Głowa mi pęka, wszystko jest niewyraźne i wiruje. Gubię się w kierunkach, kolory się zlewają. Zaciskam oczy i dociera do mnie, co się stało.
Potrącił nas samochód. Na pasach. Przed samym uniwersytetem.
Otwieram oczy i tym razem jestem otoczony tłumem ludzi. Ktoś ciągnie mnie w górę za łokieć, ktoś inny kuca obok i stanowczym gestem przytrzymuje do ziemi. Dlaczego wrzeszczą?
Octavia.
Wszystko mnie boli, nie mogę ruszyć lewą nogą, przeszywa mnie ogromny ból.
- Kurwa!
Postanawiam więc nie ruszać się, ale unoszę głowę delikatnie i... widzę ją. Leży dwa, trzy metry ode mnie, na brzuchu, twarz ma skierowaną w bok. Wokół jej głowy dostrzegam czerwoną aureole, która może świadczyć jedynie o jednej rzeczy.
Uderzyła głową o asfalt.
- Octavia? Octavia. Octavia!- krzyczę, wyciągam w jej kierunku rękę, ale moje ciało napina się przez ogarniający ból.
Jej ciemne włosy rozsypały się, bluzka podarła. W pewnym sensie cieszę się, że nie wiedzę jej twarzy. Wykrzywiła się w obliczu przerażenia? Rozpaczy? Bólu?
Po moich policzkach ciekną łzy, kiedy uświadamiam sobie, że może umrzeć, jeżeli nie przyjedzie karetka, że jej siostra poniesie ogromną stratę, że nigdy nie poznała ojca, że nie zdążyłem w pełni wyjaśnić jej, że jest mi bliska.
Nagle słyszę ryk ambulansu. Jadą nas uratować.
Co jeśli jest za późno?
Kładę głowę na drogę, jest za ciężka. Ludzie zaczynają trzymać mnie przytomnym, ale jestem za bardzo zmęczony. Zamykam oczy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Tak. Dobrze. Za tydzień. Oczywiście...
Zabieram w końcu swoje rzeczy i wychodzę ze szpitala z uśmiechem na twarzy. Po dwóch tygodniach dobrze jest móc wyjść i nawdychać się świeżego powietrza, nawet jeśli ma się nogę w gipsie.
- Gabriel!
Odwracam się i ogarnia mnie deja vu. Ostatnio na mnie czekała Willow, po wypadku samochodowym. W ciągu jednego roku wylądowałem w tym budynku dwa razy, prawie przez tę samą przyczynę, myślę i uśmiecham się do Oliviera.
- Daj, dawaj, pomogę- wita się, zabierając ode mnie od razu torbę.
- Dziękuję.
- Jak się czujesz?
- Dobrze, jestem jedynie poirytowany gipsem, ale znasz mnie. Nienawidzę być uzależnionym od czegoś. Co z Samem? Nie dawał ci bardzo w kość?- stękam, ciężko opadając na tylne siedzenie auta.
- Nie, no co ty- śmieje się Olivier, zamykając za mną drzwi i wsiadając za kierownicę.- Jest przygnębiony, ale w sumie to jest w porządku. Willow się o ciebie pytała, ale skutecznie ja zbywałem, aż okazało się, że wyjechała z miasta, jakieś dwa dni temu.
Will? Przypominają mi się moje zmartwienia z nią związane. Seks z nią. Zdradę. Nagle wszystko to wydaje się być wyblakłe po potrąceniu i... Octavii.
- Co się stało z tą dziewczyną? Olivia?
- Octavia- poprawiam go.- Zabrali ją do specjalistycznego szpitala, straciłem kontakt z nią. Nie chcieli mi nawet powiedzieć, do którego. Nic nie wiem.
Może to cholerny znak? Powinienem jej szukać?
- Ostatni raz, kiedy ją widziałem, wyglądała fatalnie na szpitalnym łóżku. Uraz głowy, złamany nos- dodaję po chwili.
Nasze spojrzenia spotykają się w lusterku.
- Rose przygotowała już dla ciebie sypialnie na parterze- rzuca na rozluźnienie brat.
O Boże.
- Dziękuję, ale nie chcę sprawiać wam problemów. A propos, co się dzieje z Feniksem?- pytam, za późno dostrzegając zmartwiony wyraz twarzy Oliviera.
- Cóż, nie mam pojęcia. Wysłaliśmy go do szkoły z internatem po tym, jak zrobił dziecko tej dziewczynie...
- Clara, o ile pamiętam- wtrącam się, zyskując zaskoczone spojrzenie.
- Jak ty możesz spamiętać te wszystkie imiona. Tak, jej. Oczywiście wspieramy ja finansowo, ale nie będziemy się angażować w samo wychowanie- wzdycha ciężko.
Zrobił jej dziecko? Kiedy? Przed naszym małym pościgiem do kanionu czy po? Czy Octavia o tym wiedziała? Clara w ogóle jej powiedziała?
- Te dzieciaki mają popieprzone życia- przyznaję, opierając się tyłem głowy o szybę.
- Wszyscy mamy.

CZYTASZ
Cisza spojrzeń
Romance"Nigdy nie rozumiałam, dlaczego niektórym podobają się starsi mężczyźni. Niepraktyczne. Ale teraz, patrząc w takie same oczy jak moje, w oczy mężczyzny starszego o dziesięć lat - nie rozumiem tego jeszcze bardziej. Musiała wymyślić to jakaś samotna...