"Chciałam, żeby mnie pocałował. Ujął delikatnie swoimi zapachem, pochłonął uczuciem i pieścił ustami..."
Zamykam dziennik i rzucam go na drugi koniec łóżka, próbując otrząsnąć się z tych słów. Wpatruję się w zeszyt, nie wierząc, że moja własna mama miała romans z nauczycielem na studiach! Przepraszam, z profesorem, myślę i zakrywam twarz poduszką, jakby miałoby mnie to odgrodzić od wstydu, który pali moje policzki.
Oczyma wyobraźni widzę, jak moja mama migdali się z tym profesorkiem po zajęciach. Jak odwozi ją pod jej dom, wchodzi za nią do mieszkania.
Nagle przez myśl przechodzi mi, czy to był mój biologiczny ojciec. Albo chociaż Lili? Jaka jest na to szansa? A jeżeli nasz ojciec to zwykły kasjer w osiedlowym sklepie? Albo przyjaciel mamy z lat dzieciństwa? Co bym wolała?
- Lili, chodź tutaj!- wydzieram się, nasłuchując, czy będzie tłukła swoimi piętami po panelach.
Po chwili słyszę jej ciężki chód, zastanawiając się przez chwilę, jak ona musi chodzić w butach na obcasie? Kiwałabym się tak z boku na bok, czy może ledwo unosiła nogi? Albo po prostu ściągałaby je, by zakładać tylko na zdjęcia i na chwile oficjalne? Parskam śmiechem na myśl, że Lili mogłaby podczas ślubu zdjąć buty i składać przysięgę Thomasowi na boso.
- Co cię tak bawi, Oc?
Zerkam na siostrę, zakrywając usta dłonią, jakby miałoby mnie to powstrzymać przed śmiechem. Nie działa.
- Nie, nic- spławiam pytanie i podciągam nogi, robiąc miejsce dla Lili, która niepewnie siada na skraju łóżka, doprowadzając mnie tym do głupkowatego uśmiechu.
Mój wzrok pada jednak na ten cholerny dziennik i kręcę głową, sama na siebie jęcząc w głowie. Muszę się skupić. I później iść spać, w końcu jutro zaczynam swoją pracę jako nie-sekretarka, przypominam sobie i tym bardziej poważnieję, przypominając sobie nagle o sytuacji w pokoju nauczycielskim.
- Czytałaś kiedyś dzienniki mamy? Kiedy miałaś na to czas?- pytam ostrożnie, nie chcąc za bardzo naciskać i wybadać grunt.
- Nie, nie chciałam. Dziwię się, że ty czytasz te gnioty- wzdycha i chyba nieświadomie przybiera zamkniętą postawę.
Robi się napięta atmosfera, ale udaję, że w ogóle tego nie zauważam. Trochę poirytowanej miny siostry także.
- Lili, wiesz, kim jest twój ojciec? Albo mój?
- Mamy tego samego ojca, Octavia. Mama ci kiedyś nie mówiła?
- Nie, nie. Kto to jest?- dopytuję, starając się na lekki ton.
Zapada cisza, a mój wzrok co chwila pada na dziennik, jakby miał zaraz samoistnie zniknąć. Siostra najwidoczniej zauważa przedmiot i bez żadnego pytania otwiera na zaznaczonej stronie. Nie odzywam się, choć czuję, jak po karku rozchodzą mi się dreszcze, czekając na jakąś reakcję siostry, przynajmniej krzyk. Ale ona jest tak niepokojąco spokojna, nie drży jej nawet brew.
Będzie źle, myślę i przecieram oczy, żałując, że jestem taka dociekliwa. Lepiej było samej się dowiedzieć... albo dać sobie spokój. To nie było przemyślane, ni cholery!
- Jeżeli chcesz wiedzieć, czy on może być nasze ojcem... Nie. Opis nie pasuje na nas, nie doczytałaś? Poza tym jeżeli czytałabyś dalej, dowiedziałabyś się, że nigdy nie uprawiali seksu- stwierdza i rzuca mi zmęczone spojrzenie, jakbym męczyła ją pytaniami od wczoraj.
Skinam głową, choć czuję, że to za mało dla mnie. Owszem, argumenty są słuszne, ale Lili nie zobaczyła jego zdjęcia. Zdjęcie, na którym stoi mężczyzna z identycznymi rysami jak Li. Na którym stoi mężczyzna nie przypadkowy i nie nieznajomy.
CZYTASZ
Cisza spojrzeń
Romance"Nigdy nie rozumiałam, dlaczego niektórym podobają się starsi mężczyźni. Niepraktyczne. Ale teraz, patrząc w takie same oczy jak moje, w oczy mężczyzny starszego o dziesięć lat - nie rozumiem tego jeszcze bardziej. Musiała wymyślić to jakaś samotna...