Nie, nie, nie! To nie może być prawda! Andy nie może mieć narzeczonej! Nie może być zaręczyny!
To znaczy, może, ale ze mną, a nie jakąś lafiryndą.
- To miło z twojej strony, że odwiedziłeś starego znajomego - Zwróciła się do mnie dziewczyna.
- Em, tak... - Podrapałem się nerwowo po karku, starając się za wszelką cenę nie patrzeć na Andy'iego.
- Zostajesz na dłużej? - Wskazała na walizki leżące w rogu.
- Ja, nie - powiedziałem szybko - Ja...
- Tak - przerwał mi nagle blondyn - Przecież nie masz, gdzie się podziać.
- Wynajmę pokój w jakiś hotelu - Spojrzałem na niego, starając się ukryć ból i smutek, kierując się przy tym w stronę wyjścia - Dam sobie radę.
- Zostań - odezwała się nagle rudowłosa - Jak co sobotę robimy sobie z Andy'm maraton filmowy. Miło będzie, jeśli zostaniesz.
- Ja... - Spojrzałem na nią niepewnie. Dziewczyna uśmiechała się życzliwie, co sprawiało, że nie wiedziałem, co mam myśleć.
Czemu nie mógł znaleźć sobie jakieś zołzy? Taką łatwiej byłoby zepchnąć z klifu lub pod auto.
- To jak? - Na jej twarzy nadal gościł uśmiech - Będziesz mógł wybrać film.
- No... - Patrzyłem na nią niepewnie.
- No dajesz! - Uśmiechnęła się szeroko.
- No dobra - westchnąłem zrezygnowany.
Maroton zaplanowaliśmy na godzinę ósmą wieczorem, więc mieliśmy cały dzień. Kayla pojechała na uczelnię, bo jak się okazało, studiuje zaocznie psychologię. Andy sprzątał, a ja, nie chcąc narazić nas na krepującą ciszę, siedziałem w pokoju gościnnym, w którym miałem "zamieszkać".
Nie byłem przekonany do zostania u niego. Nie chciałem sprawiać problemu, ale nie tylko o to chodziło. Nie miałem najmniejszej ochoty oglądać Andy'iego w towarzystwie Kayli. Dziewczyna wydawała się być naprawdę miła, ale myśl, że jest jego narzeczoną sprawiała, że nie potrafiłem spojrzeć na nią jak na dobrą znajomą czy przyjaciółkę. Zabrała mi Andy'iego, a ja nie umiałem się z tym pogodzić.
Leżałem na łóżku patrząc w sufit, kiedy nagle drzwi do pokoju otworzyły się. Uniosłem lekko głowę i moim oczom ukazał się niewysoki blondyn.
- Mogę? - zapytał niepewnie, a gdy usiadłem i pokiwałem lekko głową, wszedł do środka - Jak się czujesz?
- Dobrze? - Zdziwiłem się - Czemu pytasz?
- Tak tylko - Wzruszył lekko ramionami, po czym podszedł do łóżka i usiadł koło mnie - Wiem, że cała ty sytuacja... W sensie... Ja i Kayla...
- Mhm - Przerwałem mu, bo widziłem, że był strasznie zmieszany - Nie musimy poruszać tego tematu.
- Tak, ale... - Spojrzał mi niepewnie w oczy - Nie jesteś zły?
Najpierw mnie ignorowałeś. Później nie pozwoliłeś mi wyjechać, powiedziałeś, że nie chcesz mnie stracić, a później okazało się, że masz narzeczoną. Nie, kurwa. Nie jestem zły.
- Nie - odpowiedziałem obojętnie - Ułożyłeś sobie życie. Miałeś do tego prawo.
Kłamałem. Kłamałem patrząc mu w oczy. Czułem się okropnie, tak strasznie źle. Nie powinienem go okłamywać, ale czy powiedzenie prawdy cokolwiek by zmieniło? Nie sądzę.
Chłopak słysząc moje słowa spiął się lekko, a ja nie wiedziałem czemu. Był jakiś dziwny. Znaczy, od początku był dziwny, ale w tamtym momencie już w szczególności.
CZYTASZ
Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅
Romans! Druga część! Pierwsza część: "Uzależniony" Rye'owi w końcu udaje się odnaleźć Andy'iego. Andy jest zaskoczony jego widokiem, jednak nie ukrywa radości. Żaden z nich nie wypowiada słów, które paść powinny: Kocham cię. Rye szybko zauważa, że Andy ni...