Ashton patrzył w jej oczy. Widział w nich ból i rozpacz. Po jej bladych policzkach spływały łzy, a z ust wydostała się cicha rozpacz, którą dziewczyna zasłoniła ręką. Carly mocno zacisnęła powieki, a z jej oczy poleciało parę kolejnych łez.
Chłopak patrzył na nią nie wiedząc co zrobić. Nie chciał tego tak powiedzieć. On w ogóle nie chciał by ona się o tym dowiedziała. Nawet jeśli miał by miał trafić do piekła za to, chciał to utrzymać w tajemnicy dla jej dobra.
- Carly - szepnął kładąc na jej ramieniu rękę.
- Zostaw mnie! - wrzasnęła wydostając się spomiędzy niego a ścianę o którą się opierała.
Jego niebieskie oczy śledziły ją, aż nie zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Trzasnęła drzwiami. I oparła się o nie. W jej głowie pojawiało się wiele myśli, których nawet nie potrafiła zrozumieć. Przeczesała włosy drżącą dłonią i zawiesiła wzrok w szarej ścianie sypialni. Świat rzeczywisty przestał mieć nagle znaczenie dla niej.
Chodź nawet w nim wszystko się waliło. Bolało ją to, że Luke zabił się czując się winien. A nie był! Narkotyki zrobiły swoje.
Carly oderwała plecy od drzwi i zaczęła chodzić po pokoju. Chodziła od ściany do ściany nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie chciała rozmawiać z Ashton'em. Zranił ją. Wykrzyczał na nią prawdę, jakby to ona była tego winna. I po części była.
- Nie pozwól się zwariować! - krzyczała w myślach.
Po jej policzkach spływały tony łez, a głowa puchła od nadmiaru myśli i przemyśleń, które teraz rządziły jej rozsądkiem i wszystkim innym.
Powoli wariowała i gubiła się we własnym świecie, w którym nie było już bezpiecznie. Nigdzie nie było bezpiecznie!
- Ktoś, go zabił! Zabili go! Luke by się nie zabił - szlochała w myślach, chcąc sobie wmówić cokolwiek co sprawiło by, ze poczuła by się lepsza - To Nowy Jork tutaj często są popełniane morderstwa na nie winnych ludziach! Nie zabił się! - plątały jej się słowa i nie wiedziała czego ma się chwycić kiedy upadnie.
Przesunęła przed oczy swoje posiniaczone nadgarstki. Uważnie badała każda małą część siniaków znajdujących się na nich.
- Uderzyłam się! - powiedziała.
Nagle jej nogi ugięły się pod nią, a ona spadła na kolana chowając twarz w dłoniach. Z jej oczy nie płynęły już łzy. Mimo to nadal szlochała.
*
Carly siedziała na kanapie i patrzyła się na wyłączony ekran telewizora. W tym czasie Ashton przeglądał coś w internecie. Zerknął przez ramię na dziewczynę siedząca na kanapie i westchnął.
- Jesteś głodna? - spytał.
Carly siedziała tak samo jak wcześniej nie ruszając się. Ona nawet nie drgnęła. Mimo to Ashton wstał z krzesła przy biurku i ruszył do kuchni zrobić kanapki dla siebie i dla niej. Dziewczyna śledziła go wzrokiem jednak nadal milczała.
Była po części w swoim świecie i po części w rzeczywistości, która wyglądała jej oczami szaro i ponuro. Już nic nie miało sensu i znaczenia.
- Carly możesz odezwać się do mnie? - spytał opierając się o stół.
Brunetka spojrzała na niego nic nie odpowiadając. Ash spuścił głowę i przygryzł dolną wargę. Bolało go to, jednak wiedział, że jakoś zasłużył sobie na to.
Usiadł na krześle przed biurkiem i znów zaczął patrzeć coś w internecie. Carly wstała z kanapy i weszła do sypialni. Zamknęła drzwi i usiadła na brzegu łóżka, zabrała komórkę do ręki i odszukała w kontaktach Dixon'a.
Słyszała sygnały, które ciągnęły się w nieskończoność. W końcu ktoś odebrał.
- Dix? - spytała cicho.
- Car - powiedział słabym i pełnym bólu głosem.
- Już wiesz - powiedziała słabo Carly patrząc się w przestrzeń.
- Czy to prawda, że przedawkował? - spytał.
- Wiem tyle co ty - powiedziała a po jej policzku spłynęła łza - Trzymasz się, Dix?- spytała.
- Będzie dobrze - powiedział - Kiedyś.
Carly uśmiechnęła się delikatnie.
- Na razie Dix - powiedziała.
Odłożyła komórkę na stolik nocny i weszła pod kołdrę. Okryła się nią mocno i wtuliła twarz w poduszkę, czując jak fala rozpaczy i szlochu znów nadchodzi.
*
Carly otworzyła delikatnie oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym panował mrok. Czuła ciało Ashtona leżące obok niej co sprawiło, że delikatnie się uśmiechnęła. Spojrzała na niego i wyślizgnęła się spod kołdry. Wyszła do salonu i skierowała się do łazienki. Zamknęła drzwi na klucz i spojrzała w lustro. Miała bladą twarz i przemęczone oczy.
Przeczesała włosy palcami i otworzyła drzwiczki szafki wiszącej. Przeszukała każdą półkę, aż znalazła kartonowe pudełko. Wyjęła zawiniętą w papierek żyletkę i spojrzała na nią.
Jej wzrok przez parę minut wpatrywał się w nią. Odwinęła papierek i rzuciła go do umywalki. Podwinęła rękaw bluzki na lewym nadgarstku i przyłożyła ostrze do skóry. Przygryzła dolną wargę i nabrała powietrza w tym samym momencie, ciągnąc ostrze po skórze.
Carly poczuła lekkie szczypanie. Ale ono zniknęło tak samo jak zniknął ból. Zrobiła sobie jeszcze jedną kreskę, z której tak samo mocno wylatywała krew. Carly uśmiechnęła się do siebie i wzięła papier przykładając do nadgarstka. Usiadła na klapie od toalety i czekała, aż rany przestaną krwawić. Obmył rękę z krwi i zsunęła znów rękaw na nadgarstek. Otworzyła ponownie szafkę i ukrywała starannie przyrządy. Zamknęła szafkę i spojrzała w swoje odbicie. Niby nic się nie zmieniło.
Ta sama blada twarz. Te same szare cienie pod oczami,a jednak czuła się lepiej.
Opuściła łazienkę i wróciła do sypialni. Położyła się na już zimnym miejscu i spojrzała na Ashtona. Położyła dłoń na jego ramieniu i zbliżyła usta do ucha.
- Ash, przepraszam - szepnęła, na co chłopak się przebudził.
Spojrzał na nią zaspanymi oczami. Jego oczy ujrzały delikatny uśmiech Carly, który nieco go zadziwił.
- Chodź - powiedział podnosząc ramię by ona mogła położyć się na jego klatce piersiowej.
Carly ułożyła wygodnie głowę na jego ciele i zamknęła oczy czując jak obejmuje ją ręką. Na jej twarzy pojawił się uśmiech i zagościł spokój.
CZYTASZ
Zakochana Buntowniczka
Teen FictionCzęść II Kiedy Carly dostałą nie powtarzająca się okazję i pojechała na studia do Nowego Jorku. Zaczęła zupełnie nowy rozdział w swoim całym życiu. W końcu mogła robić to co kocha wraz ze swoimi przyjaciółmi, których poznała parę miesięcy wcześnie...