-36-

728 74 117
                                    

MINGHAO

W zasadzie nie powinno mi być przykro. Jun mnie przeprosił, spełnił swój obowiązek. No i był ze mną szczery - powiedział mi wprost, że mnie nie kocha i żebym sobie nie robił nadziei. Porządny chłop. Więc dlaczego jakoś dziwnie ciężko mi się oddycha i czuję, jakbym zamiast serca miał w piersiach kamień? Ale nie taki mały kamyczek, jak znaleziony nad jeziorem - to naprawdę porządny kamulec. 

W takich sytuacjach naprawdę cieszę się, że mam cały pokój tylko dla siebie. Na spokojnie zamknąłem drzwi na klucz i wtuliłem się w poduszkę, próbując się nie rozryczeć. To takie idiotyczne - jeszcze miesiąc temu nie zdawałem sobie sprawy z tego, że na serio mogę coś czuć do Wena, podczas gdy teraz przez niego płaczę. Jak w jakimś badziewiu dla samotnych kobiet po czterdziestce. To przecież nie jest mój pierwszy zawód miłosny, nie mam powodu do łez. Jak nie Jun to ktoś inny. Tyle fanek mnie kocha, że jego sympatia nie powinna mi być potrzebna do szczęścia.

Ale jest i nienawidzę siebie za to. Zakochać się w przyjacielu, no beznadzieja totalna. To powinno być nielegalne i karane dużą grzywną. By się ludzie nauczyli, w kim się zadłużać, a w kim nie.

✯✯✯

Już się nie unikaliśmy, ale czułem się jeszcze gorzej. Musiałem udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że wcale nie ściska mnie w piersi na sam widok Junhuia, który zachowywał się, jakby nic się nie stało. Nawet usiadł naprzeciwko mnie przy stole podczas śniadania, przez co niemal ciągle patrzyłem się w blat.

- Hao, weź no na mnie spójrz - powiedział w pewnym momencie Jeonghan, a przy stole zapadła cisza. No nie, jeszcze tego mi brakowało. Niepewnie uniosłem głowę, czując na sobie spojrzenia całej dwunastki. No dobra, jedenastki, bo Vernon jak zawsze wzrok miał wlepiony jedynie w Kwana. - Masz czerwone oczy - stwierdził niemal z przerażeniem, a mi od razu zrobiło się gorąco jakby na dworze było czterdzieści stopni. Już tylko czekałem na pytanie, które na pewno zaraz padnie. - Płakałeś w nocy?

- A może ma na coś alergię? - zapytał szybko Wonwoo, w hukiem odstawiając kubek. Spojrzałem na niego z wdzięcznością. Oboje wiedzieliśmy i to naprawdę... naprawdę kochane, że chciał mnie kryć. 

- Co niby pyli w lipcu? - Jihoon, błagam, nie komplikuj spraw. Znalazł się wielki znawca roślinności za dychę.

- Chyba lipy, trawy i pokrzywy - powiedział ze znawstwem Jun. Kolejny ekspert. - Masz alergię na którąś z tych roślin? - dopytał, a ja wyczułem w tym troskliwy ton. A może po prostu chciałem, by tak było.

- Jak znajdę czas, to się przebadam - mruknąłem. Było blisko.

Gdy wszyscy zajęli się znowu sobą, kopnąłem pod stołem Wonwoo, który siedział zaraz obok Wena, i powiedziałem mu bezgłośne "dziękuję". 

✯✯✯

JUNHUI

W dzisiejszym grafiku mieliśmy między innymi zaplanowane ćwiczenie nowej choreografii, którą mieli nam zaprezentować Soonyoung i Chan. Comeback zbliżał się wielkimi krokami, a my ostatnio ciągle się opierdzielaliśmy. Pora wrócić do roboty. Jednak zanim udałem się do swojego pokoju, podążyłem śladem Jeona.

- Widzę, że ostatnio mamy u siebie coraz więcej gości - zauważył Seungcheol, gdy przekroczyłem próg ich sypialni. Wonwoo od razu nabrał jakby nieco różowszych kolorów. - Tak, panie Jeon Wonwoo, ja wiem o tych wizytach Mingyu pod moją nieobecność - oświadczył z uśmiechem i zmrużonymi oczami lider, po czym zabrał torbę i skierował się w stronę drzwi. - Zbierajcie się, nie mamy dużo czasu - dopowiedział, zanim opuścił pomieszczenie z usatysfakcjonowaną miną.

ᴏɴʟʏ ᴛʀᴜᴇ ᴘᴀɪʀɪɴɢ ─ junhaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz