomieszczenia więc odrazu wyczułem gdzie znajduje się ciało. Po chwili ból wyrwał mnie z rozmyślania o żarciu. Jeff rzucił się na mnie.
Wykrzywiłem się spowity bólem. Zakapturzony jeszcze raz uderzył mnie w twarz. Czemu był taki wkurwiony. Moje rozmyślania przerwały Krzyki Maskyiego. Ciemność spowiła mój umysł. Zemdlał em.
Pev Toby.
Ból był nie do zniesienia. Przestałem oddychać od ciosu. Ale co najdziwniejsze odczułem ból. I to nie psychicznie. Moje ciało drgało nie mogłem powstrzymać łez. Najwyrażniej przeciąłem jakiś ważny nerw. Ah, przypominam sobie... To wspomnienie.. Jeff. Uchyliłem powieki. To nie był sen, stał tutaj a po jego twarzy strumieniami ciekły łzy. Mówił coś do mnie trzymając z rękę. Czułem jego ciepło. Jego uśmiech stał się jakby szerszy gdy rozejrzałem się wokoło. Poraz kolejny fala bólu i ucisk klatki. Zwymiotowałem karmazynową cieczą. Zapłakałem gdy ktoś układał mi porozwalane kości. Sam nie do końca wiem kiedy przerwałem kontakt wzrokowy z światem żywych. Ostatnie słowo z ust Timothiego.
,, To koniec''

TicciTobyxJeffTheKiller  (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz