Kolejny dzień dobiegał końca. Kolejne godziny cierpienia i bólu mijały. Siedziała na łóżku marząc. Marząc by już nigdy się nie obudzić. Niestety świat był przeciwko niej. Nieopodal siedział Snape. Nie spuszczał z niej wzroku. Wpatrywał się w milczeniu. Hermiona była zdenerwowana. W jej głowie szalał huragan myśli. Czy on musiał milczeć?! Cholerny dupek! Wcale mi nie pomaga! Niech sobie pójdzie i już nigdy nie wróci. Nie chcę go tutaj, nie chcę! Rzuca mu wściekłe spojrzenia. Bez skutku. Jest na to odporny. Ma na sobie swoją maskę obojętności, nic nie jest w stanie jej zakłócić. Gorączkowo myśli nad tym dlaczego oddała mu potulnie swoją różdżkę. DLACZEGO TEN NIETOPERZ TU SIEDZI?! Nienawidzę siebie. Nienawidzę jego. Nienawidzę świata. Merlinie! Czemu mi to robisz? Czemu zsyłasz mnie na tę męczarnię? Za co?! Nie, już to wiem. Wiem za co. Za to, że żyję. To nie oni mieli umrzeć. Tylko nie oni! Kilka samotnych łez słynęło po policzku, bezgłośnie skapując na koc. Było po wojnie. Po tej nieszczęsnej wojnie. Czemu oni musieli umrzeć? Umarli. Już nie wrócą. Czemu on musiał przeżyć? Dlaczego on, a nie Harry albo Ron? Dlaczego ja musiałam przeżyć, a nie Ginny? Dlaczego Dumbledore musiał umrzeć?!
Dziewczyna rozejrzał się nieprzytomnie po pokoju. Zobaczyła szklankę z wodą. Sięgnęła po nią powoli. Snape obserwował każdy jej ruch ze skupieniem. Podniosła szklankę do ust, by po chwili upuścić ją na ziemię. Snape podniósł się. Automatycznie chwyciła stłuczony kawałek szkła. Jej opiekun znieruchomiał. Podniosła do wysokości oczu odłamek szkła. Opuszkiem palca gładziła zaostrzoną część. Była taka cienka i ostra. Wystarczyłoby małe nacięcie na nadgarstku. Zerknęła na swojego opiekuna. Obserwował jej poczynania spod przymrużonych powiek, gotów w każdej chwili ją ratować.
- Profesorze. Chyba nie myśli pan, że takim szkiełkiem mogłabym się pociąć prawda? Mógłby mi pan oddać moją różdżkę?
- Nie! - zagrzmiał surowym, lodowatym głosem. Przeszedł ją dreszcz.
- Chciałabym naprawić tę szkodę.
- Nie musisz. Sam to zrobię.
Rzuciła mu wściekłe spojrzenie nadal trzymając kawałek szkła.
- O ostrzu zbawienny. Czemu mi to robisz? Czemu kusisz..? - zamruczała obracając niebezpieczną rzecz w powietrzu. – Dlaczego to nie jest takie proste..? Mógłbyś ratować i zabijać jednocześnie...
Podniosła nadgarstek gładząc innym palcem żyłę główną.
- Wystarczy Panno Granger. Proszę mi to oddać. - Usłyszała.
- Dlaczego profesorze? Dlaczego mi pan na to nie pozwoli? Pan się wyzwoli, ja się wyzwolę. Będziemy mieli spokój.
Snape spojrzał na nią dziwnie.
- Nie mogę. Muszę dopełnić swoją obietnicę. A teraz proszę po raz ostatni o ten kawałek szkła zanim zrobi pani coś głupiego.
Zerknęła w zamyśleniu na niego. Ten przezroczysty przedmiot przyciągał ją z nieznaną mocą.
- Muszę? – zapytała żałośnie. Widząc jego niewzruszoną minę powiedziała: - Jakby oddał mi pan moją różdżkę, zrobiłabym na nim osłonkę by nic mi się nie stało.
- Tak samo ja mogę to zrobić. - Nie zdążywszy zaprotestować odebrał jej szkło i zaczarował, następnie oddając zapytał - Po co ci to?
- Zobaczy się.
Wyciągnęła z kieszeni rzemyczek przewiesiła szkiełko i założyła na nadgarstek. Coś ją do tego zmusiło, ale nie chciała teraz o tym myśleć.
YOU ARE READING
Obietnica
Fanficblog przeniesiony z platformy blox.pl. Historia Severusa i Hermiony po wojnie, gdzie oboje są związani niewyjaśnionymi obietnicami.