- Nie wiem czy dobrze zrobiłeś... - Spojrzałem na Andy'iego niepewnie – Może powinieneś z tym poczekać... Tym bardziej, po tym co wczoraj zrobiłeś...
- Rye... - Blondyn spojrzał na mnie nerwowo – Błagam, nie sprawiaj, żebym żałował tego, co postanowiłem.
- Ale on ma rację – Wtrącił się Dylan – Chyba podjąłeś tą decyzję zbyt pochopnie.
- A kiedy według was powinienem to zrobić, co? – zapytał Fowler z irytacją – Jak długo mam ją jeszcze oszukiwać?
Zerknąłem na Walsh'a, który także na mnie spojrzał. Żaden z nas się nie odezwał, bo żadne słowa nie wydawały się w tamtym momencie odpowiednie.
Andy miał rację – im dłużej będzie oszukiwał Kaylę, tym gorzej ona później to zniesie. Już wystarczająco długo była wodzona za nos i oszukiwana. Przyznam, na początku za nią nie przepadałem – głównie dlatego, że była narzeczoną Andy'iego, ale dziewczyna jest naprawdę miła i serdeczna. Nie zasłużyła na to, co ją spotkało.
Fowler postukał nerwowo paznokciem w blat stołu, po czym zaczął krążyć po kuchni. Bawił się nerwowo palcami i błądził wzrokiem po podłodze, suficie i ścianach.
- Kurwa... - odezwał się po dłuższym czasie, zatrzymując się i chowając twarz w dłoniach – Może faktycznie za bardzo się pospieszyłem?
- Nie – odparł szybko Dylan – Już wystarczająco długo wszystkich oszukiwałeś.
- Nie pomagasz – Blondyn zmierzył go wzrokiem, na co brunet jedynie wzruszył ramionami.
- Andy, dasz radę – Podszedłem do niego i położyłem dłoń na jego ramieniu – Prędzej czy później musiałbyś jej wszystko powiedzieć.
- Będziesz ze mną? – Spojrzał mi błagalnie w oczy – Nie chcę być z nią sam na sam.
- No nie wiem... - powiedziałem niepewnie, drapiąc się nerwowo po karku – Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Proszę – wyszeptał, po czym objął mnie w pasie, uniósł głowę i spojrzał mi w oczy – Będzie mi raźniej, a sprawa, jakby nie patrzeć, dotyczy także ciebie.
- No... Niech będzie.
- Dziękuję – Westchnął z ulgą, po czym przytulił się do mnie, zamykając oczy.
Przytuliłem go mocno, chcąc dodać otuchy i wsparcia, którego tak bardzo potrzebował.
- Będę trzymać za was kciuki – powiedział Dylan, wstając z krzesła – Rye, daj znać jak poszło.
- Już idziesz? – zapytałem, zerkając na bruneta.
- Tak – Pokiwał głową – Nie chcę przeszkadzać.
- Możesz zostać, jeśli chcesz – Wtrącił Andy, także zerkając na chłopaka – Kac cię jeszcze trzyma, więc lepiej będzie, jeśli się położysz i odpoczniesz.
- Na pewno? – zapytał niepewnie, a Andy kiwnął głową.
- Możesz iść do mojej sypialni – powiedziałem, a Dylan uśmiechnął się z wdzięcznością i po chwili już go nie było.
Andy spojrzał mi w oczy, po czym uśmiechnął się, starając się zrobić to jak najszerzej. Westchnąłem cicho, wiedząc, że jego uśmiech jest strasznie sztuczny i wymuszony.
- Boję się, jak zareaguje... - Wyznał, patrząc na mnie.
- Będzie dobrze, tak? – Przytuliłem go mocno, a on wtulił się we mnie.
- Tak – Pokiwał lekko głową - Miejmy nadzieję.
***
Siedziałem na kanapie i patrzyłem na Andy'iego, który chodził w tą i z powrotem, pocierając nerwowo swoją twarz. Chciałem jakoś podnieść go na duchu, ale prawda jest taka, że nic, co bym powiedział nie poprawiłoby mu humoru.
CZYTASZ
Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅
Romance! Druga część! Pierwsza część: "Uzależniony" Rye'owi w końcu udaje się odnaleźć Andy'iego. Andy jest zaskoczony jego widokiem, jednak nie ukrywa radości. Żaden z nich nie wypowiada słów, które paść powinny: Kocham cię. Rye szybko zauważa, że Andy ni...