-16-

900 71 208
                                    

[na końcu jest możliwość dawania pytań do q&a (fajnie by było, gdybyście jakieś zadali, bo bez tego nie będzie q&a :c)]

JUNHUI

Od progu powitało mnie dwanaście par oczu. Mam deja vu, w dodatku niezbyt przyjemne. Ostatnio w takiej sytuacji dowiedziałem się, że mam chłopaka, także boję się, co będzie teraz. 

- Hejka - przywitałem się, niepewnie unosząc kąciki ust. Moja widownia ciągle milczała. - Co tam u was? Jeonghan, świetnie wyglądasz, bierzesz coś na cerę? - próbowałem jakoś poprawić swoją sytuację. Yoon wyglądał na najbardziej oburzonego całą sytuacją. 

- Jesteś nieodpowiedzialny, niedojrzały i prowadzasz się ze starszymi o piętnaście lat facetami! - wybuchnął, już chcąc do mnie podejść, jednak Cheol złapał go za ramię. Na szczęście.

- Tylko z jednym - powiedziałem na swoje usprawiedliwienie, unosząc ręce do góry, jak gdybym miał do czynienia z policją. Chociaż bagiety przy nim to słodziaki. - I nie piętnaście, nie piętnaście, tylko dwanaście i równiutkie jedenaście miesięcy - dopowiedziałem.

- Nie wierzę, że to policzyłeś - jęknął słabo Soonyoung, spuszczając ramiona. Nie doceniają mnie.

- Czy to nie przeznaczenie, że oboje urodziliśmy się dziesiątego dnia miesiąca? - zapytałem, moim zdaniem, retorycznie. To wszystko było napisane w gwiazdach.

- Nie, a teraz prosimy o wyjaśnienia - Han założył ręce. To wyglądało komicznie - taki na pozór niewinny blondynek stoi na czele jedenastu dorosłych chłopów i mnie sztorcuje. To chyba rola lidera, ale co ja tam wiem. 

W wielkim skrócie opowiedziałem im, jak znalazłem się u Kima, co robiliśmy i żeby się ode mnie odwalili, bo mam dwadzieścia trzy lata, a traktują mnie jak gówniarza. Zostałem odprowadzony do pokoju przez te wszystkie ciekawskie spojrzenia. 

Oczywiście zrobiłem wejście smoka, w końcu to mój azyl. Jednak nie spodziewałem się tego, co zobaczyłem, zdecydowanie nie.

- To nie tak jak myślisz - powiedział szybko Hansol, szybko wstając z łóżka, na którym leżał z Boo. Swoją drogą - to było moje łóżko. Teraz mnie tak wcięło, że nawet tego nie skomentowałem. Dobrze, że chociaż w połowie był ubrany - miał na sobie koszulkę, chyba od piżamy. No ta, przecież jest rano. - My tylko razem leżeliśmy.

- W zasadzie to spaliśmy - mruknął starszy, przewracając się na drugi bok i spoglądając na mnie nienawistnie. - Dopóki ktoś nam nie przerwał - dodał.

- Spaliście razem? - zapytałem, powstrzymując się od śmiechu na widok miny Vernona. Biedaczyna.

- Ale nie w ten sposób! - zaczął energicznie kręcić głową na boki. Dawno nie widziałem go tak zdenerwowanego. - Nie mów innym, będą się z nas śmiać - dawno też mnie o nic nie prosił, co to za nagła zmiana. 

- A co z Chanem, jego też się pozbyliście? - może zrobili wymianę i maknae poszedł spać do Soonyounga? Myślę, że obydwoje byliby zadowoleni z takiego układu.

- Podkreślam, że my nie robiliśmy nic niemoralnego - upewnił mnie jeszcze raz Chwe. Podkreślam, koń zwalony. - Wyjątkowo szybko zasnął. Coś przez sen mruczał o szorstkich ustach, zrujnowanym shipie i innych tego typu. Nawet przez sen nie dajecie mu spokoju, chociaż te usta są bardzo zagadkowe - czy naprawdę musimy wracać do tamtego cudownego cytatu? 

- Ciekawe - rzuciłem pod nosem i podszedłem do posłania, na którym ciągle wylegiwał się Kwan. Nie było mnie jedną noc, a on już sobie moją własność przywłaszczył. - Wypad - rozkazałem krótko, wskazując ręką na jego mebel. 

ᴏɴʟʏ ᴛʀᴜᴇ ᴘᴀɪʀɪɴɢ ─ junhaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz