*11*

803 97 104
                                    

Nim się obejrzałem był piątek. Został mi dzień na znalezienie "dziewczyny".

Myślałem nad tym, żeby zaprosić Lily, jednak po pewnym czasie zrezygnowałem z tego pomysłu. Blondynka chyba naprawdę na mnie leci i zaproszenie do wesołego miasteczka mogłaby odebrać jako propozycję randki. Do tego Kayla na pewno poruszyłaby temat naszego "związku", który, de facto, nie ma miejsca.

Zawsze mogłem poprosić ją o udawanie mojej dziewczyny, jednak wiem, że mogłoby to ją zaboleć. Za każdym razem, gdy przychodzę do pracy Lily mnie zagaduje i podrywa, więc wydaje mi się, że poproszenie jej o to byłoby po prostu wredne w stosunku do niej.

Stałem przy bieżni i myślałem nad tym, co zrobić. Przecież nie wytrzasnę dziewczyny od tak. Nagle poczułem jak ktoś dźga mnie lekko w ramię, więc odwróciłem się i spojrzałem na Dylana, który stał za mną.

- Co jest? - zapytał, przechylając głowę w bok - Jakiś taki zamyślony jesteś.

- Taaak - westchnąłem ciężko, po czym podszedłem do ściany i się o nią oparłem - Nic takiego.

- Na pewno? - Spojrzał na mnie nieprzekonany, a ja kiwnąłem głową - No dobra, ale jak coś to mów.

- Jasne - Uśmiechnąłem się lekko - Dzięki.

- Spoko - Wyciągnął przed siebie pięść, więc zrobiłem to samo i przybiłem żółwika - Od czego ma się wkurzających kumpli z pracy, nie?

Obydwoje zaśmialiśmy się krótko, ale głośno. Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Co prawda głupi, ale... Może chłopak się zgodzi?

- Dylan - powiedziałem szybko, spotykając się ze zdziwionym spojrzeniem bruneta - Zostaniesz moją dziewczyną?

- Co? - Zaśmiał się, jednak szybko spoważniał - Wiem, że nie widziałeś mnie nago i w ogóle, ale jestem chłopakiem. C-H-Ł-O-P-A-K-I-E-M.

- Boże, weź - Uderzyłem go w lekko ramię, na co się zaśmiał.

- Dobra, dobra - Śmiał się nadal - A teraz się przyznaj, w co się wpakowałeś?

- Ugh - westchnąłem i przetarłem twarz dłońmi - W sobotę, w sensie jutro jadę z przyjacielem, jego narzeczoną i przyjaciółką jego narzeczonej do wesołego miasteczka.

- Iiii? - Spojrzał na mnie wyczekująco - To niewiele mi mówi.

- No... Jak będzie pięć osób to bilety są tańsze... I ta narzeczona - Kayla, powiedziała, że mam zabrać swoją dziewczynę, której, de facto, nie mam.

- Okej, okej - Patrzył na mnie w skupieniu - A czemu myślała, że masz dziewczynę?

- Bo powiedziałem jej, że mam.

- Czemu? - Uniósł brew.

Westchnąłem zrezygnowany i wskazałem na swoją szyję, na której było widocznych kilka malinek.

- Ahaaa - Zaśmiał się - Więc zabierz osobę, która Ci te malinki zrobiła. Po sprawie.

- Wiesz... - Podrapałem się po karku - To trochę skomplikowane.

- Dobra, a Lily?

- Nie chcę jej robić nadziei - Westchnąłem - Ona chyba serio na mnie leci.

- No co ty? - zapytał sarkastycznie - Nie wiedziałem. Dobrze, że mówisz.

- Dobra, dobra - Machnąłem ręką - Pomożesz mi?

- No... - Zamyślił się na chwilę - Mam kilka warunków.

- No dawaj - Patrzyłem na niego w oczekiwaniu.

- Ani słowa mojej dziewczynie - powiedział, a ja kiwanąłem głową - Żadnego całowania usta-usta. I będziesz mi winny przysługę.

Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz