Motylki szalały w jej brzuchu sprawiając, że czuła się jeszcze bardziej szczęśliwa. Wszystko co właśnie się działo doprowadzało ją do wielkiego szczęścia, którego nie było przez wiele miesięcy. Dziewczyna z przyjemnością oddawała się pocałunkowi oraz Lukowie, który teraz pewnie ją całował. Carly czuła jak jej poliki się czerwienią, jednak teraz liczyło się coś o wiele lepszego niż czerwone poliki.
Luke przerwał pocałunek. Cofnął się delikatnie w tył, jednak nadal trzymał jej policzki w dłoniach. Które były tak samo delikatne i ciepłe jak je zapamiętała. Chłopak z lekkim uśmiechem patrzył na nią czując jak całe jego ciało wypełnia szczęście za to, że pokonał strach i w końcu odważył się ją pocałować oraz pokazać swoje uczucia. Które nigdy nie zgasły nawet na moment.
- Dobranoc - powiedział opuszczając pomieszczenie.
Carly stała tam gdzie wcześniej. Nie drgnęła zastanawiając się i układając w głowie to co właśnie się stało. Dziewczyna znów widziała tylko chaos w głowie, który znów wprowadził do jej małego świata Luke. Czy była tym zadowolona? Oj tak i to jak bardzo.
Dziewczyna po paru minutach patrzenia się tępo w okno, za którym panowała ciemność oblizała usta, chcąc znów poznać ten smak. Który już na zawsze mógłby być na jej ustach. Carly uśmiechnęła się do siebie czując jak w środku jej duch szaleje ze szczęścia. Miała ochotę skakać piszczeć i krzyczeć to wszystkim nawet nieznajomym. Jednak powstrzymywała się dzięki przypomnieniu, który powiedział, jej o tym, że Luke i Dix są na dole a nawet za ścianą i mogą to wszystko usłyszeć.
W ostateczności rzuciła się na łóżko i z szerokim oraz w jakimś stopniu pijanym miłości uśmiechem patrzyła się w sufi przypominając sobie non stop to co działo się już całkiem nie odległy czas temu.
Dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy zamknęła oczy i zasnęła. A podczas snu Carly nadal przypominała sobie pocałunek Luka oraz wszystkie inne pocałunki, które najbardziej utkwiły jej w pamięci.
Dziewczyna czując ciepłe promienie słoneczne na twarzy zamrugała parę razy. Jasne światło słońca oślepiło ja z czym próbowała walczyć. Odwróciła wzrok w innym kierunku i rozejrzała się po pomieszczeniu. W sumie nic się w nim nie zmieniło, oprócz tego, że była przykryta kocem. Luke musiał przyjść podczas kiedy spała i ją okryć. Co było bardzo słodkie. Dziewczyna usiadła na swoich piętach i przeczesała włosy. W jej głowie znów pojawił się obrazek jej i Luka, którzy się całując. I znów uśmiechnęła się wesoło.
Sobotni poranek był chyba jej najszczęśliwszym porankiem od długiego czasu. Carly spięła włosy w kok gumką która wyjęła z kieszeni bluzy. Usiadła na brzegu łóżka i zaczęła się zastanawiać gdzie jest jej telefon. Jednak głosy dochodzące z dołu sprawiły, że przestała się tym przejmować i ruszyła w kierunku drzwi prowadzących na balkon piętra, z którego widać salon.
Otworzyła drzwi łapiąc za chłodna klamkę i wyszła przez nie na korytarz. Ruszyła po schodach na dół. Spojrzała na kanapę, na której siedział Dixon w samych gaciach. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na Luka, który wychodził z kuchni. Chłopak trzymał dwa kubki w różnych kolorach z których unosiła się biała para, a zapach jaki nosiły sugerowały, że to kawa.
Carly nabrała powietrza by poczuć jeszcze bardziej zapach w swoim nosie i szeroko uśmiechnęła się do Luka. Jej brązowe oczy już od dawna tak jasno się nie błyszczały jak dzisiaj.
- Cześć - powiedział zalotnie Luke, na co Carly się zaśmiała.
- Hej - powiedziała kierując się na kanapę, na której siedział Irlandczyk uważnie im się przyglądając.
CZYTASZ
Zakochana Buntowniczka
Novela JuvenilCzęść II Kiedy Carly dostałą nie powtarzająca się okazję i pojechała na studia do Nowego Jorku. Zaczęła zupełnie nowy rozdział w swoim całym życiu. W końcu mogła robić to co kocha wraz ze swoimi przyjaciółmi, których poznała parę miesięcy wcześnie...