Ukrywam się przy naszym stoliku, narzekając w myślach na ten beznadziejny pomysł. Mogłyśmy pójść już jakąś godzinę temu i zaoszczędzić sobie cierpienia, ale oczywiście Clara gdzieś przepadła w tłumie razem z Feniksem. Jestem więc sama przed szklanką z niedobrym sokiem i niedojedzonym kawałkiem tiramisu.
Zaczynam poważnie zastanawiać się, czy po prostu nie wyjść z tego przyjęcia i nie poczekać na przyjaciółkę w aucie. Zapewne byłaby trochę poirytowana, ale lody w knajpie Marks wszystko by załatwiły.
Obserwuję innych ludzi. Większość siedzi przy stolikach i rozmawia, śmiejąc się lub ostro gestykulując. Dorośli mieszają się z uczniami, gdzieś w rogu sali zauważam grupkę osób, które w najlepsze palą elektryczne papierosy. Z ich seksownych ust wychodzi biały dym, który rozwiewa się tuż nad głowami zgromadzonych, powodując, że w sali powoli pojawia się intymna atmosfera. Dlaczego nikt nie reaguje?
- Przepraszam, mógłbym prosić cię do tańca? - odzywa się głos gdzieś po mojej prawej.
Obracam się, mając odmowę na języku, kiedy dociera do mnie, kto to jest.
Rude włosy, kwadratowa twarz jeszcze w dziecinnych rysach. Małe oczy i wąskie usta, które uśmiechają się do mnie z zachętą. Ma już czerwone policzki, najwidoczniej znalazł gdzieś alkohol. No i przede wszystkim niewiarygodna wysokość. Feniks. Patrzę na niego, zachodząc w głowę, czy on żartuje. Chyba nie.
- Zabawne - prycham i rozglądam się, szukając Clary w pobliżu.
- Nie ma jej. W końcu ją zgubiłem. Uparta jak osioł ta twoja przyjaciółka- wzdycha dziwnym tonem.
Który zdecydowanie mi się nie spodobał.
- Spadaj - warczę, marszcząc gniewnie czoło.
Chwytam szybko za szklankę i wylewam zawartość na jego niebieską koszulę, odsuwając się na bezpieczna odległość. Plama szybko robi się czerwona i rzuca się w oczy, zupełnie jak nasze starcie, które teraz jest nagradzane oklaskami innych uczniów. Uśmiecham się szeroko i, ignorując groźną minę Feniksa, podchodzę do chłopaka.
- Clara to moja przyjaciółka i nikt nie będzie tak o niej mówił.
Widzę na jego obliczu niedowierzanie, co mnie bawi, ale zachowuję powagę, nie jestem aż tak głupia. Prowokowanie go nikomu by nie posłużyło. I choć chętnie bym udowodniła mu, że nie jest wart Clary, nie powinnam mieszać się w ich sprawy. I nie robię tego.
Przynajmniej nie celowo.
A tymczasem warto znaleźć Clare.
Przedzieram się przez tłum gapiów, zostawiając za sobą upokorzonego Feniksa. Przypadkowo łapię kontakt wzrokowy z jakimś facetem, który okazuje się być panem Yloow, naszym matematykiem. Nie zastanawiam się nawet, co on tutaj rzeczywiście robi. Psor zastępuje mi drogę i widzę w jego szarych oczach, że nie obejdzie się bez nagany.
- Tak, wiem, pomoże mi pan szukać Clary? Gdzieś zaginęła, a miałyśmy już się zbierać- kłamię, ale w imię sprawy wyższej.
- Oczywiście- przytakuje nauczyciel i wskazuje stronę korytarza.
Po chwili rozdzielamy się, każde ma swój korytarz i jego odnogi. Ruszam powoli, próbując wyłapać inny dźwięk niż dudniąca muzyka na sali gimnastycznej. Jest to prawie niemożliwe, ale po chwili i tak dochodzi do mnie dziwne... Coś?
Ustalam, że po lewej, za drzwiami, coś się dzieje, niekoniecznie z udziałem Clary. Waham się, nie jestem przecież u siebie w szkole.Ale skoro szukam swojej najdroższej przyjaciółki, warto sprawdzić wszystko, myślę i gwałtownie otwieram drzwi.
Mężczyzna, a za nim kobieta, podnoszą na mnie spłoszony wzrok, odsuwając się od siebie. Ona bez górnej części ubioru, zasłania nieporadnie piersi. On stoi jak wryty, nie próbując nawet zasłonić swojego... O BOŻE, DLACZEGO JAK TAM W OGÓLE SPOJRZAŁAM?

CZYTASZ
Cisza spojrzeń
Romance"Nigdy nie rozumiałam, dlaczego niektórym podobają się starsi mężczyźni. Niepraktyczne. Ale teraz, patrząc w takie same oczy jak moje, w oczy mężczyzny starszego o dziesięć lat - nie rozumiem tego jeszcze bardziej. Musiała wymyślić to jakaś samotna...