Per TicciToby
Wizerunek wybawcy wcale nie przyprawił mnie o dreszcze.Przestałem okazywać strach i obrzydzenie na widok przeciętej twarzy i piwnych wdzięcznych oczu.Przytuliłem się do szatyna i nawet nie zorientowałem się kiedy siedze przykryty kołdrą z opatrzonymi ranami po nieudanej ucieczce i skoku z urwiska...Tim wyszedł pozostawiając mnie na pare chwil samego na co nagle krzyknołem.
masky??????(7v7 moje iluminatosteo)
Mężczyzna wbiegł do pokoju
-????Schylił się na de mną i objął
-Możliwe że nie pojechałem na tę wycieczke .
-No widzę że mnie nagle obejmujesz ale .....
-Bo czuje do cb uczucie .
-Chyba gniewu!*odepchnołem na szybko rozumiejąc iż nie rozmawiam z słynnym nożownikiem.Ale przecież go widziałem...
Tim spoglądał jedynie na mnie z widocznym rumieńcem na come oczy zwężyły się jak u kota..
-Dlaczego nie pojechałeś z slenderem?
-Ponieważ miałem kogoś ....na sumieniu...
-Kogo noby ty sernikożerco....
-Możliwe że cb 7u7(mina pedofila)
Wstałem natychmiastowo i chciałem wyjść lecz szatyn złapał mnie i przycisnoł fo ściany.
-Widzę iż jesteś niegrzecznym chłopczykiem 7u7.
Nie zdołałem nawet krzyknąć gdy zostałem zatkany pocałunkiem ale nie takim jakim bym pragnął lrcz odrzucającym i niemiłym w uczuciu.
Łzy napłyneły mi do oczu gdy zaczoł zniżać wzrok na niższe partie ciała.
Maskyy!!krzyk jeffreya wyrwał sznase ratunku z opresji .
-Tim wyjął nóż i nastawił blisko gardła...
-rusz się a pożałujesz...
Jeff stanoł w bezruchu i opuścił na ziemie swój nóż..
-Tim do cholery co ty wyrabiasz!!!
Szyderczy uśmiech szaryna przyprawił mnie o dreszcze*. .
Mężczyzna poskromił szarokiego nożem .
Jeff jęknoł i obrócił napadającego wywalając w ściane..
Byłem sparaliżowany nie mogłem soę ruszyć ni nawet się odezwać...ręcę uwiązane pasem Timothiego blokowały mi jaki kolwiek ruch..
-J-jeff....
Czarniwłosy schylił się i kląkl przede mną odwiązując i oswabadzając dotykiem drgawki z Tournetta.
Przytuliłem się a on odwzajemnił uścisk i wzioł mnie na ręce .
-choć zanim ta zamsskowana pała wstanie i znów naćpa się narkotyków
-*Uśmiechnołem się lekko i wtuliłem we włosy chłopaka obejmując szyje.
-Skąd ty tu się tak nagle wziołeś?*mówią to zarumienilem sie pewnie jak cholera.
-Śledziłem cie 7u7
-Jefff:_:...??
-No dobra kłamałem usłyszałem twój jęk7v7
-.....Zszedłem z ramion szatyna i popatrzyłem krzywym wrokiem..
-Czy ty jesteś h-*jeff hrwał me słowa*
-Może jestem gdy na twój piękny widok pacze..
Poczułem pieczenie na twarzy *jeffi.....
-No już już 7u7 złapał się za krwawiącom od rany ręke i poszedł w jakąś tam stronę...
Ja w tym czasie poszedłem do rezydencji.
Per Jeffrey
Uciekłem jak najdalej z tego miejsca bo okazało by się iż odgadł moją sekretną orientacje w terenie..po drodze spotkałem tego kanibala żrącego kieś zwłoki .
-Jack czy ty też nie pojechałeś stary?
*Połknął część nerki w pysku*
-Jeffy !!*rzucił się w me ramiona ..tylko on wiedział jaka ma orientacja a to hujeg 7_7.
-Możliwe że zaspałem...
-Ahhh jack ty pało ile razy mam mówić byś kupił se budzik a nie alfabet Braila z którego i tak nie korzystasz...
-Wiem ....czy hesteś rany bo krew czuję?
-Może troche jestem ale-
*Zaczął lizać ranę tymi językoma...
Dreszcze preszły mnie nawet z miłego jak dla mnie uczucia ..o kurde jestem czerwony..
-Zaprowadzisz mnie do rezydencji?
Takk ślepcu zaprowadze..*wziołem nastolatka na ręce jak panne młodą bo lekki jest a mnie ramię akurat boli i zaniosłem przed rezydencje.7u7
******
Coś za długi i za głupi ten rozdział tak mi się zdaje '.'
CZYTASZ
TicciTobyxJeffTheKiller (Yaoi)
RomanceCo wyniknie z przyjaźni tajemniczego znanego prawie każdemu mordercy i słynnego gofrożera? Te opowiadanie będzie rasumowało tą odpowiedź na wasze pytania