# Kontuzja

4.2K 93 34
                                    

Po zawodach wróciliśmy do szkoły. Obowiązkowo sks. Nigdy nie odpuszczam zajęć z Panem nawet, gdy jestem po zawodach. Teraz to już chyba tym bardziej. Jak zawsze podzieliliśmy się na dwa składy. Rozgrzewka i gramy.

- Aaaaaaa. - upadam kopnięta w kostkę.

- Co się stało. Wszystko w porządku Kaja... - upadłam a Pan wbiegł na boisko.

Próbował mnie uspokoić, bo strasznie bolała mnie kostka. Wziął mnie na ręce i pomógł usiąść na ławce. Przyniósł mi lód i usztywnił kostkę. Kazał chłopakom się przebrać i skończył lekcję.

- Muszę zadzwonić po twoich rodziców. Musi cie zobaczyć lekarz.

- To niemożliwe. Są teraz w Hiszpanii, na spotkaniu służbowym i wrócą dopiero za 2 tygodnie.

- Hmm. I tak muszę do nich zadzwonić. Zabiorę cie do szpitala. Na zgodzie z biegów mam podpis twoich rodziców, więc nie powinno być żadnych problemów.

- No dobrze.

Kacper, to znaczy Pan Kacper poszedł zadzwonić do moich rodziców, a ja ubrałam bluzę.
Pan wrócił i pomógł mi wejść do samochodu. Pojechaliśmy do szpitala. Bez problemu zostaliśmy przyjęci. Jak to w polskich szpitalach nie obeszło się bez kolejki. Ciągle jakieś nagle przypadki. Czekałam około 1,5 h na prześwietlenie. Gdy w końcu się doczekałam lekarz zaprosił mnie do swojego gabinetu. Zobaczył zdjęcie i stwierdził, że obędzie się bez gipsu. To wspaniała wiadomość. Kazał udać się do apteki i wykupić specjalną ortezę. Przez pierwsze kilka dni miałam poruszać się o kulach, żeby nie przecieżać kostki. Później stopniowo je odstawiać, a za dwa tygodnie mogę wrócić do treningów tylko, że w ortezie. Gdy wszystko już załatwiliśmy wyszliśmy ze szpitala.

- Odwiezie mnie pan do domu.

- Mówiłem, że jak nie jesteśmy w szkole mów do mnie Kacper .

- No dobrze, to odwieziesz mnie do domu.

- Nie ma mowy. Nie poradzisz sobie sama tak.

- Chyba nie mam wyjścia.

- Masz. Zostaniesz u mnie.

- Jak to u Pana. To znaczy u ciebie.

- Normalnie. Pojedziemy do ciebie po rzeczy i zostaniesz u mnie.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.

- Ale ja wiem. Nie zostawię cię samej. Ledwie chodzisz.

- No niech będzie.

- OK. To jedziemy do ciebie, a później na jakieś zakupy, bo nie spodziewałem się, że będę miał gościa.

W domu spakowałam do torby rzeczy, które będą mi potrzebne przez te kilka dni. Wzięłam też książki i torbę, bo muszę chodzić do szkoły. Dzisiaj piątek, ale od poniedziałku niestety muszę już iść . Teraz pojechaliśmy na zakupy.

- O Jezu zapomniałem.

- O czym?

- Dzisiaj ma do mnie przyjechać brat ze swoją narzeczoną.

- To może ja jednak wrócę do domu. Będę wam przeszkadzać.

- No, co ty. Jakoś damy sobie radę.

- Na pewno?

- Tak. Kupię coś na sałatki i może zrobię kurczaka.

- Umiesz robić kurczaka?

- No pewnie, że tak. Wątpisz w moje możliwości?

- Nic takiego nie powiedziałam. - uśmiechnęłam się.

Po zakupach pojechaliśmy do domu Kacpra. Jeszcze nigdy tam nie byłam. Miał bardzo ładny dom, urządzony w nowoczesnym stylu.
Biało - czarna kuchnia oraz salon. Kuchnia była połączona z salonem. Świetnie to wyglądało.

Później zabraliśmy się za gotowanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Później zabraliśmy się za gotowanie. Gdy skończyliśmy i już tylko kurczak był w piekarniku poszłam się przebrać. Swoją drogą sypialnia Kacpra była bardzo ładna.

A w łazience się zakochałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A w łazience się zakochałam.
Znajdowała się na piętrze i była doskonała.

Koło 20 przyszli goście

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Koło 20 przyszli goście.

- Wejdzcie do środka. Nie będziemy witać się w progu. Wy się nie znacie. To mój starszy brat Oskar i jego dziewczyna Kasia, a to Kaja.

- Cześć.

- Hej. - przywitałam się, ale czułam się niekomfortowo.

- Zapraszam idźcie dalej.

Oskar i Kasia poszli do salonu, a ja z Kacprem przynieśliśmy coś do picia i małą przekąskę.

- Może napijecie się czegoś mocniejszego.

- Ja chętnie, ale Kasia... Może im powiemy.
No to... zostaniesz wujkiem.

- Naprawdę. Gratuluję.

- Dzięki, braciszku a ja kiedy się doczekam jakiegoś bratanka albo bratanicy. - spojrzeliśmy się na siebie z Kacprem i zaczęliśmy się śmiać.

Kacper P.O.V

On zawsze musi coś palnąć w nieodpowiednim momencie. Dobrze, że Kaja obróciła to w żart. Z drugiej strony pewnie chciałbym kiedyś mieć z nią dziecko, ale teraz na to stanowczo za wcześnie. Wszystko w swoim czasie.
Reszta wieczoru minęła w miłej atmosferze. Na szczęście nie spaliłem też kurczaka, więc było co jeść. Heh. Koło północy pożegnaliśmy gości. Kaja wyglądała tak ślicznie. Miała ubraną pudrowo-różową
sukienkę przed kolano. Podszedłem do niej od tyłu i zacząłem delikatnie całować. Z czasem przyniesliśmy się do sypialni.

- Ja jeszcze nigdy....

- Ciii... Obiecuję, że będę delikatny.

__________________________________

ZakazaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz