Gubić się w Tobie

145 15 2
                                    

obudził mnie dzwoniący telefon. odebrałam.

- halo? - zaczęłam

- hej kochanie - powiedział znienawidzony przeze mnie głos.

- nie nazywaj mnie tak, Debilu - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- nie denerwuj się. złość piękności szkodzi - powiedział spokojnym głosem.

- żebym ja ci zaraz nie zaszkodziła na ryj! - krzyknęłam do telefonu i się rozłączyłam.

- co się stało, myszko? - zapytał Kuba.

- nic takiego - wymusiłam uśmiech.

- musimy iść dzisiaj do galerii

- dlaczego musimy?

- pójdziemy do Orange. muszę zmienić numer

- dlaczego?

- nieważne - próbowałam ukryć te wszystkie wiadomości i nieodebrane wiadomości, ale nie udało mi się. Kuba wyrwał mi telefon. przeczytał parę wiadomości i rzucił mój telefon na łóżko.

- zaraz nie wyrobię! - krzyczał

- powiedziałem mu co o nim myślę! groziłem mu! a ten c**j ciągle coś od ciebie chce! dzisiaj idziemy na policję! i pójdziemy zmienić ci numer telefonu! - kiedy to powiedział, zamilkł. przytuliłam go.

- kochanie, będzie dobrze, nie denerwuj się - mówiłam, żeby go uspokoić. potem poszedł do kuchni zrobić śniadanie, a ja podeszłam do szafy i wyciągnęłam:

 potem poszedł do kuchni zrobić śniadanie, a ja podeszłam do szafy i wyciągnęłam:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

kiedy zaczęliśmy jeść śniadanie (owsianka) Tomek zapytał

- czemu Kuba tak krzyczał rano? - po prostu modliłam się, żeby nikt o to nie pytał.

- nie ważne- odpowiedziałam i zmieniłam temat

- idziemy dzisiaj do galerii?

- jasne - odpowiedzieli. Kuba przez całe śniadanie był taki nieobecny. poszliśmy do galerii i pierwsze, co zrobiliśmy, to poszliśmy do Orange zmienić mój numer telefonu. chłopacy wpisali sobie mój nowy numer i poszliśmy do paru sklepów. potem poszliśmy na lody. gdy wyszliśmy z galerii i szliśmy do domu, czułam, że ktoś nas obserwuje. w końcu chłopacy szli za Kubą, a ja obok niego. nagle przed nami ,,wyrósł'' Audi A9. jechał strasznie szybko. stało się coś strasznego. ten samochód potrącił Kubę... upadł na ulicę, a samochód odjechał.

- Kuba! - krzyknęłam i podbiegłam do niego. sprawdziłam tętno. było, ale słabe, potem czy oddycha. Holera! On nie oddycha! Maks zadzwonił na 112. po 10 minutach przyjechała karetka.

- mogę też pojechać? - zapytałam

- Tak - odpowiedział ratownik

- ale koledzy będą musieli sami przyjechać sami

- wyślę wam adres - powiedziałam do chłopaków i szybko wsiadłam do karetki. liczyła się każda sekunda. w karetce Kubie przestało bić serce. W końcu ,,wrócił". żyje! karetka dojechała do szpitala. Kuba musiał szybko trafić na stół operacyjny. bałam się, ze go stracę....

siedzę na krześle w szpitalu. Maks mnie przytulił. przyjechały Dominika, Julka i Karolina. operują Kubę już 2 godziny. jest już 21:35.

- chodź do domu odpocząć - powiedziała do mnie Karolina

- nie, zostaję. - parę razy mi to proponowali. w końcu widząc, że mnie nie przekonają, dali spokój. czekamy na wieści łącznie 3 godziny. w końcu wyszedł lekarz i powiedział:

- operacja się udała. pan Szmajkowski jest w śpiączce farmakologicznej.

- ile będzie w śpiączce? - zapytałam

- godzinę, dzień, tydzień, miesiąc, rok. w najgorszym przypadku na zawsze.

- ile jest procent, że obudzi się w tym roku? - zapytałam.

- 65% - odpowiedział

- przykro mi, ale o większą liczbę informacji proszę zapytać Dr. Antoniego Korkowskiego. ja już muszę iść - i poszedł. usiadłam na krześle i zaczęłam płakać.

- Natka, nie martw się. będzie dobrze - pocieszały mnie dziewczyny.






Kuba jest już w śpiączce 3 tygodnie. siedziałam u niego. trzymałam go za rękę.

- nie możesz mnie zostawić. potrzebuję cię, rodzina cię potrzebuje, chłopacy cię potrzebują, fani. proszę cię... - głos mi załamał. zaczęłam płakać. nagle poczułam, że Kuba lekko porusza swoją ręką, za którą go trzymałam.

- Kuba? - zapytałam i spojrzałam na jego twarz. jego oczy powoli się otwierały.

- Panie Doktorze, Kuba się obudził! - zawołałam lekarza. przyszło 2 lekarzy i pielęgniarka. Kuba miał już szeroko otwarte oczy. lekarze odłączali urządzenie, dzięki któremu Kuba mógł oddychać. odłączali powoli. w końcu odłączyli to urządzenie. Kuba zaczął kaszleć. po 2 minutach mógł normalne oddychać.

- jak się czujesz, słońce? - zapytałam

- można powiedzieć, że dobrze. - powiedział. potem przyszedł lekarz. kazał mi wyjść z sali, a sam zrobił mu szczegółowe badania. kiedy skończył zaprosił rodziców Kuby i mnie do gabinetu.

- mam dla Państwa dobrą i złą wiadomość.

- zacznijmy od tej dobrej - powiedziała jego mama

- Kuba nie ma żadnych urazów

- a ta zła? - zapytał tata Kuby

- nie ma żadnych urazów poza jednym poważnym

- jakim? - zapytałam

- pan Szmajkowski w wyniku wypadku jest sparaliżowany od pasa w dół. będzie musiał poruszać się na wózku do końca życia - łzy zaczęły mi napływać do oczu

- nie ma żadnego sposobu, żeby temu zapobiec? - zapytałam

- jest jedno wyjście w postaci bardzo kosztownej operacji w Niemczech - odpowiedział lekarz

- ile ona kosztuje? - zapytałam

- 15 tys. - odpowiedział lekarz

- nie mamy tyle pieniędzy! - krzyknął tata Kuby

- ale będziemy mieli - powiedziałam, bo miałam już pomysł

- dziecko, ale jak? - zapytała mama Kuby ze łzami w oczach

- idę do The Voice Kids 3. spróbuję wygrać. przecież wygrany dostaje czek o wartości 25 tys.

- ale nie jest powiedziane na 100%, że dasz radę - powiedziała mama Kuby

- spróbuję, tylko proszę dać mi szansę - powiedziałam

- no... dobrze - powiedzieli. poszłam od razu do Kuby. lekarz jeszcze przed moim wyjściem z jego gabinetu powiedział mi, że Kuba z tego powodu ma stan przed depresyjny. poszłam do niego. niespodziewanie na korytarzu zobaczyłam...

kogo zobaczyła Natalia? jak Kuba zareaguje na jej wiadomość? czy uda jej się wygrać pieniądze na kosztowną operację? tego dowiecie się w następnej części ;-)

I Nigdy Cię Nie Opuszczę....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz