Part 5

782 35 1
                                    

Czy to ten sam Luke Collins, z którym była podczas pobytu u ciotki? Carly nadal patrzyła w milczeniu na chłopaka, ciesząc się, że w końcu go widzi.

  Oj tak to zdecydowanie i definitywnie jej Luke Collins.

 Carly spuściła rękę i mocniej zacisnęła objęcie na książkach. Chłopak także jej się przyglądał, cisza jaka panowała między nimi w tajemniczy sposób ich do siebie zbliżała i sprawiała, że poznawali się na nowo.

- Cześć - powiedziała Carly.

  Luke patrzyła na nią nie wiedząc czy ją przeprosić czy odpowiedzieć.

- Cześć Carly - rzucił uśmiechając się delikatnie.

  Japsen już zapomniała o tym jak seksownie i pociągająco wyglądał kiedy się uśmiechał. Carly przygryzła dolną wargę.

- Nie maiłam pojęcia, że uczysz się tutaj - powiedziała ochrypłym głosem.

- Po tym jak wyjechałaś zacząłem się uczyć - wyjaśnił po czym krótko się zaśmiał.

- Bad Boy z Irlandii zaczął się uczyć - powiedziała Carly z uśmiechem.

- Kiedyś trzeba dorosnąć - powiedział.

  Carly uśmiechnęła się na znak, że ma całkowitą rację. Jednak po wyglądzie czy stylu w jakim się ubiera nadal jest tym samym Lukiem z Irlandii. Dziewczyna westchnęła i zauważyła, że przestało padać i może wrócić do swojego pokoju w akademiku.

- Na mnie już czas - rzuciła.

- Ta na mnie też - odrzekł drapiąc się po głowie.

- Miło było cię spotkać - powiedziała Carly uśmiechając się.

- Ciebie też Car...ly- zawahał się.

 Dziewczyna uśmiechnęła się i ruszyła w stronę akademika. Carly zamknęła oczy wiedząc jak to idiotycznie i głupi brzmiało co mówiła. Zacisnęła wargi tworząc cienką linię.

    Weszłam do budynku akademika i wspięłam się na piętro szybko wchodząc do pomieszczenia. Pokój był pusty co oznaczało, że przyjaciółki Carly jeszcze nie skończyły swoich wykładów. Dziewczyna rzuciła książki na łóżko i podeszła do szafy chcąc się przebrać. Założyła na siebie granatowy ciepły sweter oraz spodnie dresowe we wzory. Carly złapała swój telefon i wyszła z pomieszczenia kierując się na kanpy na końcu korytarza gdzie nigdy nikogo nie ma.

  Patrzyła na jego ekran chcąc zadzwonić do domu jednak nie wiedziała czy to dobry pomysł. Jej mama od samego początku nie lubiła Luka, a nawet można było powiedzieć, ze go nienawidziła. Dziewczyna westchnęła ciężko i wstała z kanapy chcąc spotkać się z Charliem. Carly opuściła budynek akademika i ruszyła alejkami do domu bractwa Alf, gdzie za pewne teraz jest Charlie. 

   Carly zatrzymała się przed domem bractwa i złapała głęboki wdech czując jak odrobina strachu oblewa jej ciało. Dziewczyna weszła na ich ganek i pchnęła drzwi wejściowe. Jej oczom ukazał się salon oraz parę ludzi znajdujących się w nim. Na schodach także było parę osób jednak zaraz zniknęli z pola jej widzenia. Carly spojrzała na dziewczyna, która z szerokim uśmiechem spojrzała na nią i zaczęła podążać w jej kierunku. 

- Cześć - powiedziała wesoło dziewczyna - Potrzebujesz pomocy? - spytała. 

 Carly zawahała się będąc nieco zestresowaną.

- Szukam Charliego - wyjaśniła Carly rozglądając się po pomieszczeniu. 

- Emma - głos Charliego pojawił się w pomieszczeniu dochodząc z nieznanego pomieszczenia dla Carly.  

Zakochana BuntowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz