# 8

2.6K 60 0
                                    

Minęło kilka dni. Mieszkam z Kacprem. Można powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Mężczyzna bardzo się o mnie troszczy. Moja kostka ma się już troszkę lepiej. Chodzę do szkoły, na treningi. Czuję się dobrze. W końcu zaznałam tak długo wyczekiwanego spokoju. Znów zaczęłam się uśmiechać a małe rzeczy wywołują uśmiech na mojej twarzy.
Do pewnego momentu. Rodzice wrócili i najwidoczniej w końcu zorientowali się, że mnie nie ma. Zaczęły się telefony,sms. Kacper zauważył, że coś jest nie tak.

- Coś się stało?

- Rodzice zorientowali się, że mnie nie ma. A co jeśli zaczną mnie szukać? Możesz mieć przez to problemy, jeśli znajdą mnie u ciebie.

- Spokojnie. Jeśli nie chcesz, żeby cię męczyli to zmienimy numer telefonu. Zostaniesz parę dni w domu. Ja zobaczę co da się zrobić. I nie mart się o mnie. Poradzimy sobie. Nie żałuję, że tutaj jesteś. Nawet jeśli ma się to wiązać z konsekwencjami, zrobiłbym to jeszcze raz. Już nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić. Nie musisz się już bać. Jestem przy tobie i już zawsze będę.

- Obiecaj, że nie będę musiała tam wracać.

- Obiecuję. A teraz może spędzimy wspólnie miło czas. Co ty na to żeby pojechać na basen?

- Myślę, że to dobry pomysł.

- Więc postanowione. Szykuj się i za 20 minut jedziemy.

Przez kolejnych kilka godzin nie przejmowałam się tą całą sytuacją. Świetnie się bawiłam a Kacper nie pozwalał bym się nudziła. Zaproponował wyjście do restauracji.
Zgodziłam się. Wylądowaliśmy we włoskiej knajpie.
Ja byłam mało oryginalna i zamówiłam spagetti carbonare a Kacper lasagne. Na deser oboje wybraliśmy panna cotte z malinami. Jedzenie było wyśmienite. Cieszyłam się, że na mojej drodze stanął Kacper. Dzięki niemu mogłam znów poczuć, czym jest szczęście i jak niewiele do tego potrzeba.

ZakazaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz