27

204 13 0
                                    

— Hej Lili! Masz gościa! - zawołał Tetsu.



— Czy to prawda, że Licht został porwany?

— Wybacz Kranz, ale nie mogłam nic zrobić.
Najpierw starał się mnie chronić, lecz potem został złapany przez Higana. Byłam gotowa do ataku, ale on nie chciał mojej pomocy.

— Ten człowiek Tsubakiego musi być bardzo silnym wampirem... Cieszę się, że nic ci nie jest. Na pewno uratujemy tę dwójkę jeszcze przed północą.

— Uratowanie ich jest naszym priorytetem. Postarajmy się uniknąć jakichkolwiek konfrontacji. Czy ta maskotka w ogóle potrafi walczyć?
- zapytał Tetsu.

— Gill jest podklasą Bezprawia.
W walce jest całkiem dobry.

— Ale najpierw musimy ukryć naszego zakładnika przed Tsubakim. Trudno uwierzyć, że tak spokojnie zgodził się na handel nimi.
Gdy tylko dostaniemy Bezprawie i Lichta, wtedy  możemy wypuścić Lile, tak?

— Najlepiej gdyby udało nam się ich uratować, nie tracąc naszego zakładnika. Możemy być w stanie wykorzystać go do innych negocjacji...- powiedział Tetsu.

— Masz jakiś sposób na walkę przeciwko wampirom, Kranz?

— Potrzebujesz tego by móc zmierzyć się w walce z wampirami?
Tak, dobrze widzicie! To pistolet na wodę! Ale nie taką zwykłą wodę!
To woda święcona.
Nie jest w stanie zranić człowieka, ale wampira już tak. Za jej pomocą mogę je trochę spowolnić.

— Skąd to masz Kranz?

— Taki antykwariusz, w którym zajmują się takimi rzeczami.
Jest trochę dziwnym typem człowieka.

— Chyba niestety wiem o kogo chodzi. Postaram się wstąpić do jego sklepu.

— Ten człowiek nie jest dobry.
Nie ufam mu. Uważaj na siebie Lili. - piwiedział Tetsu.

Usiadłam na pierwszym lepszym wolnym miejscu w autobusie.
Do sklepu jest prawie pół godziny drogi. Trochę czasu to zajmie.
Mam nadzieję, że chociaż antykwariusz będzie w stanie pomóc mi z Kuro.
Jeśli nie, będę musiała sobie poradzić sama, co będzie dość kłopotliwe i jak to Kuro mówił "upierdliwe".

Zastanawiam się czasami jak moje życie toczyło by się dalej, gdybym wtedy nie przygarnęła Kuro.
Czy żyła bym dalej z matką, czy może wyprowadziła bym się, albo by mnie zabiła?
No cóż, niektórych rzeczy po prostu czasem lepiej nie wiedzieć.
Dla własnego dobra.

W autobusie z sekundy na sekundę dało się wyczuć gęstniejącej powietrze. Rozejrzałam się dookoła po pustym już pojeździe.
Po mojej lewej stronie siedział czarny lis. Skąd on się tu wziął?!

— A co to? Mojej podklasy nie ma tu z wami?

— Ten głos... Tsubaki!

Mężczyzna zaczął zmieniać swoją postać. Szyby rozbiły się na małe kawałeczki, a ja popchnięta przez wampira wypadłam przez okno.
W locie szybko chwyciłam za plecak, w którym była czarna kulka.
Wylądowałam na następny przystanku... Jak to się stało?
Przecież jeszcze chwilę temu byliśmy na łąkach!
Rozejrzałam się dookoła.
Ani jednej żywej duszy. Szyby są całe. Nie było żadnego wybuchu? To iluzja? Czarny lis... Tsubaki.

— Hej Kuro! Wszystko w porządku?

— Oczywiście, że tak. Jestem wampirem. Co się z tym wiąże, jestem  nieśmiertelny.
Powinnaś się bardziej martwić sama o siebie.

— W tej formie jakoś nie przemawiasz do mnie. Chodźmy Kuro! Wyruszamy na podbój antykwariatu!

************************************

Witajcie zacni ludzie w kolejnym rozdziale ;)).

Zaczął się rok szkolny, a z racji tego, że idę jeszcze starym programem,  doszło mi sporo przedmiotów.
Akurat teraz zachorowałam, więc znalazłam czas na napisanie rozdziału. Zawsze w tym czasie jestem chora i trzeba dużo nadrabiać ;-_-;.

Kuro x reader || ServampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz