*25*

665 106 69
                                    

Żyjesz sobie i jesteś szczęśliwy. Do czasu... Nagle jesteś świadkiem śmierci, której, jakby nie patrzeć, mogłeś zapobiec.

Masz wrażenie, że twoje życie legło w gruzach.

Przecież to normalne... Ludzie giną codziennie.

Niby tak, ale tym razem byłem winny tej śmierci.

Mogłem coś zrobić.

Cokolwiek.

Ale nie zrobiłem nic.

NIC.

Czułem się źle. Naprawdę źle. Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić.

Odzyskałem pracę i zacząłem pracować, żeby zająć czymś myśli.

- Nadal o tym myślisz? – zapytał smutno Dylan, podchodząc do mnie.

- Tak – odparłem cicho, wyciągając butelkę z wodą i biorąc dużego łyka – A ty?

- Też... – Westchnął cicho, po czym oparł się o szafki i założył ręce na piersi – Idziesz na pogrzeb?

- J-ja... - Chrząknąłem cicho – Nie wiem. Nie myślałem o tym...

- Nie chcesz iść? – Zmrużył lekko oczy.

- Oczywiście, że nie – Spojrzałem na niego – Mam patrzeć jak leży w trumnie ze świadomością, że mogłem temu zapobiec?

- Rye... - Popatrzył na mnie łagodnie – Powinieneś iść.

- Ta... - Przebiegłem dłonią po włosach – A ty idziesz?

- Nie wiem – Zamyślił się na chwilę – Nie jestem nikim bliskim.

- No tak...

Brunet wypuścił cicho powietrze, po czym ruszył na salę, gdyż nasza przerwa dobiegła końca. Niechętnie odłożyłem butelkę z wodą do szafki i ruszyłem za nim.

Co prawda praca pozwala oderwać mi się od rzeczywistości, ale nie zmienia to faktu, że jest mi naprawdę ciężko, ale cóż mogę zrobić? Nie chcę się załamywać, nie mogę.

***

Po pracy wziąłem szybki, zimny prysznic, po czym wraz z Dylan'em wyszedłem z szatni. Lily, która stała przy ladzie i pisała coś w komputerze spojrzała na nas i uśmiechnęła się lekko.

- Dylan, podejdź tu na chwilę – powiedziała, przywołując go gestem ręki.

Brunet kiwnął głową i ruszył w jej kierunku, a ja poszedłem za nim ciekawy tego, o co chodzi.

- Jakaś dziewczyna tu była i wypytywała o ciebie – zaczęła, gdy byliśmy już koło niej.

- O co dokładnie? – Zmarszczył lekko brwi.

- No... - Spojrzała na mnie niepewnie, po czym powróciła wzrokiem do Dylan'a – Mówiła, że jest twoją dziewczyną.

- Aaa – Walsh kiwnął lekko głową i spojrzał na mnie. Po chwili zdał sobie sprawę, że Lily nie wie, że udawaliśmy tylko to, że byliśmy razem.

- Zdradzasz Rye'a? – zapytała z wyrzutem, a my obydwoje spojrzeliśmy na nią.

- Nie, Lily posłuchaj – powiedział powoli – Chodzi o to, że ja i...

- Dylan! – Usłyszeliśmy za sobą.

Odwróciliśmy się i spojrzeliśmy na dziewczynę stojącą w drzwiach. Była mniej więcej w wzroście Dylan'a. Miała krótkie, czarne włosy, które ledwo dotykały jej ramion i niebieskie oczy.

Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz