Dobrze zrobiłem? Może nie powinienem mówić czegoś takiego w areszcie, gdzie raczej na pewno są kamery.
To, co powiedziałem, może być użyte przeciwko mnie.
Co prawda nie mam siostry, którą mógłbym zamordować, ale mówienie o zabijaniu w sposób spokojny i opanowany może być złym znakiem. Dla De Luca'i na pewno. Ten łysol zrobi wszystko, żebym wylądował za kratami.
Gdy wstałem rano, mężczyzna naprzeciwko nawet na mnie nie spojrzał. Mimowolnie poczułem satysfakcję.
Siedziałem i przez długi czas patrzyłem na niego, bo nie miałem nic lepszego do robienia. Widzenie jego zmieszania i stresu jakoś mnie odprężało.
Tak, ja zdecydowanie wariuję.
Muszę stąd wyjść jak najszybciej.
Po kilku, jak myślę, godzinach przyszło dwój policjantów. Rozejrzeli się. Jeden na chwilę zatrzymał na mnie wzrok, przez co myślałem, że przyszli w sprawie tego, co ostatnio powiedziałem, ale na szczęście się pomyliłem.
Mężczyźni wyprowadzili Włocha z celi, po czym zabrali go na, jeśli dobrze usłyszałem, rozprawę.
Słysząc o jego rozprawie, zacząłem obawiać się swojej. Moje dalsze życie od niej zależy. Wyjdę i będę wolny, ale trafię za kratki. Ta druga perspektywa nie była bliska mojemu sercu.
Zdecydowanie nie.
Siedziałem na łóżku i patrzyłem przed siebie, na pustą celę, w której jeszcze przed chwilą był Włoch.
Frustrowało mnie to, że nie wiedziałem, która jest godzina, co się dzieje, co robi Andy. Chciałem wyjść na zewnętrz, chociaż na te pierdolone pięć minut.
Chciałem zobaczyć Andy'iego, którego cholernie mi brakowało.
***
Obudził mnie brzęk kluczy. Otworzyłem lekko oczy i spojrzałem na policjanta stojącego przede mną. A tak właściwie to policjantkę. Była to kobieta około trzydziestki. Miała blond włosy spięte w koka, brązowe oczy i opaloną skórę.
- Śpiąca królewna wstała – powiedziała, otwierając kraty i wchodząc do celi. Następnie wyciągnęła kajdanki i zakręciła nimi na palcu – Idziemy.
- Co? – zapytałem zaspany, siadając – Gdzie?
- Nie ty tutaj zadajesz pytania – odparła, zbliżając się do mnie.
Westchnąłem cicho i wyciągnąłem ręce przed siebie, a kobieta założyła mi kajdanki. Wstałem, a kobieta złapała mnie za ramię i wyprowadziła z celi. Jej uścisk był dosyć mocny, ale nie na tyle żeby mnie utrzymać, gdybym chciał się wyrwać i uciec.
Nie to, żebym o tym myślał.
Wyszliśmy z aresztu i znaleźliśmy się w holu, w którym siedziało kilka osób. Wszyscy spojrzeli na mnie i zmierzyli wzrokiem mój pomarańczowy strój i kajdanki na nadgarstkach.
Uścisk kobiety się zwiększył, a ona sama poprowadziła mnie w kierunku lady, za którą stał starszy policjant, który mógł mieć nawet z sześćdziesiąt lat.
- Beaumont – powiedziała do mężczyzny, wskazując na mnie kiwnięciem głowy.
- Hmm... - Wymruczał cicho, sprawdzając coś w komputerze – Dziewięćdziesiąt dwa.
Kobieta kiwnęła głową, po czym szarpnęła za moje ramię i skierowała się w głąb korytarza obok.
Chciałem zapytać, gdzie mnie zabiera, ale szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się informacji zwrotnej, więc byłem cicho.
CZYTASZ
Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅
Romance! Druga część! Pierwsza część: "Uzależniony" Rye'owi w końcu udaje się odnaleźć Andy'iego. Andy jest zaskoczony jego widokiem, jednak nie ukrywa radości. Żaden z nich nie wypowiada słów, które paść powinny: Kocham cię. Rye szybko zauważa, że Andy ni...