Jak zwykle zrobiłam to, co robi się rano czyli obudziłam się.
Następnym krokiem było "ogarnięcie" się i ubranie.
Dzisiaj postanowiłam założyć na siebie czarne ciuchy. Nie wiem dlaczego, ale mój nastrój równał się z pogoda na dworze, czyli zupełną ciapą.
Sądząc po ilości wody to pada już od kilku dobrych godzi. W takie dni czuję się okropnie i lepiej do mnie nie podchodzić.
No ale cóż zrobić?
Trzeba jakoś funkcjonować.
Zeszłam na dół aby zjeść śniadanie. Na schodach poczułam zapach spalenizny. O nie...— Kuro...- szepnęłam.
Szybko rzuciłam się w stronę kuchni i zobaczyłam tam piekące się ciasto w piekarniku... Całe spalone...
A właściwie to zwęglone...—Kuro będziesz mył ten piekarnik i latał po całym domu z odświerzaczem!
— Czemu tak krzyczysz. Nie widziałaś , że śpię?
— No wiesz... Doceniam chęci, ale żeby aż tak spalić ciasto?! Myślę, że ty to byłbyś zdolny nawet wodę spalić.
— O matko. Nie rozumiem po co tyle krzyku. Umyje to zaraz po tym, jak wstanę z łóżka, na które zaraz pójdę. Dobrze?
— Nie dobrze i nie matkuj mi tutaj! Już marsz do sprzątania!
A ja tak się ucieszyłam, że nareszcie zrobił coś dobrego...
Wyjęłam z lodówki masło, ser oraz ketchup i zrobiłam sobie zapiekanki.
Jest już popołudnie więc czas odwiedzić moich współpracowników. Razem z Kuro wyszliśmy z mieszkania kierując się do lokum Tetsu i Dumy. Było ono na drugim końcu miasta, więc trochę nam to zajęło.
Wchodząc przez wielkie drewniane drzwi od razu doszedł mnie dźwięk pięknej, a za razem hipnotyzującej muzyki.
Jak zaczarowana poszłam do salonu, w którym był telewizor.
Spojrzałam na ekran i skamieniałam. Zobaczyłam tam naszego kochanego aniołka grającego na fortepianie, czy tam pianinie.
Muszę przyznać, że robił to cudownie, ale coś mi w tym nie pasowało.— Hej Tetsu! To ten chłopak, którego spotkaliśmy wczoraj na ulicy. On jest Evem Chciwości.
— Chciwości? To wielka szkoda. Ten chłopiec nie pożyje zbyt długo.
— Co? Dlaczego niby?
— Bezprawie zawsze zabija swojego Eva, gdy ten dorośnie. Znudzi się nim. Jest jedynym z Servampów, który robi coś takiego. On już jest martwy. Więc lepiej nie zadawać się z nim.
— No dobrze. A teraz wybaczcie, ale muszę iść coś załatwić.
Do zobaczenia!Czym prędzej wyszłam z budynku i skierowałam się na salę koncertową. Coś mi tu nie gra.
Przed samym wejściem stała trójka ochroniarzy i sprawdzali bilety. Zgaduję, że bez niego nie wejdę...
— Co ty tutaj robisz? - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego mężczyznę ubranego w fioletowy garnitur z blond warkoczem opadającym na jego lewe ramię.— Przepraszam ja...
— Przyszłaś wysłuchać koncertu Lichta, tak?
— Nie. Nie posiadam biletu, jednak chciał się spotkać z Todorokim.
— Rozumiem! Są tacy jak ty młodzi, którzy naprawdę powinni posłuchać jego muzyki, lecz dziś cała sala została zarezerwowana. W porządku, chodź za mną.
— Oh bardzo dziękuję!
Szliśmy przez kilka korytarzy, aż moją uwagę przykuło coś na zewnątrz.
Był to mężczyzna w białej marynarce z niebieskimi włosami.
Stał na dachu i palił papierosa.
Czy to może być sprzymierzeniec Tsubakiego? To niemożliwe aby jego podklasa była tu bez przyczyny...

CZYTASZ
Kuro x reader || Servamp
FanfictionPewnego dnia Lili znajduje małego kotka i postanawia go przygarnąć. Czy dobrze się to skończy dla dziewczyny i jaki sekret skrywa przed nią matka i życie? Reszta opisu jest upierdliwa i poszła do kościoła😂 Miłego czytania😂😂 Opowiadanie wzorowane...