16

387 24 5
                                    

Dużo rozmyślałam o wczorajszym dniu i doszłam do wniosku, że jak ten dureń nie da mi spokoju, to mu coś zrobię.
Naprawdę i to własnoręcznie.
Nie będę używała do tego  Servampa, ale robię to jego własną bronią. Nawet mam już plan...

Złość z wczoraj nie chciała odpuścić mojego umysłu, dlatego wraz z Kuro udaliśmy się na pizzę.
Gdy wracaliśmy wstąpiłam do kawiarenki i zamówiłam mamie kawę z mlekiem i makowca. Zamknięte w szczelnym opakowaniu jedzenie włożyłam do plecaka obok kota i pomaszerowałam do domu.

Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam na otwarcie drzwi.
Powtórzyłam tę czynność jeszcze raz, lecz nic się nie wydarzyło.
Wyjęłam swój zapasowy klucz i włożyłam go do zamka.
Zanim zdążyłam go przekręcić drzwi otworzyły się.

—  Hej Kuro! Ktoś jest w środku - szepnęłam wyjmując kota -

— histeryzujesz.

Powolutku otworzyłam drzwi i najciszej jak umiałam weszłam do mieszkania.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to brak butów wyjściowych mamy, a w ich miejscu dużo innych, męskich śladów.

Zaniepokoiłam się myślami jakie krążyły mi po głowie.
Czym prędzej pobiegłam  do sypialni rodziców.
Cały pokój był w gruzach.
Wszystkie meble powywracane, kołdra wisiała na żyrandolu,
ubrania na dywanie,
a na łóżku koperta.
Otworzyłam żółty pakunek i wyjęłam zawartość.
Był to list i zdjęcia.
Fotografie przedstawiały moją mamę przywiązaną do kaloryfera z licznymi śladami pobicia. łzy same cisnely mi się do oczu. Samotna kropka spłynęła po poluczku, jednak szybko ją wytarłam.
Na kartce było napisane :

" Dzisiaj o godzinie 19.20 masz być w opuszczonym wesołym miasteczku na ulicy Cukierkowej 02. Jak byś nie mogła znaleźć, jest ona w północnym lesie. Bądź sama. Jeśli cię tam nie będzie twoja matka zginie równo o 19.30. Radzę się nie spóźnić."

W pierwszych chwilach nie docierało do mnie nic.
W głowie wciąż słyszałam głos mówiący " matka zginie ".

Kuro prubował wyciągnąć mnie z tego  transu.
Tykał mnie,
głaskał po włosach, czego bardzo nie lubię,
krzyczał,
machał ręką przed oczami, aż w końcu posunął się do oblania mnie zimną wodą.
Ona na szczęście poskutkowała. Spojrzałam się na chłopaka z przerażeniem w oczach i szczękałam zębami.
On widząc to przybliżył się do mnie i objął ramieniem.

— Widzisz... Wszystko na świecie jest upierdliwe, nawet cały świat. Pójdziemy tam później, jeśli chcesz oczywiście. - podział

— T - tak . -
Po tej jakże długie wypowiedzi poczłapałam do toalety.
Musiałam się przebrać i doprowadzić do porządku.
Mówiąc to mam na myśli rzecz jasna broń. Muszę wziąć się garść i uratować mamę.

Wyszłam z pomieszczenia i stanęłam na dywanie patrząc w komórkę. Dostrzegłam wzrok Kuro na sobie.
No w sumie nie dziwię się.
Rzadko widuje się mnie w takim stroju.
Miałam bluzkę w biało czarne poziome pasy, szerokie jeansy i kurtę równiej jeansową.
Niby okej, jak bym w pasie nie miałam przewiązanego noża kuchennego w zabezpieczeniu, kolejnego noża w skarpecie i rękawie. Rozpuszczone włosy udekorowałam baldaną, pod którą miałam bardzo ostrą żyletkę.
W rękawie  miałam mały woreczek z białym pyłkiem, którym była mąka. Mogła się przydać, aby oślepić przeciwnika.
Wiem ja i te moje pomysły...

— Gotowa? - zapytał Kuro -

— Jak nigdy.

Kuro x reader || ServampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz