Part 8

525 37 4
                                    

Z góry przepraszam, że taki krótki. Ale chciałam napisać go za nim zacznie się tydzień i wróci szkoła. 

________________

Carly spojrzała na ekran swojego telefonu patrząc na godzinę. Druga dwadzieścia. Luke miał być jakieś piętnaście minut temu w umówionym miejscu, lecz nadal go nie było. Dziewczyna westchnęła ciężko i poczuła jak kolejna fala łez która nie jest związana z nim spływa po jej zimnych policzkach. 

  Ona właśnie należała do tego grona dziewczyn, które nie lubią mówić o tym co je boli. Wolała przemilczeć to i sama sobie z tym poradzić. Jak również wolała skłamać Lukowi co do płaczu, by się nie martwi. Znała go nie od dziś i wiedziała, że zaczął by się zastanawiać dlaczego. A ona nie chciała o tym gadać.

  Westchnęła ciężko i otarła policzki z strug łez, które zdążyły lekko zaschnąć. Widziała jak czarny samochód zwalnia i zaczyna się przybliżać do niej. Pojazd zatrzymał się przed nią, a okno powoli się osunęło pokazując wnętrze samochodu, w którym znajdował się Luke. Chłopak ciepłym uśmiechem zaprosił dziewczyną do środka. 

  Carly włożyła torby na tylne siedzenie.

- Przepraszam za spóźnienie - powiedział.

 Carly wsiadła do samochodu i zamknęła drzwi zerkając na niego.

- Nie ma spawy - powiedziała podsuwając nogi do ciała.

  Oparła głowę o zagłówek i wbiła wzrok w szybę, za którą było widać tylko ciemność.

- Powiesz mi co się stało? - zapytał ruszając.

  Dziewczyna poruszyła się niespokojnie na siedzeniu, jednak nie odpowiedziała.

- Nie - mruknęła po chwili.

- Carly jak mam ci pomóc skoro nie chcesz powiedzieć co się stało? - uniósł brew.

- Cholera Luke! - wrzasnęła - Czy ja prosiłam cię o pomoc?! - jej głos był głośny i stanowczy - Masz mnie tylko zawieźć do tego pieprzonego akademika i tyle! - warknęła, spoglądając na niego.

  W jej oczach widać było jak złość powoli z niej uchodzi. Mimo to docierało do niej powoli, że pozwoliła sobie na upust emocjom jakie starała się zachować tylko dla siebie. 

- W porządku - powiedział łagodnie, zaraz milknąc.

  Carly przymknęła na moment oczy czując się źle z tym jak napadła na Luke. Nabrała powietrze i przygryzła dolną wargę na tyle mocno by pozbyć się łez, które napływały do jej oczu. Na myśl o tym co działo się przez ostatnie parę miesięcy zaczynając od dnia kiedy wyjechała z Irlandii. 

  Carly od zawsze była dziewczyną, która starała się nie przywiązywać do ludzi. Zawsze próbowała zachować jakiś dystans lub zniechęcić do siebie. Ona sama nie chciała zostać zraniona przez nią jak i ona nie chciała zranić tej osoby. Kiedyś była bliska swojemu ojcu, zawsze razem gdzieś wychodzili, bawili się. Jednak on na drugi dzień zniknął i nie dał po sobie znać aż do dzisiaj i za pewne nigdy już nie da. Potem przywiązała się do babci, która parę miesięcy później zmarła na zawał. Brunetka cierpiała przez ten czas tak samo. 

  Kiedy spotkała Luke coś się zmieniło. Jej ciało jak i jej umysł pozwoliły na przywiązanie się do niego. Pozwoliły by ona znów poczuła co to miłość. I potem znów przyszedł ten moment kiedy zraniła go.

- Wszystko gra? - spytał z troską Luke. 

  Jego dłoń pojawiła się na jej udzie przypominając jak przyjemny jest jego dotyk. Dziewczyna spojrzała na nią z nuta radości. 

Zakochana BuntowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz