Part 10

526 32 3
                                    

- Proszę cię Dixonie - powiedziała Carly kładąc przed nim jego zestaw z KFC.

 Z ust Luke wydostał się śmiech, a Carly tylko szeroko się uśmiechała zajmując swoje miejsce na dwuosobowej kanapie w restauracji. W której o tej godzinie trudno znaleźć jakiekolwiek miejsce, jednak tym razem udało im się dzięki zawodowemu  Dixonowi, który jest stworzony do zajmowania miejsc.

  Carly otworzyła swój zestaw i zaczęła jeść swojego Itwist'a. Luke jak i Dixon szybko dorwali się do ketchupu, w wyniku czego zabrakło dla Carly, ale ona jeszcze tego nie wiedziała. 

- Szkoda, że już dzisiaj wracasz - powiedziała Carly, przerywając szum restauracji, jaki było słychać dookoła.

- Wiem, ale planuję wynająć w okolicy mieszkanie - wyjaśnił - By częściej spotykać się z wami - dodał na co Luke jęknął. 

- Bądź miły - powiedziała Carly śmiejąc się rozbawiona.

- Jestem miły - obronił się Luke patrząc prosto w ciemne oczy Carly, które jasno lśniły.

  Teraz wydawało się, że jej oczy nie są ciemno brązowe lecz miedziane z blaskiem złotego. Co mogło oznaczać tylko jedno - była szczęśliwa, a nawet prze szczęśliwa.

   Jednak mimo tej radość panującej w jej ciele Carly także odczuwała delikatny strach przed poniedziałkiem gdzie znów Mads i Silver wrócą do jej pokoju akademickiego. Jak i wróci cała ta reszta "śmietanki" towarzyskiej uniwersytetu, której Carly zdecydowanie nielubi. 

  Plan porzucenia studi jest coraz bardziej realizowany przez dziewczynę. Oczywiście ma obawy jak swoją mamę, która dostanie zawału jak dowie się, że jej córka (jedyna córka) nie uczy się na NYU. Zapewne wpadnie w szał i ją wydziedziczy, co nie bardzo przejmuję dziewczynę.  Jednak Carly bardziej boi się stanąć w twarzą w twarz z swoją matką, niż wydziedziczenia z testamentu. 

- Nie jesteś! - powiedziała Carly szukając w stertach pudełek i papierków saszetki ketchupu, który była dla niej - Kto zabrał mój ketchup? - zapytała patrząc na chłopaków, siedzących na przeciw niej.

  Luke szeroko się uśmiechnął i pokazała rękę jak ketchup ląduje w jego żołądku. Chłopak gwizdał przy tym emitując tym dźwięk spadania, który często występuje w kreskówkach, które jak widać nadal ogląda. 

- Świnia - prychnęła jedząc frytki.

- Weź, nie obrażaj się - powiedział Luke.

- Nie obrażam się - odpowiedziała wzruszając ramionami - Po prostu milknę, nie mając nic do powiedzenia - dodała obojętnie patrząc się na swoje frytki.

- Może weźmiemy coś do picia - zaproponował Dixon wtrącając się w ich rozmowę, którą przybrała poważny tor. Para spojrzała na niego ostro - Albo i nie - dodał spuszczając wzrok na swoje jedzenie, które już się kończyło.

- Ale ja lubię słuchać jak krytykujesz -  powiedział Luke rozluźniając tym samym nieco atmosferę panującą między nimi. 

  Carly spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem. Luke zawsze sprawiał, że czuła się wyjątkowo i nie mogła się gniewać na niego długo. Jednak była dziewczyną, która kiedy coś staje się zbyt poważne i trzeba w to włożyć z byt wiele uczuć ucieka, nie chcąc być znów zranioną. Taka była jej obrona. Czy dobra? Zależy jak na to spojrzeć. Dla niej? Na pewno była dobra. Dla innych? Z tym trzeba się dłużej zastanowić. Odchodząc, bo tym była jej ucieczka raniła ludzi, którzy byli tacy jak Luke. Po uszy zakochani w niej i pragnący mieć bardzo poważny związek, może aż do końca życia. 

Zakochana BuntowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz