+

926 90 130
                                    

23 maja 2026

Zająłem miejsce przy oknie, nie mogąc przestać myśleć o Andy'm.

Nie wierzę, że wyjechał. Naprawdę wyjechał.

Jedyne, co mnie pocieszało w ten sytuacji to to, że być może znalazł kogoś z kimś w końcu będzie szczęśliwy. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogło być inaczej.

W końcu po to to zrobiłem... Żeby był szczęśliwy i zaczął życie na nowo. Tego chciałem...

Mimo wszystko myśl, że mógł znaleźć kogoś innego sprawiała, że czułem się okropnie.

Miłość jest okropna, bo sprawia, że robisz rzeczy, których nie chcesz robić. Więc po co je robisz? Chcesz, żeby ta druga osoba była szczęśliwa, nawet jeśli ty nie będziesz szczęśliwy.

Zacisnąłem lekko usta i spojrzałem w kierunku lotniska i mój wzrok prawie natychmiast padł na okno. To samo, w którym kilka lat temu stał zapłakany Andy i błagał mnie o powrót.

Poczułem skurcz w żołądku. Chciałem żeby tam był. Żeby tam stał i prosił, żebym nie wyjeżdżał.

Ale to nie nastąpiło. Andy'iego nie ma. Wyjechał.

Pokręciłem lekko głową i oderwałem wzrok od szyby. Wyciągnąłem telefon z kieszeni.

Przez dłuższą chwilę patrzyłem na niego nie wiedząc co zrobić. W końcu odblokowałem telefon i wszedłem w kontakty, po czym wybrałem numer Andy'iego.

Wiedziałem, że dzwonienie do niego to cholernie zły pomysł, ale chęć usłyszenia go była silniejsza.

Przyłożyłem telefon do ucha, jednak prawie natychmiast włączyła się sekretarka mówiąca, że nie można się połączyć.

Zablokował mój numer.

Mogłem się tego spodziewać... Ale na pewno nie spodziewałem się tego, jak bardzo mnie to zaboli.

***

26 lipca 2026

- Musisz kiedyś wyjść z pokoju - powiedziała moja mama, siadając na skraju mojego łóżka.

- Nie mam ochoty - odparłem cicho, chowając twarz w poduszkę.

- Rye, skarbie... - westchnęła cicho, kładąc dłoń na moich plecach - Wiem, że jest ci teraz strasznie ciężko, ale musisz zacząć żyć dalej.

- Łatwo ci mówić... - burknąłem cicho, strącając z siebie jej dłoń.

- Życie potrafi nas zniszczyć, a my musimy się pozbierać i zbudować wszystko na nowo.

- Co masz na myśli? - zapytałem, odwracając się na bok i patrząc na nią.

- Musisz coś zrobić - Spojrzała mi smutno w oczy.

- Ale co? - Usiadłem na łóżku, ciągle na nią patrząc.

- A co rozumiesz przez moje słowa?

- Mam go znaleźć i odzyskać? - zapytałem cicho, przełykając ślinę.

- Nie - odparła cicho - Musisz zapomnieć i zacząć od nowa. Z kimś innym.

- Czemu tak mówisz?

- Zraniłeś go - Położyła niepewnie dłoń na moim udzie - I to bardzo. Przez ciebie...

- Przeze mnie...?

- Rozmawiałeś z jego mamą... Chciał się zabić. Nie chcę cię dobijać, skarbie, ale... Złamałeś mu serce i nie jestem pewna czy on będzie w stanie ci znowu zaufać.

Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz