-06-

1.1K 98 95
                                    

Proszę o przeczytanie notatki na końcu rozdziału.

WONWOO

Siedziałem w swoim pokoju, niemrawo wyglądając za okno. Następnie przeniosłem swoje spojrzenie na wazon, w którym znajdował się czerwony tulipan - pamiątka z dzisiejszego spaceru. Co prawda, nie wolno było zrywać kwiatów w parku, ale Juna to nie obchodziło. Klasycznie.

- Czemu siedzisz tutaj tak samemu? - do pokoju, jak zawsze niezauważalnie, wszedł Seingcheol. Podszedł do szafy i zaczął w niej czegoś z całym swoim zaangażowaniem szukać.

- Głupie pytanie - stwierdziłem, opierając twarz na dłoni. Często siedziałem sam w pokoju. Tłok mnie przytłaczał. Trzynastu facetów naprawdę potrafi być głośno.

- Właśnie, mam pytanie - chłopak odwrócił głowę w moją stronę. - Ty z Junem coś ten tego?

- Jedyne, do czego Jun żywi jakieś romantyczne uczucia, to swoje odbicie - westchnąłem, kręcąc głową. Nie żeby mi to kiedyś przeszkadzało. Nigdy nie byłem w nim zauroczony ani nic w tym stylu.

- Mingyu nie jest zazdrosny, że tak ciągle z nim gdzieś wychodzisz? - czy to jest jakieś przesłuchanie?

- Nie sądzę - ponownie spojrzałem na kwiatka, unosząc mimowolnie kąciki ust. Mogę powiedzieć o Wenie naprawdę wszystko, ale nie mogę mu odjąć jednego - dba o swoich przyjaciół. - Dobrze wiesz jak wygląda nasza relacja.

- Przed debiutem naprawdę się lubiliście - powiedział Choi, zahaczając o nieprzyjemny dla mnie temat.

Czasy SeventeenTV wiele zmieniły w moim życiu. Przede wszystkim spotkałem wtedy moją pierwszą sympatię - Mr. Wristband. Miałem siedemnaście lat, byłem młody, głupi i naiwny. Wierzyłem, że ktoś taki jak on może również coś do mnie poczuje. Dobry żart. Z perspektywy czasu nie mam pojęcia, jak mogłem tak w ogóle spekulować. Mingyu zawsze był przystojny, pewny siebie, urodzony visual. A ja byłem jedynie zakompleksionym nastolatkiem, który nie czuł się zbyt pewnie wśród nowych osób. Na początku chciałem być taki jak Kim, w tym nawet nie było nic złego. Gorszą rzeczą była chęć bycia z kimś takim jak on.

Przez lata starałem się do niego zbliżyć, bezowocnie. Za to CEO stwierdził, że pięknie ze sobą wyglądamy i potrzeba takiego pairingu w Seventeen.

Najśmieszniejsze było to, że Mingyu nigdy nic do mnie nie poczuł. A ja byłem zbyt nieśmiały, by mu wyznać uczucia, które w końcu rozpłynęły się w powietrzu. Wtedy też odechciało mi się tej całej zabawy w zakochanych - było to moje niespełnione marzenie, którego nie chciałem udawać. Najśmieszniejsze jest to, że ciągle wierzyłem, iż jestem w stanie zmienić orientację młodszego. Zabawne.

- Nadal go lubię - odpowiedziałem, odwracając wzrok. - Po prostu się od siebie oddaliliśmy. Meanie nas zniszczyło - dodałem smutno. Nie była to prawda - meanie zniszczyło mnie.

- W sumie to śmieszne - zaczął S.Coups, przerywając swoje poszukiwania. Usiadł na kanapie i oparł podbródek na zaciśniętej pięści. - Jak zawiła jest relacja Juna i Minghao. Pamiętasz, jak bardzo nasz Narcyz przeżywał odejście Mingminga?

Och, Mingming. To było po prostu przeznaczenie, wszyscy byliśmy pewni, że Junhui jest w nim zakochany.

- Ciężko o tym zapomnieć.

ᴏɴʟʏ ᴛʀᴜᴇ ᴘᴀɪʀɪɴɢ ─ junhaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz